Manchester City i jego obrona dziurawa jak szwajcarski ser


Manchester City ma wielkie problemy w defensywie. Jak można zapobiec katastrofie, która panuje w obronie "Obywateli"?

28 września 2020 Manchester City i jego obrona dziurawa jak szwajcarski ser
Thesheet.ng

W meczu 3. kolejki Premier League, Manchester City przegrał na własnym stadion z Leicester City 2:5. Piłkarze "Lisów" bezlitośnie wypunktowali drużynę Pepa Guardioli, obnażając wszystkie słabe strony "Obywateli". Hiszpan po raz pierwszy w swojej trenerskiej historii stracił aż pięć bramek. Kontuzje, błędy w defensywie, prokurowanie rzutów karnych. Czy istnieje w ogóle sposób, aby naprawić defensywę Manchesteru City?


Udostępnij na Udostępnij na

Trzy rzuty karne, pięć straconych goli. Obrońcy Manchesteru City mecz z Leicester City będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Wiele indywidualnych błędów, częste, głupie i niezrozumiałe faule. W defensywie „Obywateli” nie zagrało dzisiaj nic.

Sprawy nie ułatwia też fakt, że Aymeric Laporte często jest kontuzjowany (mecz z Leicester przesiedział na ławce), a z urazem stopy zmaga się też Joao Cancelo. Pep Guardiola, zawsze słynął z otwartej, ofensywnej gry, gdzie przy okazji tracił też mało bramek. Hiszpański trener w meczu z „Lisami” po raz pierwszy, w 686 (!) meczach w roli trenera stracił pięć goli. Szkoleniowcowi „Obywateli” towarzyszy teraz pewnie milion myśli i pomysłów, jak naprawić obronę dziurawą jak szwajcarski ser? Jakie są jej problemy?

Nie ma chemii w obronie

I ciężko ją mieć, kiedy co chwilę podstawowy obrońca Manchesteru City jest kontuzjowany. Nie można wypracować automatyzmów ani zgrać ze sobą piłkarzy, kiedy nie wiadomo. który z defensorów będzie dostępny na następny mecz. Wytypowanie podstawowej formacji obronnej „Obywateli” graniczy z cudem.

O ile w Manchesterze United podstawowych obrońców możemy wymienić bez zastanowienia, o tyle w niebieskiej części Manchesteru tego nie da się powiedzieć. Co prawda, Kyle Walker na prawej stronie obrony jest praktycznie pewniakiem. Inna sprawą jest fakt, że ciężko wskazać, kiedy Anglik zagrał ostatnio dobry mecz.

W środku obrony panuje prawdziwy miszmasz. Podstawowym piłkarzem zdawałby się być Aymeric Laporte, ale ostatnimi czasy częściej możemy oglądać go w gabinetach lekarskich czy na trybunach niż na boisku. Nicolas Otamendi pewnym punktem w obronie nigdy nie będzie, a do tego jest już na wylocie z klubu z Etihad Stadium.

Dalej mamy Nathana Ake, świeżo pozyskanego defensora ze spadkowicza Bournemouth, Erica Garcie, o którym coraz częściej mówi się w kwestii potencjalnego odejścia do Barcelony, Johna Stonesa, w którego chyba nikt już nie wierzy i Fernandinho, czyli defensywnego pomocnika, który z braku laku musi grać na środku obrony.

Na lewej obronie mamy Benjamina Mendy’ego, który od sezonu 2016/2017 przez kontuzje był niedostępny łącznie aż 671 dni! Oprócz niego mamy Oleksandra Zinchenkę, z założenia środkowego pomocnika, który z musu musi jednak grać na lewej stronie defensywy. A musi często.

W przypadku potencjalnych odejść, rotacji w środku obronie oraz pladze kontuzji, Pep Guardiola nie może wybrać swojego pierwszego garnituru, kiedy co chwile niszczą mu się spodnie, czyli obrona. Niech całości dopełni fakt, że we wszystkie trzy karne dla Leicester zamieszani byli obrońcy, czyli Kyle Walker, Eric Garcia i Benjamin Mendy.

Nieudane transfery

W meczu z Leicester City, Kyle Walker, Erica Garcia, Nathan Ake i Benjamin Mendy wyszli jako czwórka podstawowych obrońców. Kosztowali oni Manchester City 155 milionów euro. Sześć odbiorów, cztery wybicia, zero zablokowanych strzałów i pięć fauli. Nie jest to statystyka któregoś z wyżej wymienionego defensora, ale ich wszystkich razem wziętych. Dodajmy do tego trzy sprokurowane karne.

Powiedziałbym, że jest to wynik kompromitujący, jednak te słowa byłyby po prostu dla obrońców Manchesteru City zbyt łagodne. Na miejscu defensywnych piłkarzy „Obywateli” zapadłbym się pod ziemię. Fakt, że Nathan Ake strzelił gola niczego nie zmienia, gdyż była to bramka tylko i wyłącznie na otarcie łez.

Po wydaniu takich pieniędzy po prostu oczekuje się od obrońców co najmniej przyzwoitej gry i skupienia. Co z tego, że Leicester City może mieć 28% posiadania piłki i siedem strzałów, skoro mając tak niewiele, robi tak dużo.

Manchester City potrzebuje prawdziwego lidera

Real Madryt ma Sergio Ramosa, Liverpool ma Virgila van Dijka, a Manchester City… nikogo. Przechodząc za 65 milionów euro z Athleticu Bilbao, Aymeric Laporte miał być tym kimś, miał być prawdziwym liderem. Francuz miał załatać problemy w obronie „Obywateli”, być ich pewnym punktem i wnieść spokój w defensywie. Niestety, skończyło się na planach.

Aymeric Laporte od lutego 2018 roku, kiedy przyszedł na Etihad Stadium, pauzował przez kontuzję 165 dni. Francuz nie jest Vincentem Kompanym. Belg również często narzekał na urazy, jednak jeśli był zdrowy, grał jak z nut i zawsze był pewnym punktem drużyny. Aymeric Laporte nawet będąc zdrowy, nie zawsze był gwarantem stabilizacji w obronie.

Takim liderem ma być Ruben Dias, obrońca Benfiki Lizbona. 23-latek ma z miejsca stać się podstawowym obrońcą Manchesteru City. Transfer będzie kosztować „Obywateli” 55 milionów euro. Dodatkowo do Portugalii powędruje także Nicolas Otamendi, zatem Ruben Dias traci konkurenta o miejsce w składzie.

Oczekiwania są spore. Portugalczyk ma średnio trzy odbiory i cztery wybicia na mecz. Oczywiście, miejmy na uwadze, że jest to liga portugalska, a Premier League to jednak półka lub dwie wyżej, jednak statystyki te pokazują, że 23-latek obrońcą jest naprawdę dobrym i piłkarz ten może wnieść defensywę „Obywateli” na wyższy poziom.

***

Zakładając, że Ruben Dias po transferze na Etihad Stadium wypali i stworzy z Aymericem Laporte (jeśli ten będzie zdrowy) duet podstawowych obrońców, istnieje szansa, że gra w defensywie z miejsca ulegnie poprawie. Oczywiście, transfer ten nie załata wszystkich problemów, na przykład na bokach obrony, ale jest nadzieja na skorygowanie nieustannie tworzących się błędów w obronie i traconych goli. Zadanie będzie trudne, jednak trzeba wierzyć, że Pep Guardiola wie, co robi. Hiszpan zdaje sobie sprawę, że w obronie ma prawdziwy szwajcarski ser, a załatanie dziur w tym serze będzie wielkim wyzwaniem, co nie znaczy, że niemożliwym.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze