Manchester City słynie z szerokiej kadry, w której może pochwalić się kilkoma dobrymi piłkarzami na każdą pozycję. Nie wszystko złoto, co się świeci, ponieważ lewa obrona „Obywateli” nie należy do pozycji najsilniej obsadzonych. Przez brak pewnego punktu na tej pozycji Pep Guardiola musi rotować zawodnikami i chyba do tej pory nie wie, który piłkarz sprawdziłby się tam najlepiej.
Odkąd z klubu odeszli Aleksandar Kolarov i Gael Clichy, na Etihad Stadium słowa spokój i stabilność na lewej obronie nie istnieją. Od tego czasu w szeregach „Obywateli” panują wielkie roszady. Na tej pozycji grali zazwyczaj piłkarze, dla których lewa obrona nie jest nominalną pozycją.
Pamiętamy eksperymenty z Fabianem Delphem, Danilo, a nawet Bacary Sagną czy Pablo Zabaletą. Większość z tych prób kończyła się zazwyczaj niepowodzeniem, ponieważ zawodnicy nie sprawdzali się w danej roli tak, jak oczekiwał tego od nich trener. Lata lecą, a Manchester City problemy na lewej obronie jak miał, tak ma. I ciężko wierzyć, że szybko to się skończy, ponieważ rotacja na tej pozycji dalej trwa.
Kompletny niewypał
Na dobrą sprawę Pep Guardiola w swoim zespole ma tylko jednego nominalnego lewego obrońcę. Benjamin Mendy, bo o nim mowa, występuje w zespole z Etihad Stadium od sezonu 2017/2018. Dla „Obywateli” zagrał od tego czasu w zaledwie 51 meczach. Chodząca szklanka – te dwa słowa idealnie opisują Francuza, gdyż tego zawodnika częściej możemy zauważyć w gabinecie lekarskim aniżeli na boisku.
Marnym pocieszeniem jest fakt, że Francuz, kiedy jest zdrowy, gra zazwyczaj dobrze i zdążył zaliczyć już 11 asyst. Wszystko przez to, że Benjamin Mendy w Manchesterze City leczył kontuzje już przez 706 (!) dni. To składa się ma aż 123 opuszczone mecze, ponad dwa razy tyle, ile razy zdążył zagrać.
Trudno powiedzieć, że będzie lepiej. Piłkarz w rozgrywkach 2020/2021 nie był dostępny już w dziewięciu spotkaniach, oczywiście przez urazy. 26-latek w obecnym sezonie zagrał zatem jedynie w pięciu meczach, w tym w trzech w Premier League. Łącznie na boisku spędził 395 minut, co jest wynikiem rozczarowującym, gdyż Manchester City wydał na lewego obrońcę aż 57,5 miliona euro.
Na ratunek eksperymenty
Eksperymenty, bo nie da się nazwać inaczej Nathana Ake czy Oleksandra Zinchenki grających na lewej obronie. O ile dla tego pierwszego zadanie nie jest aż tak trudne, ponieważ jest nominalnie środkowym obrońcą, o tyle dla tego drugiego granie na tej pozycji jest raczej udręką, gdyż ulubioną pozycją Ukraińca jest środek pomocy.
Nathan Ake do Manchesteru City przyszedł tego lata, odchodząc ze spadającej do Championship drużyny Bournemouth. Holender był jednym z nielicznych piłkarzy, którzy zasługiwali na dalszą grę w Premier League. „Obywatele” szukali wzmocnień na środek obrony i wybór padł na byłego już piłkarza „Wisienek”.
Na początku 25-latek rzeczywiście grał na środku defensywy, jednak wobec kontuzji Benjamina Mendy’ego Ake został przesunięty na lewą stronę. Co prawda Manchester City grał wtedy trójką obrońców z tyłu, jednak Holender występował na boisku praktycznie jako wahadłowy.
Eksperyment nie okazał się do końca udany. Choć Holender jest piłkarzem wszechstronnym, nie było problemu, aby zauważyć, że piłkarz na lewej stronie obrony po prostu się męczy. Mało tego, Nathan Ake kolejnej szansy na tej pozycji szybko nie dostanie, ponieważ zawodnik obecnie zmaga się z urazem.
Frustrating night! Hope to be back soon🙏🏾 pic.twitter.com/a2EPosFVnA
— Nathan Aké (@NathanAke) November 11, 2020
Oleksandr Zinchenko zaś w klubie z Eithad Stadium jest już kilka lat, jednak na regularną grę liczyć nie może. Ukrainiec w tym sezonie Premier League zagrał jedynie przez 12 minut. Dwa występy dorzucił w Lidze Mistrzów. Wszystkie mecze, w których grał, rozgrywane były na lewej obronie.
I choć sam zawodnik spisał się dobrze, nie dostał jednak zaufania od Pepa Guardioli. 23-latek jest zawodnikiem uniwersalnym, który może zagrać na wielu pozycjach. Nie jest jednak postacią kluczową, na dobrą sprawę jest wyborem numer cztery na lewej obronie.
Manchester City znalazł kandydata?
Na skutek kontuzji Benjamina Mendy’ego i średniej dyspozycji Nathana Ake Pep Guardiola postanowił dać szansę Joao Cancelo. Prawonożny Portugalczyk najlepiej czuje się na prawej stronie defensywy, jednak po kilku spotkaniach na lewej obronie można powiedzieć, że ustawienie 26-latka na tej pozycji było trafionym wyborem.
Manchester City kupił Portugalczyka z Juventusu rok temu w letnim okienku transferowym. Co prawda Cancelo w poprzednim sezonie zagrał w 33 meczach, ale nie można powiedzieć, że poprzednie rozgrywki były dla niego udane. Rzadko wychodził na mecz w pierwszym składzie, a na prawej stronie obrony przegrywał rywalizację z Kyle’em Walkerem.
Początek sezonu 2020/2021 dla 26-latka zaczął się o wiele lepiej. Portugalczyk został przesunięty na lewą obronę. Efekt? Cztery mecze w Premier League i trzy w Lidze Mistrzów, do tego dołożył jedną bramkę i asystę. W Premier League z bocznych obrońców tylko Aaron Cresswell wykreował więcej szans od byłego zawodnika Juventusu. Należy jednak pamiętać, że Joao Cancelo nie zagrał we wszystkich meczach tego sezonu.
Transfer Tips #FPL – Midrange Players (3/7)
Cancelo – The Portuguese fullback seems to have finally nailed his position on City line up. He played the whole game in the last 4 gameweeks, managing 11 key passes, 2 big chances created and 1.17 xA.
(1/2)#FPLCommunity pic.twitter.com/fct3mLcXTj
— FPL Pros (@FpLpros) November 20, 2020
W ostatnich czterech kolejkach Premier League Portugalczyk zagrał wszystko od początku do końca i wypadł co najmniej dobrze. Joao Cancelo zdecydowanie więcej daje Manchesterowi City w ataku niż w obronie, jednak to solidny obrońca i w tym momencie wydaje się numerem jeden na lewej stronie defensywy.
***
Od wiecznie kontuzjowanego obrońcy, po eksperymenty, aż do udanego przestawienia Joao Cancelo na lewą obronę. Droga była długa i obecnie możemy powiedzieć, że ta decyzja była udana. Na jak długo? Tego nie wiemy. Manchester City prawdopodobnie w najbliższym czasie ruszy na kolejne zakupy, aby nabyć lewego defensora z prawdziwego zdarzenia. Na razie jednak musi cieszyć się z tego co ma, a ma Portugalczyka, który zapewne zrobi wszystko, aby odwieść Pepa Guardiolę od decyzji o pozyskaniu nowego obrońcy.