Po bardzo ciekawym widowisku Getafe przegrało z Realem 2:3 w meczu kończącym 17. kolejką Primera Division. Gospodarze nie byli zespołem o wiele gorszym od „Królewskich” i momentami zdecydowanie dominowali w tym spotkaniu, jednak gole Cristiano Ronaldo i Mesuta Oezila przesądziły o zwycięstwie gości.
Przed tym spotkaniem naprawdę nie można było jednoznacznie wskazać faworyta tego spotkania. Pomimo iż na co dzień Real i Barcelona wydają się grać w innej lidze niż reszta stawki, „Królewscy” w końcu trafili na kogoś, kto, poza Katalończykami, byłby w stanie z nimi wygrać, a tą drużyną była bez wątpienia ekipa spod Madrytu. Podopieczni Michela nie odnieśli porażki od ośmiu kolejnych meczów, a nie były to wcale potyczki ze słabeuszami – Getafe zdołało pokonać takie zespoły jak Villarreal czy Sevillę. Mózgiem całego zespołu jest Manu del Moral, który do spółki z Miku prowadzi drużynę. Rywalem był natomiast zespół Jose Mourinho, który w ostatnim spotkaniu w Copa del Rey postraszył rywali, gromiąc nieszczęsne Levante aż 8:0, dodatkowo dobrą nowiną była już sama obecność na ławce najlepszego gracza roku 2007, Kaki.

Mecz zdecydowanie lepiej rozpoczęli „Królewscy”. Już w 3. minucie po starciu z Cata Diazem w polu karnym upadł Cristiano Ronaldo, ale pomimo jego wielu protestów, sędzia nie zdecydował się w tej akcji podyktować „jedenastki”. Jak bardzo Portugalczykowi zależało na kolejnym golu w tym sezonie, pokazał w przeciągu kilku kolejnych minut – najpierw w 5. minucie jego strzał z rzutu wolnego przeleciał nieznacznie nad poprzeczką, ale w 10. minucie w końcu mógł unieść ręce w geście triumfu. Najpierw niezwykły w tym spotkaniu Angel Di Maria wpadł w pole karne, gdzie mocno pociągany za koszulkę dał się przewrócić na murawę i sędzia podyktował rzut karny. Pomimo iż Codina wyczuł strzelca, to Ronaldo popisał się precyzyjnym strzałem nie do obrony tuż przy prawym słupku, strzelając swojego już 18. gola w lidze i dając prowadzenie swojej drużynie.
Przez całą pierwszą połowę bramkostrzelny Portugalczyk był raz po raz nękany faulami, za które dwóch zawodników Getafe zostało ukaranych żółtymi kartkami, jednak nieraz sędzia nie odgwizdywał na nim fauli, nawet kiedy był on rzeczywiście faulowany – jak widać renoma Portugalczyka jako „nurka” zdołała dotrzeć także do uszu sędziego. Jednak to nie z powodu Ronaldo gospodarze powinni byli się najbardziej martwić tego dnia – tym powodem był natomiast Angel Di Maria, który najpierw sprokurował rzut karny, a następnie w 19. minucie popisał się piękną asystą przy golu Mesuta Oezila. Niemiec po otrzymaniu podania między dwoma stoperami wpadł w pole karne i kiedy wydawało się, że już nie sięgnie piłki, zdołał ją trącić i minąć Codinę, a później nie pozostało mu już nic więcej jak tylko skierowanie piłki do pustej siatki.
Drugi stracony gol podziałał na graczy Getafe jak czerwona płachta na byka. Od tego momentu zaczęli wyraźnie przejmować kontrolę nad wydarzeniami na boisku, a w 29. minucie sygnał do ataku dał nie kto inny, jak były gracz Realu Madryt, Daniel Parejo, który popisał się golem niezwykłej urody. Po indywidualnej akcji okiwał z dziecinną łatwością Arbeloę i Lassa i kiedy miał przed sobą jeszcze dwóch obrońców, zdecydował się na potężne uderzenie na krótki słupek z dwudziestu metrów, które znalazło drogę do siatki obok interweniującego Ikera Casillasa – rzadko kiedy najlepszy hiszpański bramkarz daje się zaskoczyć przy takich strzałach, tym razem był jednak bezradny.
Getafe jednak nie miało zamiaru zadowalać się kontaktowym golem i ku zaskoczeniu samych „Królewskich”, nie schodziło niemal z połowy gości, raz po raz nękając ich groźnymi akcjami. Prym w zespole gospodarzy wiedli tradycyjnie Manu i Miku, a niewiele gorszy był ambitny Parejo, który jeszcze przed przerwą starał się strzelić swojego drugiego gola. Był to okres prawdziwej dominacji Getafe, której nie potrafiło przemienić na gola, co więcej, to Real był bliski wyprowadzenia zabójczej kontry – najpierw w 39. minucie po kolejnej świetnej akcji Di Marii piłka trafiła do znajdującego się na piątym metrze Benzemy, który jednak tak niefortunnie przyjął piłkę, że ta… trafiła go w rękę. W 42. minucie w kolejnej groźnej sytuacji Francuz odegrał z narożnika pola bramkowego wzdłuż linii końcowej do Ronaldo, który nie spodziewał się takiego zagrania i nie sięgnął piłki. Warto zaznaczyć, że było to chyba pierwsze dobre zagranie Francuza w tym spotkaniu…

Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:2, jednak patrząc na postawę gospodarzy, można było być pewnym, że to nie koniec emocji tego wieczora. W przerwie Jose Mourinho, obawiając się, żeby nie kończyć tego meczu w osłabieniu, zdjął „żółtego” Lassa i na jego miejsce wprowadził Samiego Khedirę. Taktyka unikania kartek nie była zbyt owocna – w przeciągu pierwszych dziesięciu minut drugiej połowy „Królewscy” otrzymali aż trzy. Nie przeszkodziło to jednak graczom ze stolicy podwyższyć prowadzenia w tym meczu – w 57. minucie błąd popełnił Codina, który za lekko wybił piłkę i ta spadła na trzydziesty metr prosto pod nogi Oezila, który natychmiast odegrał do Benzemy, a ten odegrał w tempo do nadbiegającego Ronaldo, który nie miał problemów z posłaniem piłki obok wychodzącego bramkarza i było 1:3.
Real potrafił w tym spotkaniu trafić do siatki rywala z pozornie trudnej sytuacji, nie potrafił natomiast pokonać bramkarza w ten najłatwiejszej, tak jak to miało miejsce w 64. minucie. Po błyskawicznej kontrze przed bramką Getafe znalazło się trzech graczy w białych koszulkach i tylko jeden obrońca. Kiedy wydawało się, że musi paść gol, Benzema odegrał do Angela Di Marii, który jednak udowodnił, że potrafi strzelać tylko przepiękne bramki, więc kiedy miał przed sobą tylko bramkarza, fatalnie przyjął piłkę, która odskoczyła mu i trafiła w ręce Codiny – to była trzystuprocentowa sytuacja… Bardzo dobrą sytuację miał trzy minuty później Benzema, ale z ostrego kąta uderzył tylko w zewnętrzną część słupka.
W 75. minucie stało się to, czego długo oczekiwali kibice „Królewskich” – w miejsce Francuza na boisku pojawił się Kaka, który został jednak powitany przez kibiców zgromadzonych na Coliseum Alfonso Perez głośnymi gwizdami. Jose Mourinho nie spodziewał się, że przez ostatni kwadrans może wiele się zmienić, jednak spełniły się jeden z czarniejszych scenariuszy – najpierw w 82. minucie z boiska został wyrzucony Alvaro Arbeloa, który przy dośrodkowaniu Mane zasłonił twarz rękoma, w które uderzyła piłka i musiał opuścić murawę. Co gorsze, trzy minuty później Getafe udało się strzelić kontaktową bramkę – z lewego skrzydła dośrodkował ponownie Mane, piłkę starał się wybić Marcelo, jednak uczynił to tak niefortunnie, że ta spadła prosto pod nogi stojącego na piątym metrze Albina, który pomimo gąszczu ciał i ofiarnej interwencji Casillasa zdołał umieścić piłkę w siatce – 2:3, końcówka zapowiadała się niesamowicie interesująco!
Getafe robiło wszystko, byle tylko przedostać się pod pole karne rywala, jednak czas nieubłaganie uciekał, a wyrównujący gol nie chciał paść – bliżej podwyższenia prowadzenia był Real, ale w 92. minucie Kaka, naciskany przez obrońcę, nie zdołał pokonać Codinę strzałem z kilkunastu metrów, uderzając daleko obok słupka – to mógł być wielki comeback Brazylijczyka. Pomimo wielu nerwów, do końca meczu więcej goli już nie padło i Getafe przegrało po bardzo dobrym widowisku z Realem 2:3.
Typy na każdą Ligę http://www.typ-dnia.pl/
Co oni w ogole robia,nadal niech ten patalach perezik
sciaga samych pomocnikow to daleko zajda znowu liga
mistrzow skonczy sie tylko na 1/8 i 2-3 miejscem w
lidze,a zapowiada sie na to,ale co tam,Ronaldo
powinien odejsc z tego klubu,bo tam nawet nie ma z
kim grac,ale widocznie juz mu tak nie zalezy na
zdobywaniu czegokolwiek i woli grac z jednosezonowymi
i szybko gasnacymi gwiazdkami
ROTFL
a czego sie spodziewacie?...ze real cos wygra w tym
sezonie?...hehe...w Hiszpanii napewno Barcelona
mistrz...bo nie ma tam godnej siebie druzyny...a w
lidze mistrzow to real bedzie mial powtorke z
rozrywki z Lyonem...a jak przejda to max do 1/8
Do źle życzących REALOWI MADRYT...POŻYJEMY
ZOBACZYMY KTO WYGRA WOJNĘ!!!
I zastanawia mnie jedno...Bo gdy Farca cieniuje ledwo
wygrywając mecz,to jej zwolennicy siedzą cicho,a
gdy tylko REAL MADRYT wygra jakiś mecz jedną
bramką,to robią mega aferę...!!!8/
Real już jest w 1/8 "szpecu"
Barcelona 2:1 wygrała i Levante powinno mieć
karnego z którym Real wygrał 8:0
Farceloniaki morda w kubel! Wasza farca co niby taka
wielka a 2.1 z levante. Żal... Was Farceloniaków.
HALA MADRID,) w lidze 2 pkt, są do odrobienia więc
się tak jeszcze nie spuszczajćie tym ze
zdobędziećie mistrza bo się przeliczyćie
farceloniaki.
Marcin77,ja nie zycze zle Realowi bo ich lubie,a
barcy nie bardzo trawie,bo ze wygrali w gran derbi
5-0 to nie znaczy ze sa jakimis bogami,bo np.w lidze
Angielskiej lub Wloskiej jak by byli to by mieli
nawet problemy na zajecie 4 miejsca,tam np.Messi by
sobie nie kiwal pilkarzy jak tyczki,bo obroncy w tych
ligach sa twardzi i kosza jak kosiarka trawe,ale huk
z tym.A co do Realu to nie stety taka jest prawdziwa
rzeczywistosc,ze oni niestety do bani graja z
czolowymi druzynami,no czasem im sie uda,ale np
obroncy to zachowuja sie czesto jak by byli we
mgle,napastnicy tez niema ich jak jest wrzutka
c.Ronaldo xabiego Alonsa,Ozil to w ogole powinien
grac w takich ligach jak Holenderska,Bundesliga i
Francuska do mocnych to on sie nie nadaje tak samo
Khedira i Benzema
'mana' jako kolejnego fana"KRÓLEWSKICH"-POZDRAWIAM
CIĘ:)...Hmmm-a co do Twojego zdania na tematy
personalne w Naszym REALU,to...to wiedz,że masz
oczywiście prawo do swoich opinii-choć i ja
również...;P...Ale wierze,że summa summarum
będzie dobrze;)
C.Ronaldo jest najlepszy dlatego szczela tyle goli
za realem trzymaja pedały
K***y i p*********i
Nie rozumiem tych anty kiboli realu, zazdroszczą,
albo nie mają się na kogo wyżyć.
Popieram pewna kwestie w wypowiedzi mana że jak
by barca grała w lidze Włoskiej lub Angielskiej to
by się oczy odwarły i czy by byli tecy dobrzy i ten
cały Messi hahah
Real to klub legenda, 9 krotny zdobywca pucharu
europy - mawiał w fifie Szpaku. On jako najlepszy
komentator sportowy, wie kto jest najlepszym klubem
świata i 5 letnie udane czy też nie triumfy Barcy
tego nie zmienią. Kibicuje Realowi od 2002 roku i
pomimo braku zdobycia pucharu LM, wierze w nich i
kibicuje w każdym meczu. Hala Madrid!
Trzeba brać wszystkie komentarze niby fanów farsy z
przymrużeniem oka, bo większość nie ma nawet
ukończone gimnazjum...
REAL WIELKI jest i BASTA.
Real to klub legenda.OK! jako klub legenda byl
dobry,a teraz wkladaja miliony i gowno z tego bedzie