Nikt nie stawiał na taki wynik tego spotkania. Wszyscy liczyli na wyrównany pojedynek z lekką przewagą na gości, a tymczasem już nie po raz pierwszy mogliśmy się przekonać, że piłka nożna to gra przewrotna. 3:1 pozwala wspiąć się gospodarzom na wyższe miejsce w ligowej tabeli. Jedyny Polak, Eugen Polański, zostawił po sobie niemiłe wrażenie, schodząc z boiska przed końcem regulaminowego czasu gry z powodu czerwonej kartki.
Pierwszy mecz 12. kolejki Bundesligi zapowiadał się bardzo interesująco. Obu drużynom zależało na jak najlepszym wyniku, a szczególnie zespołowi Mainz, który w porównaniu do poprzedniego sezonu zajmował odległe, 15. miejsce.
Pierwszą połowę lepiej zaczął Stuttgart. Najpierw Okazaki niecelnie strzelał, a trzy minuty później uderzenie głową Kuzmanovicia zatrzymał obrońca gospodarzy. Tempo gry było bardzo szybkie. Akcje przenosiły się z jednego pola karnego do drugiego, ale bez efektu bramkowego. Mainz mogło prowadzić od 22. minuty, ale celny strzał Soto wybronił bramkarz gości. Pod koniec pierwszej połowy znowu dali o sobie przypomnieć ofensywni piłkarze Stuttgartu. Najpierw Cacau, którego strzał został obroniony, następnie Tamas Hajnal i nieskuteczny Molinaro. Pierwsza część spotkania zakończyła się bezbramkowym remisem.
Druga odsłona meczu rozpoczęła się od niebezpiecznego faulu Muellera na bramkarzu drużyny Mainz. Za przewinienie gracz został ukarany żółtą kartką. Sędzia miał sporo pracy, bo gra zaostrzyła się w środkowej części boiska. Na początek widowiska musieliśmy czekać do 50. minuty. Piękną asystą popisał się Harnik, zagrywając do Cacau, który dał prowadzenie gościom. Wydawało się, że korzystny wynik uspokoi trochę grę Stuttgartu. Nic nie trwa jednak wiecznie. Trzy minuty później Mainz zdobyło gola na 1:1, a jego strzelcem był Anthony Ujah. Gospodarze zwęszyli okazję i zaczęli nękać rywali. Przyniosło to rezultat po kilku minutach. Winkmann podyktował dość kontrowersyjny rzut karny. Ivanschitz strzałem po ziemi w lewy róg bramki dał prowadzenie zespołowi Mainz. Cztery minuty później drużyna powiększyła swoją przewagę. Ujah zdobył swojego drugiego gola w tym meczu. Gospodarze opadli z sił, co dla piłkarzy ze Stuttgartu oznaczało łatwiejsze dostawanie się pod pole karne rywala. Zmarnowali oni kilka dogodnych sytuacji, które przy takim wyniku powinny zakończyć się golem. Miał czego żałować Kuzmanović, po raz kolejny niecelnie strzelając na bramkę gospodarzy.
Mecz zakończył się więc wynikiem 3:1, zresztą całkowicie zasłużenie dla drużyny Mainz, która pokazała, że drzemie w niej duży potencjał i mimo słabego początku sezonu jest w stanie walczyć o wyższe cele niż tylko utrzymanie się w Bundeslidze. Był to w tym meczu zdecydowanie lepszy zespół.