Po pięciu miesiącach przerwy spowodowanej pęknięciem kości piszczelowej Mariusz Magiera, lewy obrońca zabrzańskiego zespołu, wrócił do gry. W sobotnim spotkaniu rezerw Górnika z Concordią Knurów przebywał na boisku przez 55 minut i zdaniem trenera Tomasza Grozmaniego był najlepszym zawodnikiem tego meczu.
– Bardzo się cieszę się, że wreszcie, po pięciu miesiącach przerwy, udało mi się zagrać w meczu ligowym. Żadnego bólu związanego z urazem nie odczuwałem, tak że mam nadzieję, że teraz wszystko pójdzie w dobrym kierunku – mówił Mariusz Magiera, który w Knurowie wyprowadził zespół na boisko jako kapitan. – Nie myślę o tym, czy jeszcze w rundzie jesiennej uda mi się znaleźć w osiemnastce meczowej albo zagrać w ekstraklasie. Jak na razie najważniejsze dla mnie jest to, żeby dojść do optymalnej dyspozycji. Myślę, że występy w rezerwach, sparingach czy młodym Górniku najlepiej mi w tym pomogą.
Mimo że był to pierwszy występ Mariusza po kontuzji, trener rezerw był bardzo zadowolony z jego postawy. – Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że Mariusz był najlepszym zawodnikiem na boisku. Mimo że w wyjściowym składzie pojawiło się jedenastu piłkarzy szerokiej kadry pierwszej drużyny, to jego gra wyraźnie robiła różnicę. Bardzo profesjonalnie podszedł do tego meczu, było widać, że odczuwa głód piłki – podkreślał Tomasz Grozmani. – Nie ma się jednak czemu dziwić takiej ocenie jego występu. Parę miesięcy temu trener Nawałka zaczynał ustawiać drużynę właśnie od niego. Poza tym zdaniem ekspertów Mariusz to jeden z najlepszych lewych obrońców w polskiej lidze.
W spotkaniu z Concordią Magiera potwierdził, że jego przydomek „Król Asyst” nie jest przypadkowy. W 16. minucie zmierzającą na aut piłkę odpuścił zawodnik z Knurowa. „Magic” pognał za nią i wrzucił w pole karne. Mateusz Zachara bez problemów umieścił futbolówkę w siatce.