Dokładnie dwanaście miesięcy temu z drużyną „Los Blancos” pożegnali się Raul i Guti, symbolicznie dając początek nowemu projektowi sportowemu.
26 lipca 2010 roku Raul, wieloletni kapitan i symbol Madrytu, ze łzami w oczach ogłosił, że opuszcza klub swojego życia. Następnego dnia to samo uczynił jego przyjaciel, jeden z najbardziej niedocenianych graczy w historii, Guti. „El Siete” powędrował do niemieckiego Schalke, Jose Maria do tureckiego Besiktasu.
Raul w Gelsenkirchen z miejsca stał się idolem kibiców i wzorem dla kolegów. Hiszpan nie zawiódł oczekiwań i chociaż jego drużyna słabo radziła sobie w Bundeslidze, odkupiła winy w innych rozgrywkach, zdobywając Puchar Niemiec i dochodząc do półfinału Ligi Mistrzów. Osobistą satysfakcję legendarnej madryckiej „siódemce” przyniosły z pewnością trafienia w Champions League, które pozwoliły mu zostać samodzielnym liderem historycznego rankingu strzelców w tych rozgrywkach – jego licznik zatrzymał się na 71 bramkach.
Gutiemu, wiecznemu rezerwowemu Realu, jak zwykle nie szło tak dobrze jak Raulowi. W Turcji nosił opaskę kapitana i był najjaśniejszym punktem drużyny, ale cudów nie zdziałał. Zdobył krajowy puchar i zamarzył o zmianie otoczenia.
Właśnie krajowe puchary są kluczem do zrozumienia motywacji obu panów. Tylko tego trofeum brakowało w ich prywatnych kolekcjach, by zdobyć wszystko, co jest do zdobycia w klubowej piłce. Wiadomo już, że zarówno Raul, jak i Guti wrócą do Madrytu. Jeśli tylko zechcą, dostaną dobrą posadę w klubie z Santiago Bernabeu i dołączą do Zinedine’a Zidane’a.
Jestem stu procentowym mężczyzną,ale...ALE KOCHAM
TYCH FACETÓW!!! 8P
amino raul amino guti
jeszcze zaplacza za nimi... bynajmniej za raulem:D
a nie jakiś tam mesi czy ronaldo
Od teraz Gran derbi europa to Chelsea vs MANU A nie
Barca vs Real KONIEC Z TYM