W ostatnim ćwierćfinale mistrzostw Europy Anglia podejmie Włochy. Zmierzą się zatem dwie drużyny, które w zgodnej opinii wielu ekspertów miały zawieść najbardziej. Stało się inaczej, ale dla jednej z nich czas przyjemnych niespodzianek dobiega końca.

Świat futbolu pełen jest paradoksów. Kolejnym z nich jest ćwierćfinałowy pojedynek Anglii z Włochami – dwóch drużyn, o których przed turniejem mówiło się w kontekście pozasportowym. Tymczasem obie ekipy bez większych problemów awansowały ze swoich grup, nie ponosząc żadnej porażki. Dla jednej z nich ta pierwsza będzie zarazem tą ostatnią.
Zacznijmy od Włochów. Niewiele brakowało, a mistrzowie świata z 2006 roku w ogóle nie przystąpiliby do Euro. Zawirowania spowodowane aferą korupcyjną i ustawianiem spotkań ligowych sprawiły, że szkoleniowiec kadry, Cesare Prandelli, głośno mówił o możliwości wycofania się zespołu z mistrzostw. Tak się jednak nie stało, a Włosi z powodzeniem radzą sobie w turnieju. Na inaugurację podopieczni Prandellego zaprezentowali się nadspodziewanie dobrze i urwali punkty obrońcom tytułu, Hiszpanom. Później przyszedł rozczarowujący remis z Chorwacją (acz sprawiedliwy), aż w końcu Włosi wygrali w spotkaniu ostatniej szansy z Irlandią i awansowali z grupy z drugiego miejsca. Teraz na przeszkodzie stoją Anglicy, ale selekcjoner zachowuje spokój.

– Jeśli chodzi o szybką grę, już w dotychczasowych meczach udowodniliśmy, że jesteśmy lepsi od Anglików. Ale na tym poziomie same umiejętności nie gwarantują zwycięstwa. Są jeszcze inne cechy, którymi musimy się wykazać, by awansować. Jakie? To pokażemy na boisku! – odgraża się Prandelli.
Na wyróżnienie zasługuje przede wszystkim kapitalna postawa Pirlo, który pomimo wieku wciąż imponuje formą i umiejętnościami. Zawodnik Juventusu to prawdziwy mózg reprezentacji Włoch, który dzieli i rządzi w środkowej strefie boiska. To on znakomicie dyryguje poczynaniami reprezentacji. Znacznie gorzej radzi sobie, wymieniany w gronie potencjalnych gwiazd Euro, Mario Balotelli, który w pierwszych dwóch spotkaniach swoim niesfornym zachowaniem doprowadzał do rozpaczy włoskich kibiców. Bramka w spotkaniu z Irlandią nieco zmazała tę plamę, ale Mario wciąż pozostaje wielką zagadką. Warto również wspomnieć o samym szkoleniowcu, Cesare Prandellim, który udowodnił już, że ryzyka się nie boi. To w końcu on w spotkaniu z Hiszpanią postawił na trójkę obrońców, czym wyraźnie zaskoczył przeciwnika. Czy i tym razem przygotuje jakąś niespodziankę?

Po drugiej stronie są Anglicy, którzy – przetrzebieni kontuzjami – mieli z mozołem walczyć o awans do dalszej fazy turnieju. Dość powiedzieć, że brytyjskie media nie nakręcały spirali sukcesu jak zwykle przy tego typu okazjach, a oczekiwania były raczej umiarkowane. Tymczasem, ku zaskoczeniu wielu, Anglicy w cuglach wywalczyli awans z pierwszego miejsca. Na początek podopieczni Hodgsona zremisowali z faworytem grupy, Francją. Później, w boju pełnym dramaturgii i zwrotów, wygrali ze Szwecją, a architektem zwycięstwa okazał się Walcott, który dał kapitalną zmianę. Na koniec Anglicy pokonali współgospodarza turnieju, Ukrainę, a jedyną bramkę strzelił ten, na którego w ćwierćfinałowym pojedynku zwrócone będą wszystkie oczy, Wayne Rooney. Sam zainteresowany zachowuje spokój.
– W pewnym sensie to, że opuściłem dwa pierwsze spotkania, pomogło mi. Presja? Szczerze mówiąc, nie czuję jej. Włochy to trudny rywal, ale znaczenie ma to, że mieliśmy dzień więcej na odpoczynek i ten dodatkowy czas musimy wykorzystać mądrze – przyznaje napastnik Manchesteru United. To, że Anglicy zagrają z głową, jest wysoce prawdopodobne. We wszystkich trzech spotkaniach fazy grupowej drużyna zaprezentowała się bardzo dobrze pod względem taktycznym i widać, że Hodgson optymalnie poukładał zespół. Czego zatem mogą obawiać się Wyspiarze? Przede wszystkim… rzutów karnych. Tak się bowiem składa, że od mundialu we Włoszech w 1990 roku „Lwy Albionu” już pięciokrotnie odpadały z wielkich turniejów po rzutach karnych. Jeśli dołożymy do tego, że Włosi to mistrzowie gry defensywnej, obawy Anglików zyskują na znaczeniu. Dla jednej drużyny czas przyjemnych niespodzianek dobiega właśnie końca.
Przewidywane składy:
Anglia: Hart – Cole, Lescott, Terry, Johnson – Young, Parker, Gerrard, Walcott – Rooney, Welbeck
Włochy: Buffon – De Rossi, Chiellini, Bonucci – Giaccherini, Motta, Pirlo, Marchisio, Maggio – Balotelli, Cassano
Nie ! To spaghetti zje lwy albionu !
Umieszczanie w jedenastce Chielliniego, który jest
kontuzjowany jest wielce nie profesjonalne z waszej
strony. To samo tyczy się Motty, który również
jest kontuzjowany. Jeśli chodzi o skład to będzie
wyglądał tak: Buffon Abate Barzagli Bonucci
Balzaretti Marchisio Pirlo De Rossi Montolivo
Balotelli Cassano.
Ba spaghetti zezre kotki
Stawiam na Włochów, gdyż...poprostu bardziej ich
lubię ;)
"Lwy Albionu zjedzą spaghetti?" ---> Makaroniarze
zjedzą kotka(?) ;)
Też stawiam na Włochów. Na tym turnieju grają w
niespotykanym systemie na dodatek mają Andreę
Pirlo, który jest na Euro najlepszym rozgrywającym.
Jeśli ktoś miałby wyrzucić Niemców z mistrzostw,
to właśnie Włosi. Anglikom brakuje rozgrywającego
z prawdziwego zdarzenia (z tej drużyny podoba mi
się tylko gra Stevena Gerrarda).