Warszawska Legia odzyskała prowadzenie w wyścigu o tytuł mistrza Polski. Duża zasługa w tym Bartka Kapustki i Luquinhasa. Widać, że okres pomiędzy rundą jesienną a wiosenną został przez nich dobrze przepracowany. Owoce zimowych przygotowań już są zbierane przez drużynę "Wojskowych". Trener Czesław Michniewicz już prawdopobnie na początku rundy rewanżowej wykreował sobie liderów, których teraz trzeba dobrze obudować.
Zarówno Polak, jak i Brazylijczyk wyglądają na najbardziej odmienionych zawodników pod batutą „polskiego Mourinho”. Jeden i drugi w końcu zaczęli tak kreować grę warszawskiej drużyny, by przekładała się ona na konkretne wyniki. Dowodem tego jest ostatni mecz w derbach Mazowsza. Wygrana 5:2 na terenie rywala to dwie bramki Luquinhasa oraz bramka i asysta Bartka Kapustki. To pokazuje, że gdyby nie oni, wynik wcale nie musiałby być korzystny dla „Wojskowych”.
Bartek Kapustka ma być (L)iderem
Wracając do ekstraklasy, Kapustka nie ukrywał, że będzie potrzebował czasu na odbudowę dyspozycji sprzed europejskich wojaży. Niestety Aleksandar Vuković nie umiał do niego trafić. Zatrudnienie Michniewicza, którego „Kapi” zna z kadry młodzieżowej, pomogło mu. Zmiana pozycji ze skrzydłowego (wykreowanej przez Nawałkę) na środek pola (tak grał w zespołach jako junior) dała mu nowe życie.
Choć stracił końcówkę rundy jesiennej, a przygotowania do wiosny rozpoczął od treningów indywidualnych, zdążył już zagrać w drugim meczu podczas zgrupowania w Dubaju. Podczas obozu okazało się, że Bartek Kapustka ma szansę zostać nowym liderem drużyny. Jego umiejętność prowadzenia tempa gry, ciągły ruch przekładały się już na zgrupowaniu na resztę drużyny. To on kreował akcje i rozdzielał piłki partnerom. Sam Czesław Michniewicz mówi o Kapustce:
To piłkarz rosnący z dnia na dzień.
I faktycznie tak jest. Jeszcze kiedy Legia przegrywała z zespołem Podbeskidzia, widzieliśmy słabego piłkarza w słabym środku pola. Lecz z każdym meczem gra Polaka, jak i legionistów wyglądała lepiej. Krzywa rozwoju zawodnika i drużyny idzie do góry. Narazie kulminacją jest spotkanie w Płocku.
📸 Legii Warszawa gratulujemy… Bartosza Kapustki 💪
Legia Warszawa – Wisła Płock 5:2
🔝Świetny występ
⚽️ Bramka
✅ AsystaBrawo!👏🏻#BMGSPORT #razemdocelu #pilkanozna #Ekstraklasa #LEGWPŁ #Kapustka #manofthematch #Legia #BMG pic.twitter.com/NCyeKjesVo
— BMG-SPORT (@_bmg_sport) February 20, 2021
Widać, że zaufanie oraz wsparcie, jakim obdarzył go trener, teraz procentuje. Powrót do korzeni, a więc na centralne miejsce na boisku, które w Legii było mocno obsadzone przez Gwilię, Ślisza, Martinsa czy wcześniej Antolicia, a teraz stało się królestwem dla być może już wkrótce ponownego reprezentanta Polski. To on na ten moment wydaje się być naturalnym zmiennikiem dla duetu Zieliński – Klich.
Luquinhas daje liczby
W tym sezonie przechodzi chyba największą metamorfozę. Od jeźdźca bez głowy do w końcu skutecznego skrzydłowego. Już pierwszy przebłysk zdolny Brazylijczyk dał w meczu Pucharu Polski z ŁKS-em Łódź, strzelając bramkę. Teraz ta seria wygląda jeszcze lepiej, co prezentuje nam Legia w mediach społecznościowych.
4⃣ ostatnie mecze
4⃣ goleLuquinhas 👏 pic.twitter.com/izNxJj6Pvl
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) February 20, 2021
Dużą rolę w tym wszystkim odgrywa właśnie współpraca z Kapustką, który jako mózg drużyny wie, kiedy oraz jak uruchomić Brazylijczyka. Czuć w tym wszystkim rękę opiekuna Legii. Widać, że dąży do tego, aby zawiązała się pomiędzy nimi boiskowa chemia.
Jeśli porównamy liczby utalentowanego Brazylijczyka z zeszłym sezonem to widzimy że jest on już blisko wyrównania osiągnięcia swego z zeszłego sezonu gdzie potrzebował aż 35 spotkań na zdobycie 5 bramek. Tutaj również objawia się pomysł szkoleniowca Legii na swojego skrzydłowego, który dostał więcej swobody w poruszaniu się po boisku. Przez co może bardziej korzystać jeszcze ze swojego atutu, a więc szybkości.
Klucz do tytułu
Gdyby tak na to wszystko spojrzeć z boku, to właśnie ci zawodnicy powinni być architektami tytułu, o który walczy drużyna z Warszawy. Jeżeli jeszcze dojdzie do tego strzelecka forma Pekharta z rundy jesiennej, to obaj nowi liderzy stołecznej drużyny powinni budzić strach w formacjach obronnych następnych ekip, z którymi przyjdzie im grać. Jedyne, co teraz pozostaje trenerowi Michniewiczowi, to modlenie się, aby ani Bartek Kapustka, ani Luquinhas nie złapali żadnej kontuzji.
Warto też wspomnieć o możliwym już wkrótce o możliwym powrocie kibiców na stadion. Jeśli spekulacje te staną się prawdą to i oni mogą okazać się kolejnym atutem w walce o tytuł. Trybuny z pewnością docenią kreatywność w środku pola i skuteczność pod bramką rywala, a tego gwarantem może być Bartek Kapustka oraz Luqinhas
Cel następny – Europa
Wydaje się, że po wykonaniu planu minimum, a więc Mistrzostwa Polski, Legia z tak kreatywnymi zawodnikami powinna mieć łatwiej w Europie. Trzeba też wziąć pod uwagę, że trener Czesław Michniewicz dostanie czas na spokojne przygotowanie drużyny. Być może Wojskowi graliby w tegorocznej Lidze Europy gdyby wcześniej objął zespół. Z pewnością też znów łaskawiej na swój klub spojrzy Prezes Mioduski, który nie będzie oszczędzał (jak na polskie realia) na transferach. Co widzimy już po zakończonym okienku i transferach w nich dokonanych.