Jest najmłodszym trenerem na szczeblu centralnym. Mimo małego doświadczenia poznał już smak rywalizacji w Polsce na najwyższym poziomie. Zapraszam na wywiad z Łukaszem Ocimkiem – trenerem-asystentem Skry Częstochowa.
Zbliża się koniec roku, więc jest to dobry czas na podsumowania. Był to niezwykle udany rok dla twojego klubu, bo najpierw awansowaliście do Iligi, a teraz nadspodziewanie dobrze sobie radzicie na zapleczu Ekstraklasy. Jakbyś podsumował tę rundę w wykonaniu Skry? Czy oczekiwania, które zakładaliście przed sezonem zostały wypełnione przez was?
Łukasz Ocimek: 27 punktów w 20 meczach, z czego wszystkie rozgrywane tak naprawdę na wyjeździe to na pewno bardzo dobry wynik, z którego jesteśmy zadowoleni. Na początku sezonu założyliśmy sobie, że naszym celem jest utrzymanie, więc pozytywnie odbieramy ten rezultat przed rundą wiosenną, ale sam cel nie został jeszcze spełniony. Na pewno początki w tej lidze nie były łatwe. Mogliśmy w mediach usłyszeć tylko o naszych problemach sportowych, jak i pozasportowych. Pierwsze mecze były dla nas wyjątkowo ciężkie, gdyż przeskok między II, a I ligą jest duży. Marki klubów, kibice, nie mówiąc o samej organizacji – te rzeczy są na zupełnie innym poziomie.
Ale po początkowych trudnościach udało nam się zaadaptować i zaczęliśmy zbierać punkty. Udało nam się wygrać 4 mecze z rzędu pod koniec rundy. Podsumowując: 27 punktów, które zdobyliśmy nie daje nam komfortu utrzymania, ale daje nam komfort pracy przed nadchodzącą rundą. Możemy się do niej spokojnie przygotować, poprawić niuanse tak aby być gotowym na 14 meczów “na wiosnę”.
Tak jak wspomniałeś, całą rundę graliście na wyjeździe. Nie jest również tajemnicą, że Skra ma najmniejszy budżet. W związku z tym naturalnie pojawia się pytanie czy ta runda to nie było apogeum waszego zespołu?
Myślę, że nie. Nikt na nas nie stawiał przed rozpoczęciem sezonu. Byliśmy w trudnej sytuacji, też było jasne, że pierwsze mecze będziemy rozgrywać na wyjeździe. Teraz mamy więcej czasu na przygotowanie do kolejnej rundy. Znamy również swoje deficyty.
W takim razie jakie elementy macie do poprawy?
Za nami analiza ilościowa, jak i jakościowa. Jesteśmy o 20 meczów mądrzejsi i bardziej doświadczeni. Jako sztab, ale także zawodnicy dzięki tej zdobyczy punktowej, jesteśmy zdecydowanie bardziej pewni siebie. To wszystko będzie procentowało. Co do poprawy: na pewno zarówno w ataku, jak i w obronie oraz w fazach przejściowych mamy pewne aspekty do poprawy.
Jeśli chodzi o atak, chcemy się skupić na zniwelowaniu strat na własnej połowie przy naszym posiadaniu piłki, gdyż jest ich zdecydowanie za dużo. Musimy w okresie przedsezonowym skupić się w treningu na kreowaniu większej ilości dogodnych sytuacji. Mieliśmy za mało wejść w pole karne oraz w ostatnią tercję przeciwnika,ciężko jest nam zdobywać przestrzeń w ataku. Strzeliliśmy tylko 13 bramek, jednak już w połowie rundy poprzez zmianę formacji, zaczęliśmy zauważać poprawę gry w ofensywie, co przełożyło się na coraz więcej dogodnych sytuacji. Teraz podczas przerwy będziemy chcieli to jeszcze bardziej doszlifować.
Jeśli chodzi o działania w defensywie to chcemy jeszcze bardziej zamknąć dostęp do naszej bramki. Mimo tego, że straciliśmy tylko 19 goli to przeciwnik oddał na naszą bramkę ponad 330 strzałów. Warto dodać, że w dwóch meczach straciliśmy po cztery bramki, więc też często zachowywaliśmy czyste konto. Statystyki mówiły, iż tych goli powinniśmy stracić około 34 i tutaj duża zasługa naszego bramkarza, który został wybrany do jedenastki rundy I ligi. Na pewno, jeśli chodzi o grę w obronie, to w związku z naszą filozofią, bardzo ważne jest, abyśmy poprawili grę w skokach pressingowych na połowie przeciwnika, które są kluczem do szybkiego odbioru piłki.
Piłka nożna w moich oczach to nie do końca dominacja poprzez posiadanie piłki, a bardziej skuteczność w skokach pressingowych oraz odbiorach w strefie obrony przeciwnika, gdyż akcje najczęściej są kilkusekundowe. Rzadko kiedy się zdarza, aby gol padł po 30 podaniach. Dlatego ten pressing jest tak istotny, a potencjał u naszych zawodników jest naprawdę bardzo duży, aby to realizować.
Wiem, że uważasz za najlepszego trenera na świecie Thomasa Tuchela. Oprócz tego bardzo cenisz warsztat Juliana Nagelsmanna. Nie da się również ukryć, że z twoich ust często wychodzi słowo “pressing” co często jest wykorzystywane zwłaszcza przez niemieckich trenerów. Skąd to twoje zamiłowanie do niemieckiej filozofii trenerskiej?
Często powtarzam, że Tuchel czy Nagelsmann to są trenerzy, którzy być może nie są moimi idolami, ale na pewno wirtualnymi autorytetami, na których się często wzoruje. W polskiej piłce często brakuje autorytetów. Dla mnie kimś takim jest Nagelsmann. Wszedł do poważnej piłki w wieku 28 lat, został rzucony na głęboką wodę, aby utrzymać Hoffenheim w lidze. Udźwignął tę presję, a następnie zrobił z nimi świetny wynik. W takim wieku dojść do Bayernu Monachium… pełny szacunek. Często wspomina o kompetencjach miękkich.
W prowadzeniu zespołu to 70% sukcesu, te kompetencje twarde jak technika, taktyka to pozostałe 30% i ja się z tym zdecydowanie zgadzam. Kolejną rzeczą za co ich bardzo cenię jest sam trening. Jest poniekąd specyficzny, ale oparty też na pewnych twardych zasadach. Oboje uwielbiają nowinki technologiczne, które przyczyniają się do rozwoju zespołu na każdej płaszczyźnie. Te treningi często są dostępne w internecie i można z nich skorzystać. Wspominając jeszcze o pressingu- sam swoją filozofię gry widzę w odwadze, opartej na szybkim odbiorze. Często ludzie mówią, że pressing to jest element obrony, natomiast dla mnie jest to faza ataku.
W Skrze widać bardzo duże piętno sztabu szkoleniowego. Nie macie pieniędzy na sprowadzenie gwiazd do zespołu, więc wszystko opiera się na rozwoju zawodników, których posiadacie. Na pierwszy plan wysuwa się I trener Skry- Jakub Dziółka. Jak mógłbyś go opisać? Czym się wyróżnia? I czy można go w jakiś sposób porównać do któregoś z trenerów, o których wcześniej rozmawialiśmy?
Kiedyś pewien zawodnik Mainz, w czasach gdy Tuchel prowadził ten zespół, powiedział że nigdy nie widział, aby trener miał tyle odwagi, żeby kierować się prostotą i być prostym. Myślę, że to łączy trenera Dziółkę i trenera Tuchela. Wyznają zasadę, że proste jest piękne. Jednak oboje przy tym lubią wprowadzać nowinki, testować. Jest to świetna mieszanka, która powoduje, że jest zachowany balans w prowadzeniu zespołu, a balans dla mnie jest najważniejszą rzeczą ogólnie w piłce nożnej.
Wspomniałeś na początku pytania, że sztab odciska duże piętno. Zgodzę się, że tak jest. Przede wszystkim trener Dziółka świetnie czuje klub, kulturę klubu oraz samą drużynę. Bardzo dobrze wprowadza swoje zasady, które potem zawodnicy realizują. Skra ma najniższy budżet w lidze- to prawda, jednak w II lidze zdobyliśmy awans również z najniższym budżetem. Mamy zawodników jakościowych, którzy potrafią być w jedenastce kolejki czy też nawet w jedenastce rundy.
Tutaj znowu mogę się odnieść do tego balansu, który jest między sztabem, a zawodnikami i między zawodnikami, a sztabem. To nam pozwoliło zdobyć 27 punktów i na pewno nie powiedzieliśmy ostatniego słowa.
Masz już duże doświadczenie pracy na poziomie centralnym, mimo młodego wieku. Pracowałeś z trzema trenerami co na pewno pozwoliło ci nabyć wielu umiejętności. Ja jednak chciałbym zapytać o twojego poprzedniego przełożonego, czyli trenera Marka Gołębiewskiego, który w znaczny sposób przyczynił się do awansu Skry do I ligi. Jak uważasz co spowodowało, że szansa, którą dostał została zupełnie niewykorzystana?
Generalnie mam wielkie szczęście, że pracuję na poziomie centralnym i doświadczyłem pracy z trzema dobrymi trenerami. Od każdego z nich coś wyciągnąłem. Trener Ściebura nauczył mnie wielu zasad oraz detali, które można wykorzystać w defensywie. Również jego etos pracy był na najwyższym poziomie. Od trenera Marka Gołębiewskiego wyniosłem wiele dobrego, jeśli chodzi o zasady gry w ofensywie. Jego ideą jest jak najdłuższe utrzymywanie się przy piłce oraz tworzenie sytuacji bramkowych, dominacja na połowie przeciwnika.
Jeśli chodzi o trenera Dziółkę mogę nauczyć się wielu kompetencji miękkich, które wykorzystuję w swojej pracy. Oprócz tego dobrze mi się z nim współpracuję pod względem treningowym i ta współpraca układa się bardzo dobrze. Dostaję dużo przestrzeni do rozwoju co jest dla mnie bardzo ważne.
Jeśli chodzi o trenera Marka w Legii. Na pewno jest to największe wyzwanie dla trenera klubowego w Polsce. Widać, że w Legii jest wiele problemów, które są nierozwiązane. Ciężko mi z mojej perspektywy stwierdzić co poszło nie tak jak powinno.
Na sam koniec chciałem zapytać o twoje indywidualne cele na 2022 rok.
Dla mnie najważniejszy jest postęp. Generalnie zależy mi, aby doświadczać jak największej liczby sytuacji na boisku, poza boiskiem, w szatni czy też po prostu w życiu. Rozmawiać z ludźmi, zdobywać doświadczenie i nie patrzeć mocno w przyszłość tylko cały czas rzetelnie pracować i się rozwijać.