Luka Jović – chwilowe załamanie formy czy transferowa wtopa?


Gdzie się podział Luka Jović z ubiegłego sezonu?

25 października 2019 Luka Jović – chwilowe załamanie formy czy transferowa wtopa?
https://www.foxsportsasia.com

Od momentu dołączenia do Realu Madryt Luka Jović sprawia wrażenie zagubionego. Nie ma śladu po tym doskonałym piłkarzu, którego oglądaliśmy w ubiegłym sezonie. Kilka udanych zagrań lub dobre wystawianie się do podań nie są tym, czego od niego oczekiwano. Serbski snajper nie zdołał ani razu odnaleźć drogi do bramki rywali pod herbem "Królewskich". W Madrycie zaczęto się zastanawiać, czy Florentino Perez zdecydował się na odpowiedni ruch, kontraktując byłego napastnika Eintrachtu Frankfurt.


Udostępnij na Udostępnij na

Wydając 60 milionów euro, oczekujesz, aby produkt, który nabyłeś, był solidny i długotrwały. W końcu są to ogromne pieniądze. Szczególnie kiedy idą one na piłkarza, który zapowiada się na jednego z najlepszych w swoim pokoleniu. Dzisiaj Luka Jović, którego tak doskonale wspominamy z występów w Bundeslidze i Lidze Europy, zniknął nam z radarów. Zamiast niego oglądamy napastnika, który wygląda na nie do końca świadomego swojego położenia. Jeżeli prezentowana przez niego gra nie ulegnie zmianie, szum, którego tak wiele narobił wokół siebie, wzrośnie jeszcze bardziej i staniemy się świadkami upadku prawdziwego talentu. Jednak czy warto skreślać 21-letniego Serba po kilku oficjalnych meczach?

Zły moment

Rynek transferowy jest tak skomplikowany, że trudno go zinterpretować. Przypadki takie, jak: Eric Maxim Choupo-Moting w PSG, Kevin Prince Boateng w FC Barcelona czy w przeszłości Thomas Gravesen w Realu Madryt, to tylko nieliczne dowody na to, jak świat piłki nożnej potrafi być nieprzewidywalny. Niektórzy piłkarze, widząc na stole doskonałą ofertę z wielkiego klubu, kierują się wyobraźnią i marzeniami, a do tego dochodzi kasa. Niestety bardzo często te kwestie przyćmiewają obiektywizm. Luka Jović jest idealnym przykładem tych słów.

W Realu Madryt dzieje się źle. „Królewscy” są w momencie budowania swojej drużyny na nowo. Luka Jović jako jeden z nowo przybyłych ma być jednym z jej elementów. Jako jeden z wielu padł ofiarą tzw. łakomego kąsku dla wielkich firm, a „Los Blancos” tylko wyczekują takich okazji. Zatem stało się, witamy Serba na Estadio Santiago Bernabeu. Euforia, szał, że w końcu przyszedł napastnik, który zapewni kilkanaście lub kilkadziesiąt bramek na sezon. Rzeczywistość okazała się całkowicie inna.

Karim Benzema, który występuje w Realu Madryt od 10 lat, znajduje się w swojej życiowej formie. Jego skuteczność nie objawia się tylko w zdobywanych bramkach, ale głównie w tym, ile wnosi jakości do zespołu. Luka Jović miał być partnerem dla Francuza, ale Zinedine Zidane widzi w nim tylko zmiennika. Całkiem słusznie, ponieważ obijanie słupków, poprzeczek oraz przegrywanie walki o niemal każdą piłkę nie są tym, czego oczekiwano od Serba. Ostatnie spotkanie przeciwko RCD Mallorca było tego perfekcyjnym przykładem.

Zatem wielka przebudowa przerodziła się dla Serba w wielką katastrofę. Nie jest to wina klubu, w końcu on jest jego pracodawcą, a wymogi musi spełniać sam zainteresowany. Luka Jović nie może odnaleźć swojego miejsca w zespole. Jest dla niego najzwyczajniej za ciasny. Filozofia „Zizou” przemawia za ustawieniem z jednym napastnikiem, którym jest Karim Benzema. Owszem, to dopiero początek kariery 21-latka w Realu Madryt, ale czy ktokolwiek przewidział taki scenariusz?

Gdzie ten skuteczny Luka Jović?

Wiecie, co się stanie, kiedy rozłożymy liczbę 800 na trzy cyfry? Wyjdzie nam taka statystyka: 8 oficjalnych meczów, 0 bramek i 0 asyst. Przed państwem Luka Jović w Realu Madryt. Brutalna rzeczywistość przeistacza się w brutalną statystykę. W tej chwili nie ma argumentów, które przekonają jakiegokolwiek analityka do serbskiego snajpera. No, ewentualnie mógłby pochylić się nad wyżej przytoczonymi słowami „to dopiero początek” lub „ma jeszcze czas”, ale gadanie…

Jeszcze przed trafieniem na Estadio Santiago Bernabeu 21-latek wyrażał wątpliwości co transferu do Hiszpanii, ale mimo wszystko zdecydował się na taki ruch. Eintracht Frankfurt, który sprzedał Lukę Jovicia do Realu Madryt, był jednym z najbardziej poszkodowanych klubów letniego okienka. Dlaczego? 75 meczów, 36 goli i 5 asyst. A to wszystko w dwa sezony. Zatem stało się jasne, że Real pozyskuje jednego z najskuteczniejszych piłkarzy swojego pokolenia. Dotychczasowym „najlepszym” występem Jovicia dla Realu był mecz przeciwko Osasunie, kiedy to Serb trafił do siatki, ale z pozycji spalonej. Nota, jaką uzyskał, nie powala z nóg, ale jest ona najwyższa (6,9 według SofaScore).

Nad wychowankiem Crveny Zvezdy pojawił się wielki znak zapytania. Najlepiej zapamiętanym momentem w koszulce Realu było jego podanie piętą do Lucasa Vazqueza podczas akcji bramkowej w meczu z Villarrealem. Niestety, podania nie są jego głównym obowiązkiem. Wróćmy jeszcze na moment do tego katastrofalnego spotkania przeciwko RCD Mallorca. Jak się okazało, Luka Jović podczas całego pobytu na boisku ani razu nie dotknął piłki w polu karnym rywala.

Ewidentnie coś się załamało w psychice Luki Jovicia. Ostatnia bramkę zdobył 10 czerwca bieżącego roku w meczu reprezentacji Serbii przeciwko Litwie, wygranym przez tę pierwszą 4:1. Natomiast w klubie trafił do siatki w półfinałowym meczu Ligi Europy przeciwko Chelsea. Zatem spoglądając na dotychczasową grę i skuteczność Luki Jovicia, należy zamienić popularne hasło „Houston, mamy problem” na „Madryt, mamy problem”.

Ale kto ma problem? Luka Jović czy Real Madryt?

W zasadzie śmiało można stwierdzić, że obie strony. Jednak z zasady wyniki osiągane przez zawodnika, te dobre i te złe, zawsze spadają na konto kilku podmiotów. Są nimi: piłkarz, trener oraz klub. Jeżeli zawodnik nie spełnia oczekiwań, szkodzi nie tylko sobie, ale też drużynie. Zdarzają się przypadki, że jeden zawodnik wygrywał mecz klubowi (jak choćby Nicolas Pepe we wczorajszym spotkaniu Arsenalu Londyn przeciwko Guimaraes), ale odkąd w Realu nie ma Cristiano Ronaldo, oficjalnie można stwierdzić, że takiego piłkarza „Los Blancos” nie posiadają.

Luka Jović w Eintrachcie miewał momenty, w których sam decydował o losach spotkania. Być może tak częste trafianie do siatek rywali sprawiło, że „Królewscy”, sprowadzając go do siebie, liczyli, że pozyskają idealnego do tej roli napastnika. Mija piąty miesiąc, odkąd Serb pojawił się w Madrycie, ale jeszcze ani razu nie spisał się wybitnie. Warto przypomnieć tutaj spotkanie Luki Jovicia, w którym aż pięciokrotnie wpisywał się na listę strzelców. Miało to miejsce w wygranym przez Eintracht Frankfurt 7:1 meczu przeciwko Fortunie Düsseldorf.

Problemami, z jakimi boryka się obecnie 21-latek, są: presja, chodzące za nim urazy oraz Karim Benzema. A ten ostatni jest kluczowy pod względem występów. Natomiast w kwestii Realu Madryt można powiedzieć, że nacisk na sprowadzenie napastnika do siebie był zanadto wielki, ponieważ zapewniono mu ogromną pensję. Uczyniła go ona trzecim najlepiej opłacanym zawodnikiem w składzie. Dokładnie mówimy tutaj o kwocie rzędu 20 834 000 euro rocznie. Więcej zarabiają tylko Eden Hazard i Gareth Bale. W wieku Jovicia te pieniądze są wręcz absurdalne. Klub oraz zawodnik muszą znaleźć odpowiednie wyjście z obecnej sytuacji, a ta jest niezwykle trudna do rozwiązania.

Stosunki z Zidane’em

Doskonale wiemy o tym, że Zinedine Zidane kocha swoją „starą gwardię”. Zawodnicy, którzy zapewnili mu sukcesy w Lidze Mistrzów, dalej występują w Realu Madryt, ale już nie na takim poziomie. Przed trenerem stanęło zadanie poukładania drużyny tak, aby młode pokolenie połączyło siły z tym starszym, a przy tym pozyskiwało tak ważne doświadczenie. Luka Jović jest jednym z nich.

Kibice i media zwracają uwagę na to, jak trener traktuje swoich zawodników. Najważniejsze jest to, aby czerpali z jego rad jak najwięcej oraz żeby sam stanowił dla nich wzór. No, ale o czym tutaj mówimy. Trudno znaleźć kibica lub piłkarza, który nie wie, kim jest popularny „Zizou”. Legenda i chodzący przykład. Zatem Luka Jović jako obiecujący, ale wciąż nie bardzo doświadczony zawodnik powinien przyjmować każdą krytykę oraz pochwały od trenera, kolokwialnie mówiąc, na klatę. Po jednym ze spotkań, zapytany o brak skuteczności Serb, odpowiedział: –  Jak mam zdobywać bramki, skoro nie gram? Te słowa wywołały burzę, a zarazem podsyciły ciekawość co do stosunków obu panów.

Ostatnie spotkanie w Lidze Mistrzów przeciwko Galatasaray, które „Królewscy” zwyciężyli 1:0, Luka Jović w zdecydowanej większości obejrzał z ławki rezerwowych. Dopiero w 82. minucie zastąpił 18-letniego Rodrygo. W momencie zmiany kamery wychwyciły dość ciekawy moment, kiedy „Zizou” mówi do Jovicia: – Zagrasz jako skrzydłowy? Po prostu atakuj, nic więcej, OK? Atakuj i walcz. Całe zajście możecie ujrzeć w poniższym tweecie.

https://twitter.com/LukaJovic_/status/1187403566421598210

Nasuwa się zatem pytanie, czy Zidane traktuje swojego zawodnika poważnie, czy on sam nie wie, co ma robić? Owszem, Luka Jović jest napastnikiem, a nie skrzydłowym, ale z pewnością wiedziałby, jakie jest jego zadanie na boisku. Trudno określić sytuację pomiędzy obojgiem panów. Jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem sezonu Serb wypowiadał się o trenerze w samych superlatywach oraz zapewniał, że w niego wierzy:

Zidane wierzy we mnie, a jego opinia nie uległa zmianie od momentu, gdy razem pracujemy. Uczę się od niego każdego dnia i jestem bardzo zadowolony, ponieważ jako zawodnik i trener jest jednym z najlepszych na świecie.

Żeby zbudować sobie pozytywną opinię u trenera, trzeba być skutecznym nie tylko na treningach, lecz przede wszystkim w meczach. Zatem Luka Jović ma nad czym myśleć.

***

Jedyne, czego nie można odmówić Serbowi, to zapał oraz chęć do gry. Determinacja, jaką dysponuje, jest godna podziwu, ale czy trzyma się ona za rękę z cierpliwością? Luka Jović jest napastnikiem, który może jeszcze wiele namieszać w przyszłości futbolu, ale nie wiadomo, kiedy ten moment nastąpi. Real Madryt to klub, który posiada najbardziej wymagających kibiców na świecie, dlatego na ratunek Jovicia mogą przyjść dwie rzeczy: skuteczność lub cierpliwość. Ta druga jest bardzo krucha na Estadio Santiago Bernabeu. Oby nie była równie krucha u samego piłkarza. Następne spotkanie „Królewscy” rozegrają u siebie 30 października przeciwko ostatniemu w tabeli CD Leganes. Może być to doskonała okazja do przełamania dla Serba. Jednak po „Zizou” spodziewać się można wszystkiego i niekoniecznie musi go w tym spotkaniu wystawiać. Rozwój Luki Jovicia nie stanął w miejscu. On dalej się buduje, jednak znajduje się w kryzysie, który bez wątpienia prędzej czy później zostanie zażegnany.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze