Jeszcze w styczniu wielu osobom wydawało się, że szkoleniowiec FC Barcelona nie dokończy sezonu i zostanie zwolniony. Wyniki zespołu nie były jednak tak złe, jak by mogła na to wskazywać reakcja kibiców. Teraz popularny „Lucho" i jego drużyna są rozchwytywani i jedynie krok dzieli ich od potrójnej korony. Więc jakim trenerem jest Luis Enrique?
Gdy swoją przygodę z katalońskim gigantem zakończył Gerardo Martino, kibice podzielili się na dwie frakcje. Jedni uważali, że nowym dowódcą powinna zostać osoba, która zna to środowisko i system, a w przeszłości była związana z drużyną. Drudzy preferowali, by nowym szkoleniowcem został ktoś z doświadczeniem, spoza klubu, kto wniesie powiew świeżości w szeregi „Blaugrany”. Ostatecznie zwyciężyło przekonanie pierwszej z grup, a na stanowisko trenera zatrudniono Luisa Enrique Martineza.
Wszyscy mają ogromny szacunek do Hiszpana, piłkarza, który w barwach FCB rozegrał ponad 200 spotkań i zdobył 73 gole. Co zaś tyczy się jego dokonań trenerskich, to większość fanów podchodziła sceptycznie wobec jego osoby. Co prawda „Lucho” prowadził już drużynę rezerw FC Barcelona i osiągnął z nią fantastyczne wyniki, jednak nie miał doświadczenia na najwyższym poziomie. Nie poznano się na nim w AS Roma, wrócił więc do Hiszpanii, gdzie poprowadził Celtę Vigo. W końcu wypłynął na szersze wody i bardzo dobrze sprawdził się w roli szkoleniowca tego ligowego „średniaka”. Bo co tu dużo mówić, Celta to nie „Duma Katalonii”.
Każdemu można dać szansę, a Cules do nowego otwarcia w historii klubu podchodzili optymistycznie. Bogaty skład drużyny został wzmocniony o takie nazwiska jak: Bravo, Ter Stegen, Rakitić oraz Suarez. Na pierwszy rzut oka, trudno byłoby zepsuć zespół, który na każdej pozycji ma gwiazdę światowego formatu. Mecze towarzyskie zostały spożytkowane na sprawdzenie wszystkich piłkarzy, także kilku z drużyny rezerw. Powoli krystalizowała się pierwsza jedenastka.
Hiszpański trener od początku miał konkretną wizję gry jego zespołu. W oczy rzuca się przede wszystkim powrót do wysokiego i intensywnego pressingu tuż po stracie piłki, coś, co nie wychodziło zawodnikom w poprzednim sezonie. Wielu kibiców myślało, że Enrique próbuje być drugim Guardiolą, którego status jako ikony klubu pozostaje niepodważalny. Pojawiały się głosy, że niedoświadczony Hiszpan nie wie, co robi i prędzej czy później polegnie i nigdy nie dorówna swojemu byłemu koledze z boiska.
https://twitter.com/J_Krecidlo/status/596043148930973696
Szybko okazało się, że Lucho jest o wiele bardziej elastyczny od Pepa, a utrzymywanie się przy piłce oraz unikanie utraty piłki przy wymianie podań nie są dla niego tak istotne. Gdy masz z z przodu zabójcze trio: Neymar–Messi–Suarez, otwierają się przed tobą nowe możliwości gry i Enrique z tego skorzystał. Barcelona nie boi się posłać długiej piłki na Urugwajczyka czy kilkoma podaniami przejść z defensywy do ataku. Zespół nie próbuje już mozolnie wymieniać między sobą podań, gra bardziej bezpośrednio.
A zatem czemu Enrique nie odniósł żadnego sukcesu w Romie czy Celcie? Prostą odpowiedzią byłby fakt, że nie miał do dyspozycji zawodników tej klasy, co w FC Barcelona. W tym aspekcie pojawia się jednak inne pytanie, które gnieździ się w głowie wielu osób. W jakim stopniu szkoleniowiec ma wpływ na grę swoich piłkarzy? Pojawiające się plotki o konflikcie z Messim, a nawet odejściu z klubu po zakończeniu sezonu pogłębiają tylko zamieszanie wokół osoby „Lucho”. W końcu mamy pewne przekonanie, że większość zespołu sama wie, jak ma grać, po kilku latach pod wodzą Guardioli, który wpoił im tę filozofię gry do umysłów.
Wyniki Barcy mówią jednak same za siebie. A jak mówi klasyk – ostatecznie liczą się trofea, a „Duma Katalonii” jest na jak najlepszej drodze do ich wywalczenia. Pozostaje więc chyba wyrzucić spiskowe teorie do kosza i skupić się na tym, co przed nami, czyli decydującej fazie sezonu.
[interaction id=”5551f225e091946473a1a616″]