Jeszcze jakiś czas temu wielu kibiców piłkarskich, myliło Lubin z Lublinem. Po zdobyciu Mistrzostwa Polski przez Zagłębie, tych pomyłek jest, ku radości mieszkańców miedziowego miasta, co raz mniej. Temu jakim miastem jest tak naprawdę Lubin postanowiłem wraz z przyjaciółmi przyjrzeć 31. lipca, w dniu pojedynku Zagłębie – Steaua Bukareszt.
Gdy sięgniemy do pierwszej, lepszej encyklopedii nie znajdziemy tam zbyt wielu informacji. W większości są to suche fakty. Miasto w województwie dolnośląskim, niemal 80 tysięcy mieszkańców. Związane z przemysłem wydobywczym i przetwórczym rudy miedzi. Nic ciekawego, zwłaszcza, że o Lubinie jako miedziowej stolicy Europy słyszał każdy przeciętny uczeń na lekcji geografii.
Szukając głębiej, dowiemy się o elitarnym I liceum Ogólnokształcącym im. Mikołaja Kopernika z którego w świat wyruszyli znani aktorzy: Andrzej Chyra, Renata Dancewicz czy Aleksandra Nieśpielak. A także o kilku ciekawych imprezach jak np. turniej nieśmiertelnego Sensible Soccer czy Mistrzostwach Polski w piłce ręcznej plażowej.
Wjeżdżając do Lubina, nie sposób nie zauważyć szybów górniczych czy innych budynków należących do KGHM, jednej z największych spółek skarbu państwa, a zarazem sponsora Zagłębia. Pierwsze kroki kierujemy do centrum miasta. Nie obywa się bez małych problemów, na szczęście mieszkańcy są otwarci i chętnie tłumaczą jak dotrzeć na miejsce. Niektórzy nawet nazbyt otwarci. Pewien jegomość będący pod wpływem płynów wysokoprocentowych, zapytany o drogę, otwiera nam drzwi samochodu i wsiadając zadowolony informuje, że kieruje się w to samo miejsce. Z pomocą „kolegi” wychowanym na peerelowskim serialu „Podróż za jeden uśmiech” docieramy do celu.
Przed samym ratuszem widzimy wielki plac budowy, gdzie w przyszłości powstać ma nowoczesna galeria. O samym ratuszu słyszeliśmy od pochodzącego z Lubina Macieja, studenta III roku historii na Uniwersytecie w Poznaniu. Który ze śmiechem opowiada o sklepie Empik mieszczącym się w najważniejszym niegdyś budynku miasta. Centrum nie powala na kolana, mała liczba lokali gastronomicznych czy miejsc w których można by posiedzieć, obejrzeć mecz i wypić piwo wpływa na naszą negatywną ocenę. Zabytków też niewiele, w oczy rzucają się jedynie pozostałości murów miejskich z pochodzącą z XV wieku basztą. Plus to sporo liczba zieleni i parków, które dla mieszkańców są miejscem spacerów i spotkań.
Gdy pytamy dwie napotkane licealistki Jolę i Paulinę (dziewczyna prosi aby mówić do niej Paula), co sądzą o swoim mieście, nie wypowiadają się one zbyt pochlebne.
– Nic tu nie ma – tłumaczą się. A basen?- pytam.
– To nie u nas, w Polkowicach odpowiadają. A Zagłębie?
– Nie interesuje się piłką, odpowiada Paula, której największym marzeniem jest wyjechać do Japonii. Druga, Jola mówi, że wielu młodych mieszkańców wyjechało do Anglii, albo do Poznania i Wrocławia, gdyż w Lubinie perspektywy zdobycia dobrej pracy są marne. Nie rezygnujemy i pytam dalej, ale są chyba u Was jakieś miejsca, gdzie wieczorem można się spotkać i miło spędzić czas?
– Jest dyskoteka, ale dopiero w piątek. W tygodniu spotykamy się ze znajomymi w domach – mówią zgodnie, choć niezbyt szczęśliwe z tego faktu.
Skoro nie Lubin, to co? Pytam dziewczyny, gdzie chciałby mieszkać.
– Legnica, szybko odpowiada Paula. Jola natomiast nie jest sama do końca przekonana, choć na studia chętnie wybrałaby się do Poznania. Przejeżdżaliśmy przez Głogów, ładne miasto – mówimy. Dziewczyny szybko podłapują temat i potwierdzają. Nic dziwnego, położony pomiędzy Legnicą a Głogowem – Lubin zawsze był w ich cieniu. W średniowieczu należał do księstwa głogowskiego. Przed ostatnią reformą administracyjną wchodził w skład województwa legnickiego.
Do meczu ze Steauą pozostaję godzina i choć media zgodnie określiły ten mecz najważniejszym w historii klubu, atmosfery wielkiego święta nie widać. Czyżby Lubin nie żył sportem? Zaczynam zastanawiać się jacy znani piłkarze pochodzą z Lubina? Pierwsza myśl: Mariusz Ujek, tyle, że on gra teraz w GKS Bełchatów, największym rywalu Zagłębia w poprzednim sezonie… Im bliżej stadionu, tym nasza wiara rośnie, że miedziowe miasto interesuje jednak sport. Warto dodać, że nie tylko drużyna piłkarska odnosi sukcesy na krajowym podwórku. Męski zespół Zagłębia w piłkę ręczną jest aktualnym Mistrzem Polski, a kobieca drużyna musiała uznać wyższość tylko szczypiornistek z… Lublina.
Jesteśmy na stadionie, robi wrażenie kolosa. Choć przypomina epokę, która bezpowrotnie minęła, widoczność z trybun jest całkiem dobra. Zajmujemy miejsca wśród najzagorzalszych sympatyków Zagłębia. Poza kibicami z Lubina widać sporo osób z szalikami zaprzyjaźnionych klubów: Lecha, Arki, Zawiszy czy Odry Opole. Ci ostatni przyjechali na Zagłębie specjalnym autobusem. W sumie na trybunach jest 7 000 osób. Doping trwa całe spotkanie, momentami niezły, pomimo, że gra na boisku zupełnie się gospodarzom nie układa.
Zagłębie przegrywa, jedną bramką. Szanse na odrobienie strat w Bukareszcie raczej mizerne. Wszyscy szybką opuszczają stadion, w końcu jutro dzień roboczy. Porażki jednak żal, bo po pokonaniu Rumunów, Lubin kolejny raz na chwilę przyćmiłby nie tylko Legnice czy Głogów, ale i sam Lublin.