Już tylko godziny dzielą nas od jednego z hitowych starć 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Trudno jest znaleźć wśród spotkań zaplanowanych na najbliższy weekend tak elektryzujący mecz jak konfrontacja Widzewa z Lechem. Zwłaszcza że obie drużyny mają o co walczyć.
Za faworytów zbliżającego się meczu zdecydowanie należy uznać podopiecznych Mariusza Rumaka. Przede wszystkim szkoleniowiec „Kolejarza” ma do dyspozycji zawodników o zdecydowanie większym wachlarzu zagrań technicznych. Bartosz Ślusarski, Piotr Reiss czy Jakub Wilk już nieraz na boiskach naszej ekstraklasy przekonywali, że w piłkę grać potrafią, i to bardzo dobrze. Takiego komfortu nie ma opiekun łodzian, Radosław Mroczkowski, który musi grać młodzieżą. Na jego niekorzyść działa również nieobecność jednego z kluczowych piłkarzy. Ze starcia z „Kolejorzem” kontuzja wyeliminowała bramkarza Macieja Mielcarza. Nie wiadomo również, czy wystąpi Aleksandr Liebiediew. Aż tak wielkich problemów nie ma szkoleniowiec poznaniaków. Wśród jego graczy wszyscy są zdrowi i palą się do gry. Mariusz Rumak będzie mógł skorzystać z każdego ze swoich podopiecznych (z wyjątkiem Łukasza Trałki, który musi odcierpieć karę za żółte kartki).
Jeśli weźmiemy pod uwagę obecnie prezentowaną formę, nic nie wskazuje na jakikolwiek inny wynik niż zwycięstwo sześciokrotnych mistrzów Polski. W ciągu ostatnich ośmiu spotkań zaliczyli oni tylko dwie poważne wpadki – w domowym starciu z Jagiellonią Białystok oraz wyjazdowym z Lechią Gdańsk (piłkarze z Wielkopolski oba przegrali 0:2). Jednak do pojedynku z Widzewem przystąpią w bardzo dobrych humorach. Trudno nie cieszyć się z pokonania 13-krotnego mistrza Polski, Wisły Kraków. Zupełnie inna sytuacja panuje w Łodzi. Widzew po kapitalnym początku zagubił gdzieś formę. W ostatnich sześciu meczach piłkarze Radosława Mroczkowskiego tylko raz zeszli z boiska jako zwycięzcy. Pokonali wtedy Piasta Gliwice. Natomiast trzech punktów nie udało im się zdobyć między innymi w starciach z „Jagą”, Pogonią i Piastem.
Patrząc na historię bezpośrednich spotkań, dochodzimy do wniosku, że zdecydowanie rosną szanse Widzewa. W 65 dotychczas rozegranych między tymi drużynami meczach 20 razy triumfowali łodzianie (przy 15 zwycięstwach Lecha). Bilans ten jeszcze okazalej prezentuje się, kiedy weźmiemy pod uwagę konfrontacje na boisku w Łodzi. W ekstraklasie doszło tam do 31 potyczek, z których aż 12 wygrali gospodarze, podczas gdy przyjezdni trzy punkty wywalczyli tylko cztery razy. Nie grają jednak statystyki, lecz piłkarze. A kto okaże się lepszy? Dowiemy się w piątkowy wieczór.