LM: co dalej?


Za nami faza grupowa Ligi Mistrzów. Przeszło sprawnie, choć bez większych niespodzianek. Nie doczekaliśmy się również narodzin żadnej nowej gwiazdy.


Udostępnij na Udostępnij na

Tak chyba najkrócej można podsumować pierwszą fazę rozgrywek. Dalej zagrają tradycyjnie wszystkie zespoły z Anglii, a z Hiszpanii i Włoch po trzy. Największą niespodzianką będzie na pewno pojawienie się w 1/8 finału Olympiakosu Pireus, który poradził sobie w trudnej grupie z Werderem Brema i Lazio Rzym. A warto jeszcze nadmienić, że klub Michała Żewłakowa zdobył tyle punktów, co wielkie Real Madryt. Jeżeli szeregi Greków zasili Jacek Krzyżówek, to będziemy mieć prawdziwie polski klub w fazie pucharowej Ligi Mistrzów.

Angielskie boje o życie

W wielu grupach walka o awans toczyła się do ostatnich minut. W grupie A po wielkim falstarcie małe szanse na promocję miał Liverpool, co doprowadziło do tego, że posada Rafy Beniteza wisiała na włosku. Jednak Hiszpan zaserwował wszystkim kapitalną formę swojej drużyny na finiszu, gromiąc Besiktas 8:0 (rekord tych rozgrywek) i w ostatnim spotkaniu rozbijając we Francji Olympique Marsylię 4:0, co dało „The Reds” drugie miejsce w grupie.

W grupie B równie słabo grała Chelsea, co przyczyniło się do zwolnienia Jose Mourinho. Jak pokazał czas, nie był to katastrofalny błąd, bowiem „The Blues” pod wodzą Avrama Granta wydźwignęli się z kryzysu i bez problemu zajęli pierwszą lokatę nie przegrywając żadnego spotkania i tracąc zaledwie dwie bramki na sześć spotkań. Drugą drużyną miał być sensacyjnie Rosenberg Trondheim, który potrafił zremisować z Chelsea na Stamford Bridge i dwukrotnie ograć Valencię. Norwedzy jednak także dwukrotnie ulegli Schalke i to wystarczyło, ażeby to Niemcy awansowali dalej.

Celtowie znów rzutem na taśmę

W grupie D wszyscy trzymaliśmy kciuki za Celtic Glasgow mający z składzie dwóch Polaków: Artura Boruca i Macieja Żurawskiego. Bramkarz był bezsprzecznie najlepszym zawodnikiem „The Bhoys”, natomiast „Magic” nawet nie powąchał murawy. Celtowie o awans walczyli do samego końca, a uzyskali go tylko dlatego, że Szachtar Donieck Mariusza Lewandowskiego uległ w ostatnim meczu przed własną publicznością Benice 1:2.

Mimo momentami średniej postawy, raczej bez problemów awans zapewniła sobie Barcelona. W jej szeregach bardzo dobrze zaprezentowała się dwójka juniorów: Bojan Krcić i Giovanni dos Santos. O drugie miejsce prawdziwą batalię stoczyli Rangersi z Olympique Lyon. Przez długi okres czasu wydawało się, że to grający antyfutbol Szkoci zajmą drugie miejsce w grupie. Tym bardziej, że w meczu na Stade de Gerland 3:0 wygrali właśnie goście. Seryjni Mistrzowie Francji zrewanżowali się jednak pięknym za nadobne i w ostatnim spotkaniu i w takich samych rozmiarach ograli Rangersów, kiedy to w końcówce spotkania dwa razy użądlił Karim Benzema.

Polacy bez rewelacji

Jeżeli chodzi o Polaków to było gorzej, niż wszyscy się spodziewali. Żewłakow grał mało, Janczyk prawie wcale (tylko ostatni mecz w pełnym wymiarze czasowym), jak było wspomniane Żurawski nie zagrał w ogóle, Lewandowski był obwiniany za stratę bramek. Najlepiej więc zaprezentowali się bramkarze. Artur Boruc był najlepszym zawodnikiem Celticu, a Tomasz Kuszczak między słupkami Manchesteru United bronił dłużej, niż Edwin van der Sar. Paweł Golański również pojawił się na boisku w ostatnim spotkaniu.

Drugą lokatę w swoich grupach zajęły takie ciekawe drużyny jak Liverpool, Arsenal czy Lyon i to właśnie one utworzą najciekawsze pary 1/8 finału. Czy Milan obroni tytuł? Jak zawsze wszystko jest możliwe, tym bardziej teraz, kiedy żadna drużyna nie wybija się na tle innych.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze