Kolejny zawód kibicom na Anfield Road sprawili piłkarze Liverpoolu. W spotkaniu 32. kolejki Premier League z Aston Villą podopieczni Kenny'ego Dalglisha zdołali jedynie zremisować 1:1 dzięki bramce w końcówce spotkania. W równolegle rozgrywanym meczu Fulham Londyn pewnie pokonało na wyjeździe Bolton 3:0.
Liverpool, który jest w fatalnej dyspozycji i zajmował katastrofalne, dziewiąte miejsce w tabeli, podejmował u siebie Aston Villę. Drużyna z Birmingham w tym sezonie jest najlepsza w remisowaniu meczów, więc i tutaj można się było spodziewać takiego rozstrzygnięcia. Podopieczni Alexa McLeisha szybko objęli prowadzenie po golu Herda z 10. minuty. Do przerwy wynik spotkania nie uległ zmianie i na Anfield pachniało sensacją.
Dopiero w 82. minucie bramkę zdobył Luis Suarez. Dla Urugwajczyka był to gol numer osiem w tym sezonie, dzięki czemu jest najlepszym strzelcem drużyny w rozgrywkach ligowych. Jak się okazało, wynik nie uległ zmianie już do końcowego gwizdka sędziego. Ten remis sprawił, że FC Liverpool przeskoczył w tabeli Sunderland, ale dla kibiców „The Reds” to marne pocieszenie. Aston Villa natomiast pozostała na 15. miejscu.
Bolton przed rozpoczęciem meczu znajdował się w niezłej sytuacji – zajmował 16. lokatę w tabeli, co gwarantuje oczywiście utrzymanie w lidze, chociaż przewaga nad miejscami spadkowymi wynosiła zaledwie jeden punkcik. Drużyna Owena Coyle’a grała jednak ostatnio bardzo dobrze, wygrała trzy mecze ligowe z rzędu, co napawało optymizmem. Sobotni rywale „Kłusaków”, Fulham, byli w znacznie lepszej sytuacji – zajmowali 10. miejsce i mogli być niemal pewni utrzymania.
Już po pierwszej połowie sytuacja gospodarzy tego meczu nie wyglądała dobrze – przegrywali 0:2, a dwa gole strzelił najlepszy zawodnik Fulham, Clint Dempsey. Na domiar złego, w 81. minucie spotkania bramkę dla drużyny Martina Jola zdobył były piłkarz Realu Madryt, Mahamadou Diarra. Bolton nie był w stanie w tym meczu odpowiedzieć choćby jednym golem i na własnym boisku poległ aż 3:0. Tym samym dobra passa podopiecznych Owena Coyle’a dobiegła końca i nadal są oni jednymi z głównych kandydatów do spadku.