Wtorkowe mecze Ligi Mistrzów zakończyły bardzo emocjonującą fazę grupową sezonu 2014/2015. Wielu faworytów okazało się zbyt słabych, aby awansować do fazy pucharowej.
Liverpool FC – FC Basel
Najciekawszym meczem o awans do kolejnej fazy Ligi Mistrzów było spotkanie pomiędzy Liverpoolem a FC Basel. Obie drużyny podchodziły do niego tylko z jedną myślą – liczy się tylko wygrana. Faworytem była oczywiście drużyna prowadzona przez Brendana Rodgersa, choć dużo mówiło się o tajnym planie Paulo Sousy. Wszyscy mieli w głowach pojedynki mistrza Szwajcarii z Manchesterem United czy Chelsea, one przecież pokazały, że jest to drużyna, z którą należy się liczyć. Zaczęło się od bardzo dobrego ataku ze strony gości. „RotBlau” strzelili bramkę po przepięknej akcji przed polem karnym „The Reds”. Właściwie przez całe spotkanie Liverpool nie istniał, a marzenia o fazie pucharowej przywrócił Steven Gerrard na dziewięć minut przed końcowym gwizdkiem. Do końca spotkania nie udało się jednak strzelić kolejnych goli, a Brendan Rodgers i spółka musieli pożegnać się z najlepszą ligą Europy.
https://www.youtube.com/watch?v=aA7LOXx7AiQ
Real Madryt – Ludogorec Razgrad
Bułgarski Ludogorec przyjechał na Bernabeu, aby powalczyć o trzy punkty, i nikt nie może temu zaprzeczyć. Pewne było, że nie będzie to łatwe zadanie. Real Madryt, mimo wystawienia zawodników rezerwowych w pierwszym składzie, na papierze wciąż był zespołem lepszym od gości. Już od początku spotkania Ludogorec postanowił wszystkich zaskoczyć. Bardzo dobre strzały zagroziły bramce strzeżonej przez Keylora Navasa, jednak ten po raz kolejny udowodnił, że jest w bardzo dobrej dyspozycji. Widać było dużą niechęć w grze „Królewskich”. Awans gospodarzy był już pewny, a Ludgorec wciąż grał o Ligę Europy. To miejsce przypadło jednak Liverpoolowi, który zremisował z Basel.
SL Benfica – Bayer Leverkusen
Rezerwami zagrała także Benfica w spotkaniu z Bayerem Leverkusen. To było dość oczywiste, ponieważ czeka ją mecz z FC Porto, który jest starciem wyższej rangi dla kibiców klubu z Lizbony. Zmiany w składzie nie wpłynęły na emocje w spotkaniu, które miało zadecydować o tym, czy gospodarze zagrają w Lidze Europy. W trakcie pierwszej połowy mogliśmy oglądać kilka ładnych akcji stworzonych przez obie drużyny. Druga stała już pod znakiem gości z Leverkusen. Wyróżnić próbował się zwłaszcza Omer Toprak, który został ukarany dwoma żółtymi kartkami, co oczywiście oznaczało wykluczenie z dalszej części spotkania. Mimo lekkiej przewagi przyjezdnych mecz zakończył się bezbramkowym remisem, a Benfice nie udało się awansować nawet na trzecie miejsce.
AS Monaco – Zenit Sankt Petersburg
Monaco potrzebowało tylko remisu do awansu, tymczasem Zenit potrzebował kompletu punktów. Długo zastanawiano się, w jakim składzie dziś wystąpi drużyna z Księstwa. W mecz lepiej weszła ekipa gości. Pierwszy kwadrans należał całkowicie do Zenitu. Monaco przez pierwszą połowę nie potrafiło stworzyć sobie żadnej dogodnej sytuacji. Świetnie jednak radziło sobie w obronie, co można było zobaczyć chociażby w trakcie kontr gości z Sankt Petersburga. Druga połowa w końcu przyniosła akcje ze strony gospodarzy. Udało im się strzelić bramkę, a na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry Fabinho podwyższył prowadzenie. Fatalny błąd popełnił dziś Damir Skomina, który nie podyktował ewidentnego rzutu karnego po faulu na Carrasco. Na szczęście wynik i tak przemawiał za Monaco, które awansowało do fazy pucharowej.
Olympiakos Pireus – Malmoe FF
Dziś najwięcej bramek padło na Stadio Georgios Karaiskakis w Pireusie. Malmoe walczyło o trzecie miejsce, które dawało grę w Lidze Europy, natomiast Olympiakos mógł marzyć o dalszej fazie Ligi Mistrzów tylko w przypadku, gdy Juventus zostanie ograny przez Atletico Madryt. W obu zespołach zabrakło dużej liczby zawodników, którzy wciąż leczą kontuzję. Od początku meczu goście grali bardzo agresywnie, co surowo karał Stephane Lannoy. Pod koniec meczu została pokazana nawet czerwona kartka, choć dopiero po drugiej żółtej. Olympiakos miał bardzo prosty pomysł na to spotkanie. Chciał szybko strzelić bramkę i bronić wyniku. Jak widać po rezultacie, padło o wiele więcej bramek, niż planowano na początku. Końcówka spotkania należała do Malmoe, jednak nie udało mu się odrobić i tak dużej już straty. Polskiego kibica może zainteresować pojawienie się w końcówce Pawła Cibickiego, który jednak nie odznaczył się czymś szczególnym.
Galatasaray – Arsenal Londyn
Niesamowite spotkanie rozegrano także na Turk Telekom Arena, gdzie miejscowy Galatasaray podejmował Arsenal Londyn. Dla gości był to mecz o pierwsze miejsce, o które „Kanonierzy” walczyli z Borussią Dortmund. Był to także test dla Arsene Wengera, który po raz kolejny musiał udowadniać, że jest trenerem odpowiednim dla Arsenalu. W obu zespołach doszło do wielu zmian. Nie zagrał między innymi Fernando Muslera, którego zastąpił Sinan Bolat. Strzelanie bardzo szybko rozpoczął Lukas Podolski, bo już 180 sekund po pierwszym gwizdku. Kolejne bramki były jeszcze piękniejsze od poprzednich. Swoją obecność zaznaczył także Wojciech Szczęsny, który bronił dostępu do bramki Arsenalu. Nie udało mu się zachować czystego konta, ale wciąż prezentował się bardzo dobrze.
https://www.youtube.com/watch?v=RYBTu_yd0lA
Borussia Dortmund – Anderlecht Bruksela
Bardzo dobre informacje doszły do Polski z Dortmundu, gdzie na ławce rezerwowych po długiej kontuzji zasiadł Jakub Błaszczykowski. Borussia wciąż walczyła o pierwsze miejsce w grupie razem z Arsenalem, po którym można było spodziewać się łatwego zwycięstwa. W pierwszej jedenastce gospodarzy pojawił się Nuri Sahin, który także wraca do składu. Tak jak spodziewano się przed meczem, Borussia grała o wiele lepiej od gości z Brukseli. Pierwsza połowa była pełna fenomenalnych strzałów w wykonaniu obu drużyn. Dopiero po godzinie gry mogliśmy oglądać pierwszą bramkę, a strzelił ją nie byle kto, bo Ciro Immobile, który był bardzo mocno krytykowany za brak skuteczności. Po wyrównującej bramce dla Anderlechtu w końcu doszło do zmiany, na którą czekali polscy kibice. Za Shinjiego Kagawę wszedł były kapitan reprezentacji Polski, Jakub Błaszczykowski. Dużo okazji do wykazania się nie miał, jednak możemy być bardzo zadowoleni z samego powrotu.