Ze względu na rozgrywane jutro finał Carabao Cup oraz hitowy pojedynek "Czerwonych Diabłów" z Chelsea w sobotę do boju ruszyły przede wszystkim drużyny z dolnej połowy tabeli. Nie zabrakło jednak ani bramek, ani emocji, a walka o utrzymanie staje się coraz bardziej zacięta.
Pechowy remis Stoke
Podopieczni Paula Lamberta byli niezwykle bliscy wydostania się choć na moment ze strefy spadkowej Premier League. „The Potters” rozegrali niezłe spotkanie na King Power Stadium i po tym jak Shaqiri wyprowadził ich na prowadzenie, wydawało się, że Leicester raczej nie będzie im w stanie zagrozić. Niestety w drugiej połowie obejrzeliśmy zupełnie inną drużynę Stoke. Zamiast piłkarzy, którzy po pierwszej połowie prowadzili z „Lisami” 1:0, na boisko wyszła dobrze znana ekipa, która dopuściła w tym sezonie do straty 53 bramek. Do gry „The Potters” znów wkradł się chaos i niedokładność, czego nie najlepiej dysponowani dziś podopieczni Clauda Puela nadal nie potrafili w pełni wykorzystać. Z pomocą przyszedł im dopiero Jack Butland, który po niezłym dośrodkowaniu Albrightona wbił piłkę do własnej bramki.
Leicester przeważało na boisku przez niemal całe spotkanie, lecz przewagi tej nie potrafiło udokumentować. W budowaniu akcji polegało w dużej mierze na Riyadzie Mahrezie, którego na krok nie odpuszczał dzisiejszy debiutant Konstantinos Stafylidis. Na pochwałę zasługuje zresztą cała defensywa Stoke – w destrukcji dzielnie pracował nawet skrzydłowy Choupo-Moting. Jeśli spojrzymy na obraz spotkania, bardziej zadowoleni z wyniku mogą być gospodarze, którym przed polem karnym rywala brakowało pomysłów na rozwiązanie akcji, a gola na wagę remisu otrzymali w prezencie.
Niepowstrzymany Mohamed Salah
Niezastąpiony motor napędowy drużyny z Anfield znów nie zawiódł. Mohamed Salah przedłużył swoją imponującą serię do sześciu spotkań z rzędu ze strzeloną bramką. Liverpool pokonał na własnym stadionie West Ham, dzięki czemu przynajmniej do jutra zajmował będzie pozycję wicelidera. Podopieczni Davida Moyesa, w których składzie po raz pierwszy znalazł się Patrice Evra, nie potrafili przeciwstawić się niszczycielskiej sile, a drogę do siatki strzeżonej przez Adriana piłka znalazła aż cztery razy.
W Egipcie jak się dziś rodzi chłopiec to dostaje na imię Mohamed, a jak dziewczynka, to Salah. Nieprawdopodobny jest ten gość. I ciągle człowiek myśli, że to już pewnie koniec serii, a on wtedy znowu BANG!#LFCWHU
— Andrzej Twarowski (@TwaroTwaro) February 24, 2018
Dla „The Reds” był to jeden z tych meczów, gdy wszystko funkcjonuje jak w zegarku, piłka zawsze znajdywała drogę między nogami obrońców i trafiała dokładnie tam, gdzie miała trafić. Dla Salaha był to już 23. gol w tym sezonie, tym samym Egipcjanin zrównał się w klasyfikacji strzelców z Harrym Kane’em. Samodzielnym liderem piłkarz Liverpoolu jest za to w klasyfikacji kanadyjskiej, gdyż dodając do dorobku strzeleckiego osiem asyst, otrzymujemy imponującą liczbę 31 punktów (drugie miejsce zajmuje Sergio Aguero z wynikiem 26 punktów).
Kluby Polaków w strefie spadkowej
Trudno określić, który z naszych reprezentantów miał dzisiaj gorszy dzień. Łukasz Fabiański w meczu Swansea z Brighton zmuszony był wyjmować piłkę z bramki aż czterokrotnie. Grzegorz Krychowiak za to zaliczył stratę, po której bramkę na wagę zwycięstwa w całym spotkaniu zdobył napastnik Huddersfield Steve Mounie. Tym samym jego West Bromwich ma już sześć punktów straty do znajdującego się na 19. miejscu Stoke i siedem punktów do ostatniego bezpiecznego miejsca.
14 – Swansea City have won 14 points since Carlos Carvalhal took charge (W4 D2 L1), one more than they recorded in their first 20 games before his arrival (W3 D4 L13). Picnic. pic.twitter.com/1pR7eTuneu
— OptaJoe (@OptaJoe) February 24, 2018
Receptę na defensywę „Łabędzi” znaleźli w sobotę kolejno Glen Murray, Anthony Knockaert i Jürgen Locadia, dla którego była to równocześnie debiutancka bramka w barwach Brighton. Dla Swansea była to z kolei dopiero druga porażka pod wodzą Carlosa Carvalhala. Portugalski menadżer poprowadził drużynę już w 13 spotkaniach wszystkich rozgrywek i choć jego podopieczni znacznie poprawili swoją dyspozycję, to wciąż są drużyną poważnie zagrożoną spadkiem do Championship.
Jeszcze gorzej sytuacja prezentuje się w przypadku klubu Grzegorza Krychowiaka. West Bromwich nawet po zmianie menadżera nie potrafi wrócić na właściwą ścieżkę. Podopieczni Alana Pardew zanotowali właśnie piątą porażkę z rzędu, a biorąc pod uwagę, że do końca sezonu pozostało raptem 10 kolejek, o utrzymanie będzie niezwykle trudno. W przegranym 1:2 meczu jedyną bramkę dla „The Baggies” zdobył obrońca Craig Dawson.
5 – Five of West Brom’s last six Premier League goals have been scored via corners, with Chris Brunt assisting four of those. Delivered.
— OptaJoe (@OptaJoe) February 24, 2018