Jeśli ktoś jeszcze miesiąc temu przecierał oczy ze zdumienia, patrząc na grę stołecznego zespołu, dzisiaj może już ochłonąć. Legia Warszawa przeżywa ewidentny kryzys. Podopieczni Aleksandara Vukovicia ostatni raz wygrali 21 czerwca ze Śląskiem Wrocław. Od tego momentu zanotowali dwa remisy, bolesną porażkę z Lechem Poznań oraz jeszcze boleśniejsze odpadnięcie z półfinału Pucharu Polski. Chociaż nikt nie wierzy w to, że Legia straci mistrzostwo, to wciąż brakuje im punktu, aby je przypieczętować.
Ligowy Bigos to seria felietonów, w których będziemy się skupiali na najważniejszych wydarzeniach związanych z naszą rodzimą ligą. Dziś na tapet weźmiemy przyszłego (prawdopodobnie) mistrza Polski, dla którego miał to być sezon idealny. Legia Warszawa jednak w lipcu gra jak dotąd koszmarnie.
Warszawski szpital
We wspomnianym meczu ze Śląskiem Wrocław z powodu urazu boisko opuścili będący w bardzo wysokiej formie Marko Vesović oraz Jose Kante. Po spotkaniu natomiast, na treningu wyrównawczym, Vamara Sanogo, który dopiero co wyleczył zerwane więzadła krzyżowe, po raz kolejny doznał poważnego urazu Achillesa. To sprawia, że Francuza czeka jeszcze jedna długa przerwa. Tak samo jak Vesovicia – Czarnogórzec zerwał bowiem więzadło boczne i krzyżowe, co sprawia, że nie zobaczymy go aż przez osiem miesięcy. Tym większa szkoda, ponieważ śmiało można powiedzieć, że Vesović po wznowieniu rozgrywek był najlepszym zawodnikiem ekstraklasy.
Trener Aleksandar Vuković potwierdził, że Marko Vesović przejdzie operację i czekać go będzie dłuższa przerwa.
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) June 23, 2020
Veso, jesteśmy z Tobą. Wiemy, że wrócisz silniejszy wojowniku 💪🤝 pic.twitter.com/LJiJbQV6HT
To sprawia, że liczba kontuzjowanych zawodników w Legii jest coraz większa. Vesović, Kante oraz Sanogo dołączyli do Williama Remy’ego oraz Arvydasa Novikovasa. W pucharowym meczu z „Pasami” również z powodu urazu nie zagrał Domagoj Antolić. Wychodzi więc na to, że obecnie z mniejszym bądź większym urazem zmaga się aż sześciu zawodników „Wojskowych”. Na chwilę obecną szkoleniowiec wicemistrza Polski ma więc do dyspozycji tylko dwóch nominalnych napastników – Tomasa Pekharta oraz Macieja Rosołka. – Będą zmiany w składzie w porównaniu z poprzednim spotkaniem. Każdy trening się liczy, by ocenić stan zdrowia zawodników – to będzie determinowało jedenastkę, ale także to, jak wyglądał poprzedni mecz – zapowiedział Aleksandar Vuković przed ligowym starciem z Cracovią.
Legia Warszawa bez podwójnej korony
Patrząc w ciągu ostatnich miesięcy na grę Legii Warszawa, nie tylko jej kibice, ale i bezstronni widzowie mogli zakładać, że zdobycie dodatkowo Pucharu Polski jest celem jak najbardziej realnym. Tymczasem legioniści nie zagrają nawet w finale tych rozgrywek. Wszystko za sprawą Cracovii, która pokonała u siebie wicemistrza Polski aż 3:0 i po raz pierwszy w historii zagra w decydującym meczu. Kibice „Pasów” mogą jedynie żałować, że tak ważny dla nich mecz wyjątkowo nie odbędzie się na Stadionie Narodowym. Co więcej, ostatni raz krakowianie wygrali u siebie z Legią 10 kwietnia 2005 roku.
🔚 KONIEC MECZU! PASY ⚪️🔴 W FINALE @PZPNPuchar!!! 🔥🔥🔥 #CRALEG #CracoviaToJestDuma!
— CRACOVIA (@MKSCracoviaSSA) July 7, 2020
—
➡ Fundacja Złotowianka: 25 8944 0003 0002 7430 2000 0010
➡ Tytuł: Celejewska Matylda C/66 pic.twitter.com/ngpbCry8MT
Los chciał, że te dwie drużyny już po kilku dniach spotkają się ze sobą ponownie. Tym razem jednak w Warszawie. –Legia już jest mistrzem. Na pewno spróbuje się nam zrewanżować w sobotę, ale my chcemy zająć jak najwyższe miejsce – odniósł się do nadchodzącego „rewanżu” Michał Probierz. Dla Cracovii ewentualne zdobycie Pucharu Polski będzie niejako osłodą tego dość gorzkiego dla nich sezonu – w końcu w Krakowie po cichu mówiło się nawet o mistrzostwie. Tymczasem dopiero piąte miejsce sprawia, że „Pasom” została walka o puchary.
Śląsk Wrocław poza pucharami?
Wyniki półfinałów Pucharu Polski okazały się wyjątkowo niekorzystne dla Śląska Wrocław. Zwycięstwo Cracovii bądź Lechii Gdańsk znacznie skomplikowało udział wrocławian w eliminacjach do europejskich pucharów. Podopieczni Vitezslava Lavicki tracą obecnie do Piasta Gliwice oraz Lecha Poznań cztery punkty. Tylko względnie prostszy terminarz oraz naturalnie zwycięstwa mogą pomóc „Wojskowym” – zagrają oni bowiem z Pogonią, Jagiellonią oraz Lechią. W spotkaniu z „Portowcami” jednakże na pewno nie wystąpią Michał Chrapek oraz Krzysztof Mączyński. – To ostatnia część sezonu i każdy zespół ma swoje problemy. Na pewno brakować nam będzie tych dwóch podstawowych zawodników środka pola, ale postaramy się optymalnie taktycznie przygotować drużynę –powiedział trener Śląska przed starciem z Pogonią.
Śląsk Wrocław niemal oficjalnie poza pucharami.
— Kamil Warzocha (@WarzochaKamil) July 8, 2020
Co tu dużo mówić? Trudno spodziewać się czegoś dobrego, kiedy stoisz w rozkroku między podium a spokojną grą za plecami czołówki.
4 punkty straty do Lecha czy Piasta w 3 mecze? Nie do odrobienia moim zdaniem🧐#LPOLGD #Ekstraklasa
Ewentualny udział wrocławian w europejskich pucharach byłby dla nich nie lada osiągnięciem. W poprzednim sezonie bowiem bardzo realny był spadek wrocławian z ligi, co byłoby dla nich istną katastrofą. Tak się jednak nie stało, a obecnie Śląsk jest jedną z rewelacji całych rozgrywek. Vitezslav Lavicka bardzo umiejętnie poukładał rozbity zespół z Wrocławia. Nadal nie jest on doskonały, lecz różnicę widać gołym okiem.
Przypadek Śląska Wrocław czy Legii Warszawa pokazuje, że obecny sezon jest bardzo ciekawy na finiszu rozgrywek. Chociaż kwestia mistrzostwa jest prawie rozstrzygnięta, to sama dyspozycja Legii stoi pod dużym znakiem zapytania. Śląsk natomiast rozgrywa swój najlepszy sezon od lat (występuje w grupie mistrzowskiej pierwszy raz od sezonu 2014/2015) i zapewne chciałby go zakończyć na miejscu dającym eliminacje do Ligi Europy, co niejako byłoby idealną nagrodą dla wrocławian za ten sezon.