Sir Alex Ferguson kiedyś stwierdził, że atakiem wygrywa się mecze, a defensywą zdobywa tytuły. Chyba nie ma drugiego cytatu, który by tak świetnie oddawał realia naszej ligi jak słowa legendarnego menedżera. Wystarczy spojrzeć na tegoroczną tabelę PKO Ekstraklasy, aby się o tym przekonać. Pierwsze dwa miejsca w tabeli zajmują kolejno trzecia najlepsza i najlepsza formacja obronna w lidze. Natomiast druga najlepsza, czyli Piast Gliwice, jest na 5. lokacie
Jednak te argumenty to wciąż zbyt mało? W takim razie spójrzmy na drugi biegun. Kto okupuje dno tabeli? No właśnie, Arka Gdynia i ŁKS tracą zdecydowanie najwięcej bramek w lidze i zajmują miejsca 15. i 14. Co z tego, że ŁKS gra ładnie w piłkę, skoro nie wygrywa i ma dziurawą defensywę? Za tymi dwoma klubami znajduje się jedynie Wisła Płock, która rozegrała dwa mecze mniej. Natomiast i płocczanie po czterech kolejkach stracili osiem goli, co daje średnio dwa gole stracone na mecz.
Nic nowego
Już poprzednie sezony pokazywały, że tytuły zdobywają nie ci grający najładniej w piłkę, ale Cci grający do bólu skutecznie. Poprzednia kampania zakończyła dominację Legii Warszawa na krajowym podwórku i mistrzem Polski został Piast Gliwice. Jednak dlaczego to akurat podopieczni Waldemara Fornalika sięgnęli po tytuł? Otóż odpowiedź jest prosta, trener Fornalik z Piasta stworzył defensywę nie do przejścia. Aleksandar Sedlar w duecie z Jakubem Czerwińskim tworzyli najlepszą i najbardziej stabilną parę obrońców w ekstraklasie.
🔝⛔
Obrońca Sezonu – Aleksandar Sedlar! 👏#GalaEkstraklasy pic.twitter.com/gtSl4FlzGf— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) May 20, 2019
Gliwiczanie w 37 meczach stracili zaledwie 33 gole. Był to zdecydowanie najlepszy wynik w lidze, a wiceliderzy w postaci Legii i Lechii stracili pięć bramek więcej. Dodatkowo Piast stracił raptem 10 goli na stadionie przy ul. Okrzei!
Jednak żeby nie być gołosłownym i udowodnić, że było tak nie tylko w przypadku Piasta, spójrzmy na sezony mistrzowskie Legii. Liczba straconych bramek? Zawsze poniżej gola na mecz i najlepsza bądź obok Lecha Poznań druga najlepsza defensywa w lidze. Te liczby są kolejnym dowodem, że aby sięgnąć po tytuł w polskiej ekstraklasie, nie wystarczy grać ładnie w piłkę. Ba, nawet nie trzeba! Wystarczy mieć szczelną defensywę, grać solidnie na przestrzeni całego sezonu i być do bólu skutecznym.
Beniaminkowie – jak ładnie grać i nie wygrywać?
Tegoroczni beniaminkowie PKO Ekstraklasy, Raków Częstochowa i ŁKS, zachwycili wielu kibiców na samym początku sezonu. Zwłaszcza podopieczni Kazimierza Moskala. Łódzki Klub Sportowy bez strachu wszedł do ekstraklasy i tak jak grał na zapleczu, tak gra w ekstraklasie.
Rzadko można ujrzeć w naszej lidze ekipę starającą się grać ładnie w piłkę, opierającą grę na krótkich, szybkich podaniach i bardzo dobrze ułożoną z przodu. Jest to jedna z nielicznych drużyn w Polsce, której gra w ataku pozycyjnym nie sprawia bólu, a kibic nie chce wydłubać sobie oczu. Jednak kiedy spojrzymy na tabelę, czy wygląda to tak dobrze? Nie do końca. „Rycerze Wiosny” w sześciu meczach zdobyli raptem cztery punkty i stracili aż jedenaście bramek, najwięcej obok Arki Gdynia. Jednak trzeba pochwalić Kazimierza Moskala i klub za konsekwencję w grze. Niezależnie od tego, czy jest wynik 0:0 czy 0:4, wciąż grają tak samo i oglądanie ich meczów jest czystą przyjemnością.
Natomiast nieco lepiej wygląda sytuacja w Częstochowie. A może Bełchatowie? Nieważne. Raków po sześciu kolejkach ma sześć punktów i okupuje 11. miejsce w tabeli z czterema punktami straty do pierwszej ósemki. Zawodnicy Marka Papszuna podobnie jak ŁKS starają się przełożyć styl gry prezentowany w 1. lidze na ekstraklasę. Jak na razie można mimo lepszego dorobku punktowego zrobić kopiuj i wklej akapitu o ŁKS-ie. Raków jest do bólu konsekwentny, mecze z jego udziałem ogląda się bardzo dobrze, jednak oczekiwania w stosunku do wyników z początku sezonu nie rzucają na kolana.
Ciekawy przypadek Wisły Kraków
Za wyjątek potwierdzający regułę możemy uznać Wisłę Kraków. Ekipa Macieja Stolarczyka od momentu jego przyjścia na Reymonta prezentuje jednocześnie świetny i miły dla oka futbol, robiąc wyniki ponad stan. Zapewne gdyby Maciej Stolarczyk dostał dziś w ręce Fabiana Burdenskiego bądź Michaela Olczyka, byłby w stanie zrobić z nich piłkarzy, którymi byśmy się zachwycali. Dodatkowo pod jego skrzydłami młodzi są wręcz fantastyczni. To on nie bał się postawić na Hoyo-Kowalskiego czy Olka Buksę. Ten drugi w meczu z Jagiellonią został najmłodszym strzelcem w ekstraklasie w XXI wieku.
Aleksander Buksa najmłodszym strzelcem gola w XXI wieku w @_Ekstraklasa_ 👶⚽️#JAGWIS 3:2 pic.twitter.com/p6qQtyzJkL
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) August 23, 2019
W poprzednim sezonie do każdego spotkania Wisły Kraków zasiadaliśmy niczym do genialnego filmu akcji. „Biała Gwiazda” rozegrała tyle szalonych i bardzo ciekawych meczów, że gdyby dać grafikę Premier League zamiast ekstraklasy, bylibyśmy w stanie uwierzyć, że to faktycznie szalony mecz topowej ligi.
Do dziś w pamięci nie tylko kibiców Wisły siedzą wspaniałe comebacki z pierwszej części sezonu 2018/2019. Wiślacy byli w stanie pokonać 5:2 Lecha Poznań i Lechię Gdańsk, mimo że w obu meczach przegrywali. Nawet przez chwilę w Krakowie mieli lidera! Dodatkowo w dalszej fazie sezonu doszło rozbicie 6:2 na Suzuki Arenie Korony Kielce.
Ostatecznie Wisła Kraków zakończyła sezon na dziewiątym miejscu z bilansem bramkowym 67:63, co było wynikiem zdecydowanie ponad stan przy obecnych kłopotach „Białej Gwiazdy”. Oznacza to, że w jej meczach padało średnio ponad 3,5 bramki na mecz w przekroju całego sezonu! Tego wyniku blisko było jedynie Zagłębie Sosnowiec, które z hukiem spadło z ligi.
#ZSOKOR Zagłębie Sosnowiec straciło już 78 goli w tym sezonie.
To najwięcej w jednych rozgrywkach od sezonu 1992/93, kiedy to Jagiellonia straciła 91 (w 34 spotkaniach).
— EkstraStats (@EkstraStats) May 14, 2019
***
To tyle w naszym cotygodniowym „Ligowym Bigosie”. Oczywiście, nie zamierzamy rzucać wyroków po raptem kilku kolejkach PKO Ekstraklasy i typować beniaminków do spadku bądź Pogoń i Piast do zdobycia mistrzostwa Polski. Rozgrywki ligowe są maratonem i wygrywa ten, kto najlepiej rozłoży siły i będzie najrówniejszy. Natomiast ci, którzy będą wystrzeliwać w pojedynczych kolejkach, nie mogą liczyć na nic więcej niż walka o pierwszą ósemkę.Wciąż będziemy mieć bacznie na uwadze zarówno drużyny z dołu tabeli, jak i te w teorii walczące o puchary.