Ten dziwny, wyjątkowy (w negatywnym sensie) rok dobiega końca. Końca dobiega także druga edycja Ligi Narodów. Wczoraj poznaliśmy pierwsze rozstrzygnięcia. Wiemy już, które reprezentacje zagrają w wielkim finale oraz które awansują i spadną do poszczególnych dywizji. Jest kilka niespodzianek.
Właśnie ku końcowi zmierza druga edycja Ligi Narodów. Czy ma ona sens? Tak, ma. Turniej ten zastąpił nudne spotkania towarzyskie, które, umówmy się, nikogo za bardzo nie obchodziły. Ani kibiców, ani nawet zawodników czy trenerów. Teraz stawka jest dużo wyższa. Po pierwsze, gra się, jak to zawsze bywa przy tego typu przedsięwzięciach, o pieniądze, a po drugie, o prestiż. Żadna z reprezentacji nie chce przecież spaść do niższej dywizji. Trzecim argumentem jest to, że można rywalizować z zespołami na zbliżonym poziomie, które raczej nie wystawią tzw. dżemiku ligowego, a najlepszą w danej chwili jedenastkę piłkarzy. Dobry sprawdzian przed eliminacjami.
Jedynie można zastanowić się, czy rozgrywanie Ligi Narodów w 2020 roku miało sens. Pandemia spowodowała, że kalendarz jest napięty do granic wytrzymałości. Może warto było odpuścić nieco zawodnikom i odciążyć ich, bowiem ten sezon i tak będzie bardzo wymagający i wyczerpujący. Piłkarze z tych najlepszych lig są eksploatowani do granic wytrzymałości, a to w wielu przypadkach będzie kończyło się mniejszymi lub większymi urazami. Niemniej ten turniej towarzyski rozegrano i wczoraj poznaliśmy pierwsze rozstrzygnięcia.
Dywizja D
Ostatnia dywizja składa się z siedmiu zdecydowanie najsłabszych drużyn narodowych w Europie. Podzielono je na dwie grupy. Jedną czterozespołową i drugą trzyzespołową. W tegorocznej edycji Ligi Narodów w grupie pierwszej Dywizji D znalazły się Wyspy Owcze, Malta, Łotwa i Andora. W drugiej zaś Gibraltar, Liechtenstein i San Marino. Jak widać, nie są to potęgi, ale wreszcie te reprezentacje mogą mierzyć się z kimś o zbliżonym do siebie poziomie.
W poprzedniej edycji wyglądało to trochę inaczej, ponieważ w najniższej dywizji znajdowało się nie siedem, a szesnaście drużyn. Jednak UEFA postanowiła nieco zmodernizować swoje pilotażowe rozgrywki, dzięki czemu Wyspy Owcze i Gibraltar spróbują swoich sił w wyższej dywizji. To właśnie te dwie reprezentacje wygrały swoje grupy i awansowały o szczebel wyższej.
Wyspy Owcze nie przegrały ani jednego spotkania. Zaliczyły trzy remisy i trzy zwycięstwa i o trzy punkty wyprzedziły Maltę. Najsłabsza w tej czterozespołowej grupie okazała się być Andora, która zdobyła zaledwie dwa punkty, remisując z Łotwą i Maltą. Zdobyli tylko jednego gola i aż 11 stracili. Jeśli chodzi o drugą grupę, to w niej najlepszy okazał się być Gibraltar. Osiem „oczek” w czterech meczach i tylko trzy strzelone bramki. „Los Llanis” podobnie jak Wyspy Owcze nie zaznali smaku porażki.
W ramach ciekawostki warto wspomnieć, że w ostatniej kolejce San Marino bezbramkowo zremisowało z Gibraltarem. Po tym, jak miesiąc wcześniej zdobyli punkt, grając z Liechtensteinem, było to ich drugie spotkanie z rzędu bez porażki. To najdłuższa seria tej amatorskiej reprezentacji. Liga Narodów dała im szansę na zdobycze punktowe.
Dywizja C
Jak dotychczas w drugiej od końca dywizji zmagania zakończono jedynie w grupie pierwszej. Pozostałe trzy wciąż rywalizują o awans lub bronią się przed spadkiem do niższej ligi. Reprezentacja Czarnogóry zdobyła w sumie 13 punktów, dzięki czemu zapewniła sobie grę na wyższym szczeblu w kolejnej edycji LN. Drużyna z Bałkanów wyprzedziła Luksemburg, Azerbejdżan oraz Cypr. Czarnogórcy udowodnili, że potrafią twardo i szczelnie grać w defensywie. Stracili zaledwie dwie bramki. Ponadto byli skuteczni pod bramką przeciwników. Zdobyli dziesięć goli, z czego cztery w ostatnim spotkaniu z Cyprem.
A jeśli już mowa o reprezentacji Cypru, okazała się ona najsłabsza w swojej grupie i być może w kolejnej edycji oglądać ją będziemy w Dywizji D. Dlaczego być może? Ponieważ jak już wspomnieliśmy, do Dywizji C awansowały tylko dwa zespoły, zatem tyle samo musi spaść. Mamy cztery grupy, czyli cztery drużyny zakończą zmagania na ostatnim miejscu w tabeli, dlatego to dodatkowe mecze barażowe pomiędzy nimi rozstrzygną, która z reprezentacji ostatecznie spadnie o poziom niżej i grać będzie z europejskimi kopciuszkami.
Na marginesie, Cypr zdobył cztery punkty. Do utrzymania potrzebne im było zwycięstwo nad Czarnogórą. Jak wiemy, to się nie udało. Jedyne trzy punkty w tegorocznym sezonie Ligi Narodów zgarnęli w starciu z Luksemburgiem. Jak się finalnie okazało, odebrali im ważne „oczka”, które gdybyśmy je teraz dopisali im w wirtualnej tabeli, sprawiłyby, że to właśnie Luksemburczycy cieszyliby się z awansu do wyższej dywizji.
Inną drużyną narodową, która jest już pewna zajęcia ostatniego miejsca w swojej grupie, jest Estonia. Estończycy ulegli w ostatniej kolejce Macedonii Północnej i na mecz przed zakończeniem Ligi Narodów mają stuprocentową pewność, że przyjdzie im się zmierzyć w barażach o utrzymanie w Dywizji C.
Dywizja A
Na koniec przeszliśmy do najlepszej dywizji, w której mierzą się ze sobą najlepsze reprezentacje na Starym Kontynencie. Zmagania zakończyły już dwie grupy (z małym wyjątkiem). Najlepsza w grupie trzeciej okazała się Francja, która zakończyła tę drugą edycję Ligi Narodów bez porażki, z 16 punktami na koncie. „Les Bleus” o trzy „oczka” wyprzedzili wciąż aktualnych mistrzów Europy oraz triumfatora poprzedniej, pierwszej LN – Portugalię. Ostatecznie na trzeciem miejscu rozgrywki zakończyli Chorwaci, którzy w zasadzie zgromadzili tyle samo punktów co Szwedzi.
Obie drużyny narodowe zgarnęły po trzy punkty. Według przepisów w takiej sytuacji o kolejności w tabeli decyduje bilans meczów bezpośrednich. Jednak w tym przypadku również jest on remisowy, gdyż każda z drużyn wygrała jeden z dwóch meczów w stosunku 2:1. Dlatego też zadecydował bilans bramkowy, a ten jest nieznacznie lepszy po stronie Chorwatów. Reprezentacja z Bałkanów po sześciu spotkaniach ma bilans -7, Skandynawowie zaś -8. Pech Szwedów.
Wczoraj poznaliśmy także rozwiązania w grupie czwartej Dywizji A. Hiszpania jeśli chciała zagrać w turnieju finałowym Ligi Narodów, nie miała innego wyjścia niż pokonać Niemców. Podopieczni Joachima Loewa zaprezentowali się lepiej niż przed rokiem, ale ta wczorajsza porażka chyba to wszystko zamazuje. „La Furia Roja” po prostu, jak to mawia młodzież, zmiotła niemiecką maszynę z planszy. Hiszpanie rozgromili swojego przeciwnika 6:0. Najwyższa porażka Niemców od mniej więcej połowy XX wieku.
Natomiast spadkowicza z tej grupy poznamy dopiero w grudniu lub nawet w styczniu przyszłego roku. W poniedziałek i wtorek okazało się, że kilku graczy z Ukrainy otrzymało pozytywny wynik na koronawirusa. Zgody na zorganizowanie spotkania nie wyraziły władze Lucerny, gdzie miał odbyć się ten mecz. Ukrainie, aby się utrzymać, wystarczy tylko punkt.
Na kolejkę przed końcem pewne spadku z Dywizji A są Bośnia i Hercegowina oraz Islandia.