Liga Mistrzów: Niezwykła seria Moraty i zwycięstwa drużyn z Manchesteru


Po wtorkowych wrażeniach i gradzie bramek trudno było przypuszczać, by dzisiejsze wydarzenia mogły być konkurencją w pełnym tego słowa znaczeniu. Na szczęście jednak poszło inaczej. Emocje do ostatnich minut i zwroty akcji były głównym fundamentem dzisiejszego wieczoru. Przyjrzyjmy się więc temu dokładniej.


Udostępnij na Udostępnij na

Drugi dzień zmagań z Ligą Mistrzów zaczęliśmy w miejscu zupełnie nowym. Moment na krótko przed dwudziestą drugą (ichniejszego czasu) będzie w Kazachstanie wspominany jeszcze nieraz. Pierwsze spotkanie z utworem Royal Philharmonic Orchestra, pierwsza okazja do nucenia pod nosem „kaszanki”, chociaż popełniamy duże faux pas, zestawiając jakieś szmery z dzisiejszą atmosferą na Astana Arena. Było bardzo głośno, a kolejne minuty ukazywały nam coraz to kreatywniejsze zabawy na trybunach. Zdecydowanie warto zwrócić uwagę na falę meksykańską dopieszczoną unoszeniem kartonów w barwach klubu, która była po prostu wyjątkowa.

Całkiem podobny odbiór tego meczu będziemy mieć, gdy skupimy się na aspektach piłkarskich. Absolutne szaleństwo. Pierwsza połowa w wykonaniu drużyny Stanimira Stoilova była fatalna, pozbawiona wigoru i rzeczy, którą wspominany trener wyróżnił na konferencji prasowej – boiskowej dyscypliny. Do szatni schodzili jednak tylko z jednym straconym golem.

A po wyjściu z niej czuliśmy się, jakby ktoś puścił nam przez pomyłkę kolejną część Harry’ego Pottera. Czary. Trzy samobóje, jeden dziwniejszy od drugiego, do tego porywająca i bezczelnie pewna gra zespołu ze stolicy Kazachstanu. Boimy się pomyśleć, co będzie dalej, bo pierwszy zdobyty punkt powinien zawodnikom Astany już na dobre wymazać z pamięci słowo presja.

W drugim meczu grupy C Atletico zmierzyło się z Benficą. Wszystkie znaki na niebie i ziemi były bardzo wyraziste i mówiły jedno – trzy punkty muszą zostać w Hiszpanii. Najlepszym argumentem na poparcie tej tezy były liczby. „Los Colchoneros” w Europie wygrali na własnym boisku 21 z ostatnich 24 spotkań. Zaczęło się zgodnie z planem, bo od bramki Correy, którego kariera jeszcze do niedawna stała pod znakiem zapytania.

http://www.dailymotion.com/video/x388pa0_all-goals-and-highlights-atletico-madrid-1-2-benfica-30-09-2015-hd_sport

Do przerwy na tablicy wyników widniał jednak wynik 1:1, bo wyrównał wychwalany przez Simeone Nicolas Gaitan. Argentyńczyk nie poskąpił swoich umiejętności także w drugiej połowie i po jego podaniu zwycięskiego gola zdobył Guedes. Benfica tym samym przerwała swoją beznadziejną passę w spotkaniach z drużynami zza wschodniej granicy, bo warto zauważyć, że ostatnie zwycięstwo z drużyną z Hiszpanii odnieśli krótko po czwartych urodzinach… Julio Cesara.

https://twitter.com/rafa_lebiedz24/status/649300948972650496

W Turynie miło było jedynie przed spotkaniem. Sevilla powróciła na stadion, na którym dwa sezony temu świętowała triumf w Lidze Europy, pokonując w karnych Benficę. W meczu dwóch drużyn, które na starcie sezonu ligowego ewidentnie zawodzą swoich kibiców, górą byli „Bianconeri”. Alvaro Morata śrubuje swoją kosmiczną serię, bo był to jego piąty mecz z rzędu ze strzelonym golem w Lidze Mistrzów. W drugiej połowie wynik ustalił wprowadzony na boisko Zaza. „Juve” dzięki dzisiejszemu zwycięstwu i świetnym comebacku w pierwszej kolejce przeciwko Manchesterowi City mocno daje do zrozumienia, że w jego obecności w tegorocznym finale LM nie ma ani grama przypadku.

Manchester United liderem Premier League. By wypowiedzieć to zdanie, trzeba było czekać prawie dwa i pół roku i wydać monstrualną ilość pieniędzy, ale jak mówi sam Van Gaal – drużyna rozpędza się z każdym kolejnym meczem. Z Wolfsburgiem zaczęli w iście angielsko-europejskim stylu, czyli od straty bramki.

http://www.dailymotion.com/video/x388p5g_manchester-united-2-1-vfl-wolfsburg-all-goals-and-full-highlights-30-09-2015-champions-league_sport

Katastrofalny błąd w ustawieniu popełnił Valencia, który musiał lekko przysnąć, gdy na odprawie tradycyjnie przypominane było ABC futbolu – koncentracja od pierwszych minut. Z rzutu karnego wyrównał Juan Mata, który na dodatek później zaliczył asystę godną Teatru Marzeń. Jego iście zlatanowe podanie wykończył Smalling, zapewniając tym samym „Czerwonym Diabłom” bezcenne trzy punkty.

Wyniki środowych spotkań w Lidze Mistrzów:

FC Astana – Galatasaray 2:2
Atletico Madryt – Benfica 1:2
CKS Moskwa – PSV 3:2
Juventus – Sevilla 2:0
Malmoe – Real Madryt 0:2
Manchester United – Wolfsburg 2:1
Borussia Moenchengladbach – Manchester City 1:2
Szachtar – PSG 0:3

Najnowsze