Manchester United w pierwszym meczu w teatrze marzeń ograł Arsenal 1:0, a wynik był i powinien być o wiele wyższy. W tamtym spotkaniu bohaterem Kanonierów był Manuel Almunia, dzięki któremu strata z Old Trafford była tylko jednobramkowa. Rewanż zapowiadał się więc bardzo ciekawie.
Arsenal Londyn 1:3 Manchester United
W pierwszych minutach inicjatywa należała do gości. Od początku prawa strona „Kanonierów” funkcjonowała bardzo dobrze. Pierwszą akcję Czerwone Diabły przeprowadziły dopiero w 6. minucie, jednak Ronaldo podał niedokładnie. Goście na Emirates Stadium nie zostali przyjęci ciepło. Kiedy tylko byli w posiadaniu piłki, towarzyszyły im nieustające gwizdy. Chociaż początek należał do Arsenalu, to wynik spotkania w siódmej minucie otworzył Manchester. Po znakomitym podaniu Ronaldo z lewej strony przed pole karne a także poślizgnięciu się Gibbsa Koreańczyk Park Ji-Sung wyszedł sam na sam i nie dał szans Almunii. Piłkarze Arsenalu nie zdążyli się jeszcze otrząsnąć, a goście trafili po raz drugi. W 10. minucie sfaulowany na 30 m został Ronaldo. Poszkodowany chwilę później przepięknym strzałem w lewy róg pokonał hiszpańskiego bramkarza. Należy dodać, że przy tej bramce goalkeeper nie był bez winy, gdyż mógł ustawić się znacznie lepiej.
Utrata drugiej bramki właściwie odebrała nadzieje „Kanonierów” na awans. Pomysł na grę Arsenalu opierał się na grze prawą stroną, i dorzucaniu piłki na głowę Adebayora. Ten jednak nie miał nic do powiedzenia w walce w powietrzu ze stoperami United. Jednak goście, mając tak wspaniałych stoperów jak Ferdinand i Vidić, „kasowali” każde podanie. Od 20. minuty gra przeniosła się do środka pola. Mogliśmy zaobserwować dużo walki, a także kilka akcji po jednej i drugiej stronie boiska niezakończonych jednak strzałem. W 31. minucie przed kolejną szansą na bramkę z rzutu wolnego stanął Ronaldo, jednak tym razem strzał nie był tak precyzyjny i został pewnie wyłapany przez Hiszpana.
Końcówka to faule po jednej i drugiej stronie, po których dobre strzały oddawali gracze obu drużyn, jednak bramkarze za każdym razem byli na miejscu. Więcej goli w pierwszej części spotkania już nie padło. Na drugą połowę „Kanonierzy” wyszli bez Gibbsa. Sir Alex Ferguson nie dokonał żadnych korekt w personaliach. Warto wspomnieć, że z trybun poczynania swojego ulubionego klubu oglądał David Beckham.
Druga połowa rozpoczęła się dość chaotycznie. Były straty piłkarzy obu drużyn i mało składnej gry. W 51. minucie po ładnym rajdzie Ronaldo zszedł do środka i mocno uderzył w prawy róg bramki Almunii. Bramkarz tym razem był na posterunku. W 60. minucie nie miał już tyle szczęścia. Arsenal przez dłuższy czas utrzymywał się przy piłce na połowie należącej do United, jednak po stracie piłki znakomitą kontrę przeprowadziła dwójka Rooney – Ronaldo i mocny strzał pod poprzeczkę tego drugiego ostatecznie odebrał „Kanonierom” nadzieję na awans. Po trzeciej bramce trener Ferguson przeprowadził serię zmian na piłkarzach zagrożonych zawieszeniem na mecz finałowy. Giggs zastąpił Andersona, w miejsce Rooneya wszedł Berbatov, a Rafael zmienił Evrę. Arsèn Wenger także dokonał jednej roszady. Walcotta zastąpił Bendtner.
W 64. minucie Arsenal oddał pierwszy dobry strzał na bramkę gości, ale uderzenie Van Persiego dobrze obronił Van der Sar. 73. minuta mogła być przełomem. Czerwoną kartkę za faul na Fabregasie w polu karnym ujrzał Fletcher. Jedenastkę mocnym strzałem w okno pewnie wykorzystał Van Persie, tym samym ustalając wynik spotkania. Po tej bramce „Kanonierzy” zaczęli groźnie atakować, ale stało się to zbyt późno. W 79. minucie Carlos Vela zastąpił strzelca jedynej bramki dla Arsenalu, Van Persiego. W 85. minucie przed szansą stanął Fabregas, ale uderzył zbyt słabo, żeby zaskoczyć Holendra. Minutę później kolejną okazję w postaci rzutu wolnego miał Ronaldo, ale uderzył minimalnie za wysoko. Pomimo kilku akcji z obu stron wynik nie uległ już zmianie.
Podsumowując, kolejny raz mogliśmy przekonać się, że posiadanie piłki to nie wszystko. Arsenal nie zagrał złego meczu, jednak miał za mało argumentów przeciwko Manchesterowi, który, w dzisiejszym meczu, nie pokazał słabych punktów. Świetnie grali Anderson, Vidić, Ferdinand, Rooney, a także Ronaldo, który pokazał, że w meczach o wysoką stawkę również potrafi zabłysnąć.
Przy stanie 0:3 sprokurował rzut karny i wyrzucił się
z finału. No ale cóż jak się najpierw kopie, potem
myśli to są tego rezultaty.
Dokładnie +