Za nami pierwsza część trzeciej kolejki Champions League. Najwięcej bramek padło w grupie H, głównie za sprawą Arsenalu, który rozgromił Slavię Praga aż... 7:0!! Komplet punktów zgarnęła również Sevilla pokonując Steauę Bukareszt, która z zerowym dorobkiem nadal zajmuje ostatnie miejsce w tabeli grupy H.
Za sprawę honoru wzięli sobie piłkarze w tej kolejce strzelanie bramek. Najlepszym tego przykładem jest pojedynek Arsenalu Londyn z Slavią Praga, zakończony pogromem gości z Czech. Co prawda przed meczem łatwo było wskazać na faworyta tego meczu, jednak chyba nawet najwięksi fani „Kanonierów” nie wyobrażali sobie, że ich ukochany zespół może pokonać Slavię aż… 7:0! Patrząc na ten wynik i przypominając sobie wypowiedziane jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego słowa trenera naszych południowych sąsiadów, który na konferencji prasowej wyraził nawet nadzieję na wywiezienie z Londynu 3 punktów, nie pozostaje nic innego, jak tylko głośno się roześmiać. Katem dla Czechów w tym meczu był duet Farbegas – Walcott, który dla Arsenalu zdobył łącznie 4 bramki. Kolejne trafienia dołożyli Hleb i Bendtner, a swoją drużynę samobójczym trafieniem pogrążył Hubacek.
Powoli, wręcz bardzo powoli wiatr w żagle łapie Sevilla, która tym razem pokonała Steaue Bukareszt i awansowała na drugie miejsce w tabeli. Bramki Kanoute i Fabiano pomimo nerwowej końcówki ostatecznie pozwoliły na zdobycie kompletu punktów, z którego chyba najbardziej cieszył się szkoleniowiec gospodarzy – Juan Ramos. Zwycięstwo w tym meczu piłkarze Sevilli zadedykują Aitorowi Puercie, który w ostatnią niedzielę przyszedł na świat. Jest on synem tragicznie zmarłego 25 sierpnia tego roku Antonio Puerty, który był wieloletnim zawodnikiem FC Sevilla.