Liga Europy w liczbach


14 maja 2015 Liga Europy w liczbach

Europejskie puchary zmierzają już w tym sezonie do końca, a w naszej pamięci pozostaną po nich kolejne niezapomniane wrażenia. Z tej okazji postanowiłem zagłębić się w statystyczną stronę Ligi Europy. Nie zabrakło przy tej okazji kilku zaskakujących faktów dotyczących tego turnieju.


Udostępnij na Udostępnij na

W 202 rozegranych dotychczas spotkaniach padło 540 bramek. Daje to średnią 2,67 gola zdobytego na mecz. Dla porównania w ubiegłym sezonie LE piłka wpadała do siatki 475 razy. Od kiedy Puchar UEFA przyjął nową formułę, jest to drugi najbardziej bramkostrzelny rok w nowej historii turnieju. Gwoli ścisłości, w sezonie 2011/2012 ta liczba wynosiła 585.

Skoro jesteśmy przy zdobywanych bramkach, nie może zabraknąć informacji o królach strzelców. Choć liczba zdobytych w poszczególnych latach goli robi wrażenie, to wyniki uzyskane przez poszczególnych zawodników są bardzo wyrównane. W trwającej edycji najlepsi są Alan z Salzburga i Lukaku z Evertonu. Obaj mają na koncie osiem trafień. Niestety, są już poza rozgrywkami. Goni ich za to Higuain, który zanotował oczko mniej, ale ciągle pozostaje w grze. W ostatnich sezonach osiem bramek wystarczało, by sięgnąć po koronę najlepszego snajpera Ligi Europy.

https://www.youtube.com/watch?v=g5BgKj0fpiE

rekord frekwencji dynamo kiev
Rekord frekwencji na stadionie Dynama Kijów (fot. www. fcdynamo.kiev.ua)

Z frekwencją na meczach LE bywało, jak dotąd, różnie. Obecnie mamy tendencję wzrostową, a wszystkie spotkania obejrzały na stadionach Starego Kontynentu niemal 4 mln osób. Na pewno cieszy fakt, że w tej edycji rekordowa liczba fanów obejrzała spotkanie Dynama Kijów z Evertonem. 67 553 – to nowe osiągnięcie do pobicia w przyszłości. Zatem nie braknie zainteresowania dla młodszego brata Ligi Mistrzów.

Z bardzo dobrej strony zaprezentował się w LE nasz jedyny polski przedstawiciel, Legia Warszawa. Po odpadnięciu z LM w dość kuriozalnych okolicznościach „Wojskowi” w rundzie play-off dwukrotnie pokonali FC Aktobe, by awansować do fazy grupowej. Przeszli przez nią jak burza, ponosząc tylko jedną porażkę, a wygrywając pozostałe spotkania. Przygoda zespołu ze stolicy skończyła się na Ajaksie Amsterdam, choć apetyty był dużo większe. Nie zmienia to jednak faktu, że był to najlepszy występ polskiego klubu w europejskich pucharach od dłuższego czasu.

W fazie grupowej najsilniejsze było moskiewskie Dynamo, które jako szósta drużyna w historii wygrało w niej wszystkie spotkania. Jednak nie wszystkie drużyny zza wschodniej granicy spisały się równie dobrze. Slovan Bratysława i Metalist Charków nie zdobyły ani jednego punktu, a Ukraińcy spisali się nawet gorzej niż Legia Warszawa w sezonie 2013/2014, strzelając jedną bramkę i tracąc aż dwadzieścia.

Myślę, że zarówno udział Dnipro, jak i Fiorentiny w półfinale turnieju jest sporym zaskoczeniem. Oba zespoły, by zajść tak daleko, musiały stawić czoła silnym rywalom. W przypadku Włochów byli to m.in. Dynamo Kijów, AS Roma czy Tottenham Hotspur. Ukraińcy toczyli zaś boje z Club Brugge, Ajaksem i Olympiacosem Pireus. Prędzej spodziewaliśmy się na tym etapie obrońców trofeum, Sevilli, oraz trzeciej drużyny Serie A, Napoli.

https://www.youtube.com/watch?v=EcmN_WgQf2M

Najciekawsze spotkania są ciągle przed nami. Rewanżowe mecze półfinałowe zapowiadają się bardzo inetresująco. Sevilla jest już jedną nogą w finale, ale nigdy nie należy lekceważyć rywala. Jeszcze ciekawiej jest w drugiej parze. Pierwsze starcie Napoli z Dnipro zakończyło się remisem 1:1 i zespół z Ukrainy może sprawić nie lada sensację. Karty są nadal otwarte, a ostateczne rozdanie już niebawem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze