Od LewanDOOFskiego do LewanTORskiego – 9 kliszy z kariery Lewego w Niemczech


9 lipca 2014 Od LewanDOOFskiego do LewanTORskiego – 9 kliszy z kariery Lewego w Niemczech

Robert Lewandowski został zaprezentowany jako nowy piłkarz Bayernu Monachium. Choć przechodzi do "Bawarczyków" bez żadnego odstępnego, nie ulega wątpliwości, że dla monachijczyków to jeden z najcenniejszych transferów. Oprócz wzmocnienia własnego zespołu osłabili największego rywala.


Udostępnij na Udostępnij na

Swoją przygodę z Borussią rozpoczął imponująco. Przynajmniej jeśli chodzi o pierwszy sparing. Choć wtedy raczej mało kto spodziewał się, ile w przyszłości będzie znaczył dla tego zespołu.

Choć rozwój Lewandowskiego w Bundeslidze przebiegał bardzo właściwie, to nie zawsze było mu łatwo. Jak wszyscy dobrze pamiętamy, zaczynał jako zmiennik, a do pierwszego składu wskoczył po kontuzji Shinjiego Kagawy, którego zastępował na pozycji ofensywnego pomocnika. Swojego pierwszego gola strzelił we wrześniu 2010 roku i to od razu w derbach Zagłębia Ruhry. Pokonał wtedy Manuela Neuera.

Niemieccy dziennikarze i kibice nie mieli dla niego litości, gdy nie trafiał w dogodnych sytuacjach. Kiedy jego zespół, głównie przez niego, zaledwie zremisował ze Stuttgartem, „Bild” pisał o „Lewandoofskim” („doof” – głupek), a internauci stworzyli taki oto prześmiewczy filmik. Wyobrażacie sobie coś podobnego po meczu reprezentacji?

https://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=NcoCkOyuoYE

Dość szybko niemieckie media przeprosiły się z polskim napastnikiem, który zamiast synonimem nieskuteczności stał się „Lewantorskim” („tor” – gol). Nic dziwnego, bo w kolejnych sezonach trafiał do siatki z częstotliwością Kałasznikowa. Co ciekawe, bardzo upodobał sobie strzelanie bramek Bayernowi Monachium. Najpamiętniejsza to oczywiście gol piętką, który przypieczętował mistrzostwo BVB…

I oczywiście hat-trick w finale Pucharu Niemiec.

Polskiego napastnika uwielbiają nie tylko w Dortmundzie. Spore zasługi ma także dla Hoffenheim. Gdyby nie jego pazerność na gole i ruch do piłki w ostatnich sekundach meczu ostatniej kolejki sezonu 2012/2013, „Wieśniaki” spadłyby z ligi. Ostatecznie udało im się utrzymać po walce w barażach, a swoją cegiełkę do tego sukcesu dorzucił „Lewy”. Zobaczcie sami.

Jednak meczem, którym Lewandowski na stałe wpisał się w historię piłki nożnej, a także utwierdził wszystkich w przekonaniu, że należy do czołówki napastników na świecie, było zwycięstwo nad Realem Madryt, okraszone czterema bramkami polskiego napastnika.

Trzeba podkreślić, że „Lewy” w BVB ogromnie podniósł swoje umiejętności. Wiele osób podkreśla, że dużo zawdzięcza kilkunastu meczom zagranym jako podwieszony pod wysuniętego napastnika. Tak czy inaczej, takie akcje na początku jego przygody z ligą niemiecką były niespotykane.

W przypadku tak znaczącego i klasowego piłkarza nie mogło obyć się bez odpowiedniego pożegnania. Jak strzelić pierwszego gola z rzutu wolnego w karierze, to na pożegnanie z klubem i kibicami.

Polski napastnik w czołowym klubie na świecie zagra z numerem „9” – to brzmi dumnie. Szkoda tylko, że absolutnie nie przekłada się to na grę z orzełkiem na piersi. Być może zmieni to Guardiola. Patrząc na wyczyny Müllera, Kroosa czy Robbena w Brazylii, są na to nadzieje. A tymczasem Robertowi gratulujemy i życzymy powodzenia!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze