Leszek Odnowiciel


12 stycznia 2015 Leszek Odnowiciel

Gdybyśmy w naszej lidze grali systemem wiosna – jesień, czołówka tabeli wyglądałaby nieco inaczej. Wówczas mistrzem Polski zostałaby Legia, za jej plecami uplasowałby się „Kolejorz”, natomiast ostatnie miejsce promujące do gry w europejskich pucharach zajęłaby ekipa z Bielska-Białej. Kto przyczynił się do tak wspaniałej postawy „Górali”?


Udostępnij na Udostępnij na

Rok 2014 dla ekipy Podbeskidzia miał być niezwykle nerwowy. Rozpoczynała go bowiem jako najgorszy zespół ekstraklasy, plasując się na ostatnim miejscu, i niewiele wskazywało na to, że najbliższe miesiące wywindują „Górali” na wyższą lokatę. Byli głównym kandydatem do spadku z ligi, tym bardziej że zimowe wzmocnienia oraz okres przygotowawczy nie napawały optymizmem.

https://twitter.com/PilkarskiPoker/status/434352273745911808

W zespole ze Śląska nie było praktycznie nikogo, komu zależałoby na zaangażowaniu oraz walce o utrzymanie. W połowie sezonu 2013/2014 było widać, że to nie ma szans powodzenia. Z zespołu odszedł Czesław Michniewicz, który pomimo uratowania zespołu przed spadkiem nie udźwignął odpowiedzialności w nowym sezonie. Nic dwa razy się nie zdarza i głosy ekspertów były jednoznaczne: Podbeskidzie w tym sezonie spada z hukiem!

W miejsce „Polskiego Mourinho” przybył on – Leszek Ojrzyński, który parę miesięcy wcześniej został odwołany z funkcji trenera Korony Kielce. Pierwsze mecze Ojrzyńskiego w zasadzie niczym się nie różniły od tych poprzednich za kadencji Michniewicza. Podbeskidzie grało nudno, bez polotu i świeżości, a głośne pokrzykiwanie oraz ogromne ilości ekspresji ze strony nowego szkoleniowca szły na marne.

Wszystko zmieniło się niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki na wiosnę. Bielszczanie zaczęli przede wszystkim nie przegrywać, a ich obiekt stał się twierdzą nie do sforsowania. Każdy, kto przyjeżdżał na ulicę Rychlińskiego, został odprawiany z kwitkiem. Na wiosnę wygrali siedem spotkań, zanotowali tyle samo remisów, natomiast przegrali zaledwie dwa razy. Mówiło się wówczas o wielkiej przemianie dzięki Ojrzyńskiemu. Zawodnicy byli bowiem ci sami, lecz zmieniła się myśl szkoleniowa, a przede wszystkim w szatni pojawiły się charakter i wola walki. Leszek Ojrzyński stał się biblijnym pasterzem, który pilnował oraz pielęgnował swoje zagubione owce w tym ekstraklasowym zgiełku oraz wyprowadził je na dobrą, oświetloną drogę.

Po półrocznej aklimatyzacji Ojrzyński postanowił stworzyć ponownie swój autorski projekt pod nazwą „Banda Świrów”. Każdy z nas doskonale pamięta tę wspaniałą atmosferę, która panowała w szeregach kielczan podczas zgrupowań i nie tylko. Do Bielska-Białej zostali sprowadzeni między innymi Maciej Korzym, Pavol Stano oraz Artur Lenartowski, czyli główne siły kieleckiej bandy. Od czasów tych transferów wszystko zaczęło wyglądać normalniej i swobodniej. Podbeskidzie powoli zaczęło przypominać zespół Korony za czasów Ojrzyńskiego. Był tam widoczny pomysł na grę, a jednocześnie twarda, a czasami i ostra walka rodem z Brittania Stadium.

Pomimo dobrej drugiej części sezonu 2013/2014 Podbeskidzie było wymieniane wraz z Górnikiem Łęczna do walki o utrzymanie w lidze. Za nim nie przemawiało absolutnie nic, wraz z finansami na czele, które były najgorsze w całej stawce. Jak wiadomo, w tej kwestii dzisiaj lepsza okazuje się Korona.

Dzisiaj możemy obserwować „Górali” w górnej połówce tabeli, grających na przekór wszystkim fachowcom. Co więcej, do trzeciego miejsca tracą zaledwie pięć oczek. Dlaczego więc nie pokusić się o walkę o coś więcej niż o pierwszą ósemkę? Podbeskidzie na to stać. Mając w swoim gronie Leszka Ojrzyńskiego, można zdziałać naprawdę dużo, wystarczy iść za jego wizją, która jest absolutnie możliwa do zrealizowania. Ojrzyński to facet kroczący twardo po ziemi, a przede wszystkim to facet trzymający twardo prym w szatni. Z nim można pośmiać się i pożartować, ale kiedy przychodzi czas na ciężką pracę, wtedy nie ma czasu na wygłupy. Mamy swojego Guardiolę, mamy Mourinho, to może czas na Kazimierza Wielkiego polskiej piłki. No bo przecież w każdym zespole Ojrzyński zastaje drużynę drewnianą, a zostawia murowaną.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze