Dla wielu podopiecznych Guardioli porażka w Lidze Mistrzów z Liverpoolem może przynieść znacznie poważniejsze konsekwencje, niż pierwotnie zakładano. Pomimo ogromnego sukcesu w lidze klub z Etihad Stadium nie zamierza spocząć na laurach. Podczas najbliższego okna transferowego Guardiola znów otrzyma pokaźną sumę na transfery. Kolejne wzmocnienia oznaczają, że z Manchesterem rozstanie się wielu zawodników, w tym również dotychczasowe ikony klubu.
Liga to zbyt mało
Podwójna korona nie wystarczyła, aby sezon w wykonaniu Manchesteru City nazwać w pełni udanym. Klub ponownie nie przebrnął przez ćwierćfinał Ligi Mistrzów, odpadł z niżej notowaną drużyną w FA Cup oraz przegrał niemal wygrane derby z Manchesterem United.
Pomimo dwóch zdobytych trofeów wciąż słychać szmery niezadowolenia – zespół Guardioli był tak silny, iż było go stać na to, aby z tej kampanii wyciągnąć znacznie więcej. Ostatni kryzys formy ekipy z Etihad Stadium pokazuje jednak, że drużyna hiszpańskiego trenera wciąż znajdzie elementy, w których może – a wręcz musi – się poprawić.
Siła Manchesteru City na przestrzeni sezonu była niepodważalna. Efektem tego jest końcowy triumf w lidze. W kluczowych spotkaniach Ligi Mistrzów drużynie zabrakło jednak pewnego elementu zaskoczenia, dzięki któremu pozostali zawodnicy mogliby się wznieść nieco ponad swoje możliwości.
Liverpool, czyli bogey team
Pierwszą porażkę w ligowym sezonie Manchester City poniósł na Anfield. Do tamtej pory zespół Guardioli stosunkowo pewnie radził sobie z kolejnymi rywalami i Hiszpan był pełen wiary, że drugi raz w tym sezonie zdoła pokonać Liverpool Kloppa.
Tak się jednak nie stało. Szalone spotkanie, zakończone wynikiem 4:3 dla gospodarzy, uwypukliło wszystkie problemy Manchesteru, które do tej pory skutecznie tuszował ofensywny styl gry. Obrona w ekipie Guardioli grała bardzo słabo, była podatna na proste błędy i co najważniejsze – nie radziła sobie ze skutecznym pressingiem przeciwnika.
O ile Guardiola był w stanie pogodzić się z gorszym dniem Edersona i błędami Otamendiego, to nieumiejętność wyjścia jego piłkarzy spod pressingu Liverpoolu musiała być szczególnie bolesna. Element, w którym City przez długi czas nie miało sobie równych, na Anfield zupełnie nie funkcjonował.
Brak naśladowców
Choć porażka na Anfield była podpowiedzią dla innych menedżerów, to mało kto do końca sezonu zdecydował się na próbę odwzorowania taktyki Liverpoolu w starciu z City. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy był nieustanny pressing, na który pozostałe zespoły w lidze nie są po prostu przygotowane.
Guardiola mógł zatem czuć się niezagrożony, bowiem żaden z jego kolejnych rywali nie grał tak wysoko, jak ekipa Kloppa, dzięki czemu obrona City miała znacznie więcej przestrzeni do rozprowadzania futbolówki. Na pewien czas głosy o chimerycznej dyspozycji defensywy Manchesteru ucichły. Wszystko jednak wróciło, gdy City ponownie rozpoczęło rywalizację w Lidze Mistrzów.
Powtarzalne problemy
Jeśli ktokolwiek ma obecnie zagrozić City, jest to Liverpool. Manchester będzie faworytem, ale jeśli zespół Kloppa zagra skutecznie, to moim zdaniem awansuje do półfinału. Jamie Carragher
Początkowo słowa byłej legendy Liverpoolu odbierano z ogromnym przymrużeniem oka, bowiem mało kto spodziewał się, by Guardiola ponownie powtórzył błędy z przegranego wcześniej spotkania na Anfield.
Hiszpański trener wyciągnął wnioski, gdyż od początku zdecydował się na nieco bardziej defensywne ustawienie, wybierając do składu Gündogana zamiast Sterlinga. Pomimo tego City miało ogromny problem z kreowaniem sytuacji strzeleckich i co gorsza – popełniało kardynalne błędy w defensywie.
Poddana ponownie presji obrona nie radziła sobie z dynamicznymi atakującymi Liverpoolu, którzy dodatkowo imponowali skutecznością. Szczególnie widoczna była słaba gra defensywna Otamendiego, Walkera oraz Laporte’a, a więc piłkarzy, na których Manchester wydał łącznie ponad 100 milinów funtów.
Słaby mecz na Anfield postawił City przed trudną sytuacją przed domowym spotkaniem. Pomimo ultraofensywnego ustawienia ekipa Guardioli nie zdołała odrobić strat i ponownie – przez proste, indywidualne błędy – przegrała starcie z Liverpoolem. Klopp znalazł zatem niepowtarzalny sposób na maszynę Guardioli, który stracił zaufanie do części piłkarzy.
Manchester znów wyda najwięcej
Choć po rozczarowującym tygodniu, podczas którego City przegrało aż trzy spotkania, przyszła rehabilitacja na Wembley, to pewne zmiany są już nieodwracalne. Według Jamiego Jacksona, który od lat znajduje się blisko drużyny z Etihad, w najbliższym oknie transferowym Manchester ponownie wyda ogromne sumy na transfery.
Gdy przypomnimy sobie inwestycje w czerwonej części Manchesteru, zrozumiemy, że to z pewnością w tym mieście ponownie dojdzie do najgłośniejszych transakcji. Rywalizacja nie zakończy się zatem na murawie, bowiem oba kluby z pewnością będą ze sobą rywalizowały również na rynku transferowym.
Pierwszą tego typu bitwę wygrał jednak zespół Guardioli, który lada moment zakontraktuje Jorginho. Urodzony w Brazylii zawodnik trafi do klubu za blisko 50 milionów funtów i najpewniej przybliży do odejścia z zespołu Fabiana Delpha.
Najwięcej zmian w defensywie
Jorginho jest pierwszym, lecz zapewne nie ostatnim transferem Manchesteru City. Guardiola przede wszystkim pragnie wzmocnić defensywę. Do klubu trafić mogą zarówno środkowi, jak i boczni obrońcy. Niejasna jest przyszłość Danilo oraz Stonesa, którzy nie znaleźli uznania w oczach hiszpańskiego trenera.
W kontekście transferów na powyższe pozycje najwięcej mówi się o Kalidou Koulibalym, który w najbliższym okienku najprawdopodobniej zmieni pracodawcę. Ostatni sezon w klubie spędzi również kapitan – Vincent Kompany, którego kruche zdrowie negatywnie wpływa na stabilizację w tyłach.
Zmiany – co nieoczywiste – dotkną również imponującą ofensywę. Guardiola – pomimo wielu strzelonych bramek – zezwoli na odejście Sergio Aguero, zaś pozostawi w klubie Gabriela Jesusa. Hiszpan będzie chciał sprowadzić do klubu inny typ napastnika, który będzie miał większy wpływ na konstruowanie ataków w strefie defensywnej przeciwnika.
Ewentualne odejście z klubu Sergio Aguero z pewnością spotka się z ogromną niechęcią sympatyków zespołu, zatem możemy oczekiwać, że jego następca będzie musiał gwarantować odpowiedni poziom już od pierwszego spotkania w błękitnej koszulce Manchesteru City.
Konieczne ryzyko
Brak rozwoju w Premier League prowadzi do stagnacji, zaś ta jest gwarantem kroku w tył. City nie zamierza pozwolić rywalom na zmniejszenie jakościowego dystansu i planuje kolejne działania mające na celu wzmocnienie zespołu.
Identyfikacja problemów Manchesteru City zdaje się być dość wiarygodna. Gdy ekipa Guardioli nie wygrywała, najczęściej zawodziła obrona, zaś atakowi brakowało przełamania schematu. Transfery nowych obrońców oraz innego typu napastnika zagwarantują nie tyle nową jakość, ile element zaskoczenia.
Swoją przebudowę City rozpoczyna od osoby Jorginho, zaś skończy zapewne na kolejnych wielomilionowych transferach. Choć Guardiola dysponuje ogromnym budżetem transferowym, to nawet i wobec niego istnieje pewien limit cierpliwości. Jeśli Manchester City w kolejnym sezonie ponownie nie zdoła wygrać Ligi Mistrzów, to hiszpański trener może nie otrzymać kolejnej szansy na naprawę swoich błędów na rynku transferowym.