W piątek rozpoczęła się 31. kolejka Primera Division. W spotkaniu dwóch drużyn, będących w strefie spadkowej, lepsza okazała się ekipa Deportivo La Coruna. Jest to pierwsze zwycięstwo pod wodzą Clarence'a Seedorfa. Wygrana „Depor” zapoczątkowała znakomitą serię dla gospodarzy. W sobotnich spotkaniach dzielili i rządzili wyłącznie piłkarze grający przed własną publicznością. W najciekawszym spotkaniu Celta rozbiła Sevillę aż 4:0.
Jak widzimy ekipa Montelli zdolna jest do wszystkiego. Zespół „Sevillistas” po rozegraniu spotkania w Lidze Mistrzów nie potrafi wygrać ligowej potyczki. Taka seria trwa od czterech meczów. Po raz ostatni udało im się odnieść zwycięstwo, po meczu z Liverpoolem. Pokonali wtedy Villarreal 2:3 (26 listopada 2017).
Oprócz kolejnej porażki Sevilli mogliśmy obejrzeć spotkanie na Camp Nou, gdzie FC Barcelona podejmowała Leganes. Drużyna popularnych „Ogórków” ma na swoim koncie 36 punktów i to jest o jedno oczko więcej niż w całym poprzednim sezonie.
Leo Messi, Leo Messi
Niepokonana jeszcze w tym sezonie FC Barcelona w ostatnim sobotnim spotkaniu podejmowała Leganes, które od trzech meczów nie potrafiło zachować czystego konta. W poprzednim ligowym spotkaniu, które było rozgrywane na boisku „Blaugrany” gospodarze wygrali 2:1 i dziś ten rezultat mógł być taki sam.
Niebędąca w tak wysokiej formie, jak na początku sezonu FC Barcelona do przerwy prowadziła 2:0. Katalończycy kontrolowali to spotkanie. Mieli dużo wolnego miejsca w obrębie pola karnego swoich przeciwników. Dzięki temu mogli swobodnie konstruować akcję za akcją. Bramki w tej pierwszej odsłonie zdobywał Leo Messi, który również nie jest w swojej najwyższej formie.
Szczególnie pierwszy gol był przepiękny. Była to kolejna bramka z rzutu wolnego. Ten stały fragment gry dla Argentyńczyka jest niczym rzut karny. Leo Messi egzekwuje je z najwyższą pieczołowitością.
RZUT WOLNY DLA MESSIEGO TO JAK RZUT KARNY! 🔝
Argentyńczyk zdobył bramkę w meczu z CD Leganés. #lazabawa 🇪🇸 pic.twitter.com/5B2pCniHK1
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) April 7, 2018
Po przerwie widać było, że piłkarze „Dumy Katalonii” odpuścili. Poczuli się zbyt pewnie i ponownie stracili kontrolę nad tym, co działo się na placu gry. Podobnie było w ostatnim spotkaniu z AS Roma. Natomiast tacy piłkarze, jak Dembele czy Coutinho przestali być widoczni, zaś zawodnicy Leganes zaczynali grać coraz odważniej, co poskutkowało golem. Był to jedyny celny strzał na bramkę Ter Stegena.
W końcówce jednak przebudziła się FC Barcelona, a dokładniej Leo Messi. Argentyńczyk zdobył trzecią bramkę w tym meczu, dzięki czemu mógł zabrać futbolówkę do domu. Leo Messi upolował hattricka i odjechał w klasyfikacji strzelców Primera Division.
Będzie rekord?
W tym sezonie FC Barcelona nie zaznała jeszcze smaku porażki. Mało tego, ostatni raz zostali pokonani rok temu (8 kwietnia 2017 roku). Ulegli wtedy na wyjeździe ostatniej dziś Maladze 0:2. Na początku tego sezonu podopieczni Ernesto Valverde wyrównali rekord drużyny Pepa Guardioli z sezonu 2009/2010. Wtedy to byłemu trenerowi Katalończyków udało się nie przegrać przez 21. kolejnych spotkań od początku sezonu.
Później zespół Valverde wyrównał inny rekord, który również należał do zespołu prowadzonego przez Guardiolę. „Duma Katalonii” nie przegrała od 31. meczów, niekoniecznie od początku sezonu.
Teraz FC Barcelona wyrównała inny rekord, czyli najwięcej meczów bez porażki w całej historii ligi hiszpańskiej. Przed tą kolejką należał on do Realu Sociedad, który w sezonie 1979/1980 był niepokonany przez 38 spotkań. Czy Katalończycy pobiją ten rekord? W następnym meczu zmierzą się na własnym stadionie z Valencią.
Przeciętny mecz na początek
Spotkanie pomiędzy Deportivo Alaves a Getafe nie zapowiadało się zbyt ciekawie. Obie drużyny były już pewne utrzymania w La Liga, dlatego mogliśmy się przygotować na naprawdę nudne spotkanie. Nie zawiedliśmy się. Mecz nie należał do tych z kategorii widowiskowych.
Szczególnie pierwsza połowa tak bardzo zmęczyła odbiorców, że nikt by się nie obraził, gdyby masowo zaczęli opuszczać transmisję. W spotkaniu na Estadio Mendizorrotza nie działo się kompletnie nic. Na obie bramki oddano zaledwie siedem strzałów, z czego żaden z nich nie był celny.
W drugiej odsłonie zobaczyliśmy nieco inne spotkanie. Od pierwszej minuty drugiej połowy do ataku rzucili się gospodarze, co już w 48. minucie przyniosło efekt. Munir, który wypożyczony jest z FC Barcelony idealnie dograł na głowę Laguardii i zrobiło się 1:0. Był to pierwszy celny strzał w tym meczu.
Po objęciu prowadzenia piłkarze Deportivo Alaves przejęli kontrolę nad spotkaniem. Zespół spod Madrytu nie istniał. W ciągu całej drugiej połowy oddali tylko dwa strzały. Wyróżniającą się postacią w brawach Deportivo Alaves był Munir, który w 75. minucie do wcześniejszej asysty dorzucił także gola.
Munir drugi mecz z rzędu z bramką z Getafe.#LaZabawa
— Marcin Chojecki (@mchojecky) April 7, 2018
Sześć minut później Getafe dostało rzut karny. Wydawało się, że jeszcze mogą być emocje w tym meczu, ale Antunes nie wykorzystał tej szansy. Była to czwarta niewykorzystana „jedenastka” w tym sezonie przez drużynę spod Madrytu (4 na 8 otrzymanych karnych).
To może do następnego karnego Vicente Guaita? #LaZabawa
— Marcin Chojecki (@mchojecky) April 7, 2018
Zawsze jest to jakaś opcja. Może bramkarz Getafe okaże się lepszym egzekutorem rzutów karnych niż jego koledzy z pola.
Komplet sobotnich wyników :
Alaves – Getafe 2:0 (0:0)
Celta – Sevilla 4:0 (1:0)
Betis – Eibar 2:0 (1:0)
Barcelona – Leganes 3:1 (2:0)