Legia Warszawa z najlepszym atakiem od lat?


Legia Warszawa nie zawodzi w tym sezonie pod względem ofensywnym

31 sierpnia 2023 Legia Warszawa z najlepszym atakiem od lat?
Mateusz Kostrzewa / Legia Warszawa

Legia Warszawa dobrze rozpoczęła sezon. „Wojskowi” punktują w PKO Ekstraklasie, a dodatkowo sukcesywnie awansują z rundy na rundę eliminacji do Ligi Konferencji Europy. Zapowiada się na to, że będą po Rakowie w Lidze Europy naszym drugim przedstawicielem na arenie międzynarodowej. Duża w tym zasługa ofensywy, która dawno nie emanowała aż tak okazałą jakością.


Udostępnij na Udostępnij na

O ile można mieć pretensje do postawy defensywnej warszawskiego klubu, o tyle inaczej jest w przypadku ataku, który przede wszystkim na arenie międzynarodowej (choć w rozgrywkach ligowych też) wszedł na niebywale wysoki poziom, prezentując wiele dobrego pod bramką rywala.

Tomas Pekhart, Marc Gual, Blaz Kramer, Maciej Rosołek, Ernest Muci – każdy z nich na starcie sezonu zgromadził na swoim koncie przynajmniej dwa punkty do klasyfikacji kanadyjskiej we wszystkich rozgrywkach. To pokazuje, że atak Legii jest liczny, ale za tym idzie także jakość. Jak na polskie warunki bardzo wysoka.

Dwa miejsca, pięciu graczy – każdy unikalny

Zacznijmy od wspomnianej we wstępie liczebności. Legia Warszawa na niemal każdej pozycji (może poza wahadłami i środkiem obrony) jest zabezpieczona w kilku jakościowych piłkarzy. Nie inaczej ma się sprawa w ataku. „Wojskowi” mogą pochwalić się tam niebywałą różnorodnością. W tej chwili największej w PKO Ekstraklasie, a może nawet najbardziej okazałej w całej historii klubu. W końcu wicemistrz Polski jest w posiadaniu aż pięciu zawodników mogących grać na tej najbardziej wysuniętej do przodu pozycji na boisku… Czas na krótkie omówienie każdego z nich.

  • Tomas Pekhart

Typowa wysoka „dziewiątka”. To właściwie definicja tego zawodnika. Jego zadaniem jest, najprościej mówiąc, wykorzystywanie akcji wypracowanych przez kolegów z drużyny. I trzeba przyznać, że Czech robi to akurat wybitnie dobrze, stając się jednym z największych wygranych początku kampanii. Można nawet zaryzykować stwierdzeniem, że razem z Pawłem Wszołkiem oddziaływają na swój zespół w największym stopniu. Samo to, że strzela najwięcej goli w drużynie, wiele mówi. Też to, że ze wszystkich napastników z wymienionej wcześniej piątki rozegrał do tej pory najwięcej minut. Był sprowadzany jako zmiennik wracającego do zespołu Carlitosa. Losy obu przebiegły natomiast zupełnie inaczej. Jeden odszedł, drugi został gwiazdą i na dziś dzień jest pewniakiem do znalezienia się w podstawowej jedenastce na niemal każdy ważniejszy mecz.

Legia Warszawa
Mateusz Kostrzewa / Legia.com
  • Marc Gual

Wielki transfer z Jagiellonii Białystok na razie w Legii oceniany jest dość dwojako. Można nawet powiedzieć, że król strzelców z poprzedniego sezonu jest największym obiektem dyskusji wśród fanów warszawskiego klubu. Dlaczego? Hiszpan z racji na swoją pozycję na polskim rynku od samego początku nałożył na siebie olbrzymie wymagania. W skrócie: każdy oczekuje od niego goli, i to w masowej liczbie. Nie jest to specjalnie dziwne. Tymczasem liczby aż tak nie powalają. Mogłyby być one na pewno w każdym razie lepsze. Trochę denerwująca może być też liczba straconych piłek przez Hiszpana…

Niemniej fakty są takie, że i tak ma on duży wpływ na grę zespołu i w tej chwili chyba najlepiej dogaduje się we współpracy ze wcześniej wspomnianym Pekhartem. Marc Gual jest świetnie wyszkolony technicznie i gra w sumie bardzo dobrze. Nie można nazwać go nieudanym transferem, mimo że część kibiców pewnie tak sądzi. Widać, że przystaje poziomem do klubu, a jednocześnie gwarantuje zdecydowanie inne atuty niż Tomas Pekhart. W większym stopniu bazuje na wyszkoleniu technicznym czy szybkości niżeli na warunkach fizycznych. To też Legii się bardzo przydaje.

  • Ernest Muci

Z napastników obecnie znajdujących się w kadrze był zdecydowanie najbliżej odejścia tego lata. Interesowała się nim choćby hiszpańska Celta Vigo, której nie możemy się akurat zbytnio dziwić. Dogra, strzeli, czasem uderzy. Z listy podanej wcześniej jest zawodnikiem, który gra w meczach zdecydowanie najbardziej z tyłu. O ile Gual czy Pekhart rzeczywiście grali w tym sezonie na szpicy, o tyle dla niego optymalną pozycją wydaje się taki cofnięty napastnik. Schodzi do rozegrania i to raczej on jest kreatorem szans, niżeli jemu ktoś je wypracowuje. Niezwykle potrzebna postać, która może jeszcze nie jest bezdyskusyjnie pierwszym wyborem trenera. Niemniej bardzo mocno pracuje na ten status. I w pierwszym składzie, i jako zmiennik prezentuje satysfakcjonujący poziom.

Legia Warszawa
Mateusz Kostrzewa / Legia.com
  • Maciej Rosołek

Wydaje się, że akurat Maciejowi Rosołkowi niespieszno do pierwszego składu. Przynajmniej na tę chwilę jest od niego najdalej, co nie oznacza, że nie zalicza progresu. 21-latek jest jednak aktualnie opcją raczej rezerwową. I to też pokazuje rozkład minut tego zawodnika. W PKO Ekstraklasie gra bardzo dużo. W trzech meczach nawet w podstawie. Niemniej na te ważniejsze mecze w Europie Kosta Runjaić decyduje się na postawienie na starszych kolegów. Zresztą słusznie. Maciej Rosołek nie gwarantuje takiego poziomu jak wcześniej wymienieni. Przynajmniej na razie… Ostatnie jego występy mogą wywoływać bowiem spory optymizm.

Legia Warszawa
Mateusz Kostrzewa / Legia.com
  • Blaz Kramer

Blaz Kramer to dość pechowy zawodnik. Przyszedł w poprzednim sezonie, jednak nie grał zbyt dużo ze względu na kontuzje. Jak zresztą wchodził, również nie dawał dużej jakości. Niedziwne więc, że duża część kibiców przestała brać go na poważnie bądź kompletnie zapomniała o 27-latku. Słoweniec dał o sobie przypomnieć w okresie przedsezonowym, w którym prezentował się bardzo dobrze. Tak naprawdę tylko przez dobrą formę Tomasa Pekharta Kramer nie wywalczył sobie miejsca w podstawowej jedenastce. Niemniej daje ostatnio dużo mimo krótkiego czasu spędzonego na boisku. Zresztą w pierwszym meczu z FC Midtjylland właśnie on zdobył gola na wagę remisu, dając przy tym potężny impuls w ofensywie. Choć bywają momenty gorsze (często zdarza mu się marnować akcje), generalnie udowodnił już, że pasuje do Legii i na dłuższą metę może być świetnym wzmocnieniem.

 

Już dawno nie było tak dobrze

Trzeba przyznać, że tak duża rotacja jest dobra. W przypadku słabszej dyspozycji któregoś zawodnika nagle może wejść z ławki ktoś o podobnym poziomie, ale innych parametrach. Dodatkowo Legia raczej nie musi się bać o to, że nagle ktoś wypadnie z powodu kontuzji i nie będzie możliwości załatania pozycji. Legia Warszawa ma naprawdę świetną linię ataku. Tak obfitą, że nie mógłby powstydzić się jej żaden klub grający na poziomie europejskich pucharów. Pod tym względem już dawno nie było tak dobrze. Legia grała już w ataku w eliminacjach do Ligi Konferencji w aż dziewięciu wariantach:

  • Pekhart x Gual,
  • Pekhart x Muci,
  • Kramer x Muci x Rosołek,
  • Kramer x Gual,
  • Kramer x Gual x Rosołek,
  • Pekhart x Muci x Rosołek,
  • Pekhart x Rosołek,
  • Kramer x Muci,
  • Kramer x Muci x Rosołek.
Legia Warszawa
Mateusz Kostrzewa / Legia Warszawa

Komfort jest, jak widać, olbrzymi. Wiele osób może sobie pomyśleć, że Kosta Runjaić po prostu nie znalazł najlepszego systemu dla swojej drużyny. Nic bardziej mylnego! Wydaje się, że po prostu taka liczba rotacji jest na rękę zespołowi. Żaden zawodnik nie będzie przemęczony ani z drugiej strony niezadowolony z małej liczby występów. Dodatkowo rywal tak naprawdę nie będzie w stanie przewidzieć dokładnie, w jaki sposób zagrają „Wojskowi”. W różnych konfiguracjach gra Legii w ataku bardzo się od siebie różni.

Carlitos (dwa razy), Rafael Lopes, Mahir Emreli, Jose Kante, Szymon Włodarczyk, Jarosław Niezgoda, Sandro Kulenović, Kacper Kostorz, Vamara Sanogo, Eduardo, Armando Sadiku, Daniel Chima Chukwu, Aleksandar Prijović, Nemanja Nikolić, Tomas Necid. To napastnicy, którzy przewinęli się w ostatnich kilku latach (od sezonu 2016/2017) przez Legię Warszawa. Wnioski? Duża część graczy na tej liście nie sprawdziła się w ekipie „Wojskowych” (ci, którzy spełnili oczekiwania, zostali zaznaczeni). Łącznie wychodzi tylko sześciu z aż 16 graczy (Carlitos liczony jest jako dwa – pierwszy pobyt udany, drugi nie)! Pozostali grali raczej przeciętnie lub poniżej tego, co pokazuje, że jednak Legia miała problemy z porządnymi zawodnikami na szpicy w ostatnich latach. Dlatego tym bardziej trzeba docenić, że Legia ma dziś piątkę na w miarę równym poziomie i w dobrej formie.

Wszystko może się skończyć

Doceniajmy, póki mamy! Takie jest główne przesłanie tego akapitu. Legia Warszawa ma bardzo obfity i bramkostrzelny atak… Być może nawet jeden z najlepszych w historii klubu. Niemniej zapowiada się, że całość niedługo może się skończyć. I co do tego nie powinno mieć się nawet większych wątpliwości. Klub ma zbyt dużą bazę mocnych piłkarzy na jednej pozycji. Kogo z wcześniej wymienianych graczy Legia zdecyduje się sprzedać? Najbliżej tego jest raczej Ernest Muci, który nie dość, że ma obecnie najlepszy potencjał sprzedażowy, to zgłaszała się po niego jakiś czas temu hiszpańska Celta Vigo. Temat nieco ucichł, co nie musi oczywiście oznaczać kompletnego wygaśnięcia sprawy.

Drugi do odejścia może być Blaz Kramer, który choć Legii w ostatnich meczach był bardzo przydatny, nie wolno zapominać o jego wysokiej podatności na kontuzje. Jeżeli urazy będą się po prostu odnawiać, Słoweniec może stracić już zaufanie trenera i być przedwcześnie gdzieś oddany. Gual, Pekhart i Rosołek obecnie są raczej nie do ruszenia… Jeden przyszedł bardzo niedawno, drugiego z nich raczej nie opłaca się sprzedawać, a trzeci dopiero ostatnio podbija swoją wartość na rynku. Dlatego też wicemistrz Polski raczej będzie chciał poczekać z puszczeniem go dalej.

Do tego Josue, Elitim, Slisz…

Oczywiście gra ofensywna to nie tylko napastnicy. Również kreatorzy akcji. I o ile zgodnie możemy powiedzieć, że obrona niestety nie przystaje do preferowanego przez Legię poziomu, o tyle inaczej sprawa wygląda z piłkarzami nastawionymi na destrukcję czy też podprowadzanie akcji od środka pola do przodu. Slisz jest ostatnio w świetnej formie, Elitim także… Josue po słabym początku sezonu również daje Legii tyle, ile powinien. Ponadto wyróżnić trzeba również wspominanego we wcześniejszej części artykułu Pawła Wszołka. Zresztą także Patryka Kuna czy Makanę Baku. Między innymi tak dobra dyspozycja zawodników z pomocy powoduje, że nie najgorzej wygląda sprawa rozłożenia bramek.

Aż 11 zawodników zmieściło w dotychczas 10 spotkaniach piłkę w siatce rywali. A to już imponująca statystyka. Legia nie jest w końcu uzależniona od formy jednego zawodnika, jak to w poprzednich latach często bywało. Dziś można zaryzykować nawet tezę, że nie ma postaci niezastąpionych. Zarówno w omawianym głównie ataku, jak i w bardziej tylnych strefach boiska. W ostatnich sezonach słowa takie dość znacząco mijałyby się z prawdą…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze