Legia przełamuje się w lidze i w końcu wygląda dobrze


Legia Warszawa po dwóch z rzędu ligowych potknięciach wygrywa mecz z Radomiakiem Radom 4:1

18 sierpnia 2024 Legia przełamuje się w lidze i w końcu wygląda dobrze
Mateusz Kostrzewa / Legia Warszawa

Legia Warszawa w ramach 5. kolejki PKO Ekstraklasy mierzyła się na swoim stadionie z Radomiakiem Radom. Wygrała 4:1. Dla gospodarzy strzelali kolejno Blaz Kramer, Bartosz Kapustka, Marc Gual oraz Wojciech Urbański. Gola honorowego dla ekipy przyjezdnych zdobył Capita.


Udostępnij na Udostępnij na

Po dobrym początku sezonu Legia Warszawa przeżywała naprawdę słaby czas. Nie dość, że gra przestała się zawodnikom „Wojskowych” kleić jak wcześniej, gdy wchodzili w rozgrywki 2024/2025, to klub zaczął notować gorsze wyniki w ekstraklasie. Chodzi nam tu o porażkę z Piastem Gliwice oraz zaledwie remis z Puszczą Niepołomice. Pewnym pocieszeniem był dla warszawiaków awans do IV rundy eliminacji do Ligi Konferencji Europy. Nie zmienia to natomiast faktu, że daleko było trzeciej drużynie z poprzedniego sezonu i w zwycięskim dwumeczu z Brondby do optymalnej dyspozycji, której oczekują kibice. Dziś było dużo lepiej. Nawet mając na uwadze to, że Radomiak był dziś słaby i obiektywnie na dużo pozwalał.

Blaz Kramer – człowiek absurdów

Legia wygrała, Legię należy za to chwalić i to jest oczywiste. Niewątpliwie istotny był w osiągnięciu tego celu gol otwierający strzelaninę „Wojskowych”. Blaz Kramer skutecznie wykorzystał gola z rzutu karnego. Jeżeli ktoś spojrzałby na czyste statystyki Kramera z tego sezonu, może uznać, że jakiekolwiek czepianie się tego zawodnika nie powinno mieć racji bytu. W końcu po słabym, właściwie odkąd został zawodnikiem Legii Warszawa, czasie Słoweńca nareszcie zaczął strzelać i to w niemal co drugim meczu, w którym jest on wystawiany na boisko. W ośmiu występach zaliczył cztery gole i cztery razy asystował.

Najważniejsze, że kolejny raz udało mi się pomóc drużynie. Bez całego zespołu nie strzelałbym goli. Moje trafienia są zasługą akcji wypracowanej przez każdego z naszych piłkarzy. Jestem częścią Legii i z tego jestem dumny. Blaz Kramer dla iGola po meczu Legia – Radomiak

Co w takim razie jest nie tak? O ile należy doceniać go za skuteczność, nie można zapomnieć o błędach, których co mecz popełnia bardzo dużo. Zdecydowanie za dużo, co może czasem irytować sympatyków Legii. A to źle poda, a to jest spóźniony, a to marnuje stuprocentową sytuację. Co mecz ta sama dyskusja… Te pół roku jest dla Kramera prawdopodobnie czasem „być albo nie być” w Legii Warszawa. Już w tym okienku transferowym Legia była blisko pozbycia się Słoweńca, który nie dawał klubowi absolutnie nic. Często opuszczał mecze z powodu kontuzji, a jak wchodził, to zbytnio za nic nie można było go chwalić. Choć teraz sytuacja jest zgoła inna, to dalej są pewne niedociągnięcia, o których napisaliśmy wyżej. Na tę chwilę Blaz Kramer jest, patrząc na samą formę, najlepszym napastnikiem Legii Warszawa. Kto jednak wie, czy jeżeli za chwilę taki Nsame lub Alfarela nie złapie lepszej formy, Słoweniec szybko wyleci ze składu. Dużo się na to zapowiada. Gole może daje, ale jest bardzo ograniczonym zawodnikiem.

Legia rozegrała najlepszy mecz w tym sezonie?

Legia Warszawa jest w tym sezonie klubem, którego nie można w nie wiadomo ilu kwestiach chwalić. Jest tu dużo niedociągnięć, wiele rzeczy do poprawy, natomiast w większości przypadków zgadza się to, co najważniejsze – wyniki. Fakty są w końcu takie, że Legia na tę chwilę jest (w dużej mierze również dzięki przełożonemu meczowi Jagiellonii oraz nierozegranemu jeszcze spotkaniu Piasta Gliwice) liderem ekstraklasy. A niewspomnienie o tym byłoby jednak niesprawiedliwe. Legia zalicza wpadki, ale na ich obronę można powiedzieć, że robi to niemal każdy w lidze…

Wracając jednak do samego meczu, trzeba odpowiedzieć na pytanie z tytułu tego akapitu… Czy Legia rozegrała z Radomiakiem najlepszy mecz w tym sezonie? Pod wieloma względami tak. Goncalo Feio wspomniał na konferencji prasowej po tym spotkaniu o tym, że Radomiak ze względu na tworzone sytuacje jest niezwykle wymagającym przeciwnikiem, co jest prawdą. Faktem jest również to, że i w starciu z Legią radomska ekipa stworzyła sobie kilka dogodnych sytuacji (choć nie tak dużo, jak w poprzednich meczach). Mimo straconego gola należy w końcu docenić defensywę, która dała radę przeciwko bardzo solidnej ofensywie. Chodzi nam tu w dużej mierze o Leandro Rochę. Jeżeli chodzi o Portugalczyka, trzeba wspomnieć, że nikomu nie udało się jeszcze w tym sezonie aż tak dobrze go zneutralizować. Mimo swojej rosłej budowy był na boisku bardzo niewidoczny.

Legia mierzyła się dziś również z wyzwaniem nieobecności Luquinhasa i trzeba powiedzieć, że test ten bardzo dobrze zdała. W dużej mierze za sprawą Bartosza Kapustki, który powoli wraca do swojej najlepszej dyspozycji. W kreacji akcji ofensywnych godnie zastąpił Brazylijczyka. Choć nie było w tym meczu – oceniając całą drużynę – idealnie, na pewno widać, że zespół idzie w dobrą stronę. Oceniamy go pozytywnie, nawet pomimo ogólnej bezradności rywala.

Bycie trenerem w dużej mierze polega na podejmowaniu decyzji. Te decyzje musza być podejmowane ze względu na szerokie spectrum rzeczy. Forma piłkarzy, drużyny, ich potrzeby, charakterystyka na mecz, charakterystyka przeciwnika. Dam parę przykładów. Dzisiaj wystawiliśmy Artura Jędrzejczyka, a nie najlepszego młodego piłkarza w Polsce Janka Ziółkowskiego. Radomiak gra z przodu Rochą. To dominujący napastnik w grze w powietrzu. Jędza zneutralizował ten atut. Janek Ziółkowski jest szybki, zwrotny. Dobrze radzi sobie z napastnikami wykorzystującymi przestrzeń. Migouel Alfarela świetnie czuje się między liniami. Potrafi się obrócić z piłką. Częścią planu meczowego było to, aby w środku mieć czterech piłkarzy. Do trójki pomocników miał dołączyć właśnie Migouel. To miało pomagać nam częściej atakować środkiem. W dużej mierze nam się to udało, chociaż czasami brakowało nam dokładności. Radomiak to drużyna, która nie lubi bronić nisko. Blaz Kramer jest napastnikiem, który ma świetny moment, być może najlepszy w Legii. Świetnie atakuje przestrzeń, jest bardzo dobry w pojedynkach. Mógłbym tak wymieniać każdą pozycję. W naszej drużynie każdy piłkarz może pomóc. Tak jak zapowiadałem – poziom rotacji będzie różny. Dzisiaj był trochę mniejszy, ale dzięki pracy wielu ludzi nasi zawodnicy są zdrowi i gotowi do gry. Goncalo Feio na pomeczowej konferencji po spotkaniu Legia – Radomiak

Trzeba pochwalić Feio za rotowanie zespołem

Legia Warszawa zalicza wpadki, często nie domaga, jeżeli chodzi o styl, ale na sprawę mimo wszystko należy spojrzeć szerzej. W końcu Legia łączy grę w ekstraklasie z grą w Europie, więc logiczne jest to, że poszczególni zawodnicy nie zawsze będą pokazywali maksa. Tym bardziej ze względu na to, że Legia nie przełożyła żadnego meczu. A mimo to osiąga przyzwoite wyniki. Tak jak można krytykować Legię, trzeba przyznać, że jej trener wykonuje naprawdę dobrą pracę. Pomijając wszystkie kontrowersje związane z wydarzeniami po meczu z Brondby, należy mieć choćby na uwadze fakt, że dawno Legia aż tak dobrze nie łączyła gry w lidze z wojażami w pucharach. Oczywiście zakładając, że Legia awansuje do fazy grupowej, to dopiero początek ich zmagań, ale już w tej chwili musimy to odnotować. Ani Runjaić, ani Vuković, ani kilku wstecz nie osiągali tak dobrych rezultatów w Europie, przy jednoczesnym zachowaniu dobrych wyników w lidze, co Goncalo Feio.

Dużą rolę w tym odegrał fakt, że Feio dużo rotuje i to na każdej pozycji. Choćby w ataku oglądaliśmy już aż sześciu różnych zawodników, co jest imponujące. Pomoc? Nie gorzej! Aż dziesięciu piłkarzy w różnym wieku. Na wahadłach trener głównie stawia na Wszołka i Vinagre, ale w razie potrzeby może liczyć na kilka innych nazwisk. W obronie podobnie. Trener ma duży komfort, ale musimy nakreślić, że umiejętnie z niego korzysta. Mecz ten pokazał, że nie ma tu piłkarzy niezastąpionych (przykład Luquinhasa), co też jest w pewnym sensie sukcesem trenera „Wojskowych”.

Kacper Tobiasz nareszcie gra dobrze

Kacper Tobiasz to chyba najbardziej krytykowany zawodnik Legii Warszawa. Ostatnio częściej dostaje się może jedynie Goncalvesowi. W tej kwestii mianem niechlubnego kozła ofiarnego mediów może jednak nazwać się bramkarz Legii. Generalnie dostaje mu się najbardziej… Często zasłużenie, bo czasem faktycznie zdarzały mu się nieakceptowalne pomyłki. Ostatnie mecze pokazują jednak, że on wrócił… Wrócił stary dobry Tobiasz! Mało kto może pamięta, że gdy on wchodził do pierwszego składu Legii oczywiście popełniał błędy, ale był postrzegany za golkipera, który daje często coś „ekstra”. Tę charyzmę i umiejętność wyciągania zespołu z opresji niestety zatracił – wydawało się, że bezpowrotnie. Pozory jednak mylą. Tobiasz nie dość, że ponownie zaczął ratować Legię, poprawił w swojej grze koncentrację i ciągłość.

Legia
Mateusz Kostrzewa/ Legia Warszawa

Ciągłość rozumianą pod względem stabilności, gdyż w ostatnich meczach tylko najbardziej „czepialscy” mogą mieć do Tobiasza jakiekolwiek „ale”. W końcu jest w swojej grze pewny, co widać w niemal każdym aspekcie gry bramkarskiej. I pewniej łapie, i lepiej wykopuje, i lepiej broni nogami… Tak można wymieniać i wymieniać. Przy tym zachował swój naturalny luz, za którego kibice Legii go uwielbiają. Z tym, że gdy nie szło, mógł swoim zachowaniem jeszcze mocniej irytować… Teraz jest prawdopodobnie w formie życia – zgadza się absolutnie wszystko. Jest dobrze. Również mając na wzgląd pozycję bramkarza w reprezentacji Polski. Do tego Tobiaszowi jeszcze daleko, ale kto wie, co pokaże przyszłość… Drzwi na nią nie są jeszcze zamknięte. Przykład tego zawodnika pokazuje, że nie można tak szybko skreślać żadnego piłkarza. Nawet gdy prezentuje słabszą formę przez czas dłuższy niż kilka miesięcy. Choć faktycznie dużo zawalał i swego czasu został obwieszczony większym talentem niż rzeczywiście jest, dalej może dać dużo pociechy – i Legii, i przyszłemu klubowi, i polskim kibicom.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze