Legia pieczętuje awans dzięki debiutanckim trafieniom


Legia ponownie ograła Cork City, jednak podopieczni Klafuricia są wciąż dalecy od optymalnej formy

17 lipca 2018 Legia pieczętuje awans dzięki debiutanckim trafieniom
Grzegorz Rutkowski

Sensacji i zbędnych nerwów nie było – Legia po niewielkich trudach pokonała przyjezdnych z Irlandii, wygrywając 3:0. Choć na papierze wydawać się mogło, że mistrzowie Polski mieli wszystko pod kontrolą, to rzeczywistość wyglądała nieco inaczej. Cork City przysporzył Legii trochę problemów, ekipa Klafuricia grała bowiem w wysoce sparingowym tempie.


Udostępnij na Udostępnij na

Legia ma awans… i to się liczy!

Na tym etapie rozgrywek znaczenie mają rzecz jasna konkrety, a więc bramki, czyste konta i finalnie awans. Legia zakończyła dwumecz, strzelając cztery gole, nie tracąc żadnego i – co najważniejsze – mając w garści awans. Suche fakty przemawiają za mistrzem Polski, lecz gra Legii pozostawiała wiele do życzenia.

Podopieczni Klafuricia ponownie mieli problem z wyprowadzeniem piłki ze strefy defensywnej i grali zbyt statycznie. Na pochwałę zasługuje jednak postawa linii obronnej, która pomimo problemów z rozegraniem znacznie lepiej wywiązywała się ze swojego podstawowego zadania, czyli destrukcji.

Najlepszymi zawodnikami Legii przez długi okres byli przede wszystkim: Cafu, Kante i Radović, którzy dyrygowali poczynaniami ofensywnymi drużyny. Kluczem do zwycięstwa okazała się skuteczność, dzięki której Legia skrzętnie wykorzystała podstawowe błędy przeciwników.

Debiutanckie trafienia

Wynik spotkania w pierwszej połowie otwarł Jose Kante, dla którego było to pierwsze trafienie w nowych barwach. Hiszpan wykorzystał przytomne podanie Cafu i umieścił piłkę w pustej bramce. Zadanie gospodarzom ułatwił nieco golkiper gości, który źle obliczył tor lotu piłki.

W drugiej połowie znać o sobie dał Radović, a więc najskuteczniejszy strzelec Legii w europejskich pucharach. Pomocnik przejął piłkę na połowie gości i po krótkim rajdzie został sfaulowany w polu karnym. „Jedenastkę” na gola zamienił sam poszkodowany, który po bramce udał się do Arkadiusza Malarza, by ponownie okazać mu wsparcie w trudnych chwilach.

W końcówce spotkania swojego premierowego gola dla Legii zdobył również Carlitos, który po wejściu na murawę znów pokazał się z bardzo dobrej strony. Hiszpan zaimponował spokojem w polu karnym i ładnym uderzeniem wykorzystał podanie Radovicia.

Pora wrzucić wyższy bieg

Choć Legia poradziła sobie z pierwszym rywalem na drodze do Ligi Mistrzów, to łatwo o wniosek, że mistrz Polski musi poprawić swoją grę, jeśli chce uniknąć błędów z poprzednich sezonów. Rzecz jasna tego wieczoru Legia zrobiła swoje, jednak przyszła pora na wyciągnięcie wniosków z pewnych błędów.

Podopieczni Klafuricia wciąż grają niezwykle wolno i mają problemy z kreowaniem sytuacji, gdy rywal głęboko broni. Zarówno w ekstraklasie, jak i eliminacjach do Ligi Mistrzów rywale chętnie skorzystają ze słabości Legii.

Zespół znajduje się jednak w dobrym położeniu, gdyż pomimo przeciętnej dyspozycji spełnił podstawowe oczekiwania i ze spokojem może przygotowywać się do kolejnych spotkań oraz próbować regularnie poprawiać swoją dyspozycję.

Kolejnego rywala Legii poznamy już jutro, kiedy to Zrinjski (Bośnia i Hercegowina) podejmie w rewanżowym starciu Trnawę (Słowacja).

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze