Z piekła do nieba, czyli ćwierćfinał dla Lechii!


Lechia Gdańsk wyeliminowała Zagłębie Lubin z Pucharu Tysiąca Drużyn

4 grudnia 2019 Z piekła do nieba, czyli ćwierćfinał dla Lechii!
Piotr Matusewicz / PressFocus

Do przerwy wydawało się, że podopieczni Piotra Stokowca swoją przygodę w tegorocznej edycji Pucharu Polski zakończą na 1/8 finału. Tymczasem w drugiej odsłonie na przestrzeni dziewięciu minut potrafili odrobić dwubramkową stratę i do tego objąć prowadzenie. Także szansa na historyczną obronę Pucharu Polski wciąż pozostaje w zasięgu lechistów!


Udostępnij na Udostępnij na

Podopieczni Piotra Stokowca przyzwyczaili nas w zeszłym sezonie do tego, że to oni z reguły pierwsi obejmowali prowadzenie. Następnie bez większego ryzyka mieli za zadanie owe prowadzenie za wszelką cenę bronić. I faktem jest, że styl gry lechistów zazwyczaj nie bywał porywający, o tyle skuteczności odmówić mu nie można. Gdańszczanie mieli w zwyczaju zdobywać regularnie komplet punktów po trudnych spotkaniach, w których podopieczni Piotra Stokowca zostawiali ogrom serca na boisku. 

Dzisiejsze spotkanie od samego początku nie szło po myśli Lechii Gdańsk. Gdańszczanie do przerwy przegrywali 0:2 i trudno było uwierzyć w to, że mogliby odrobić ową stratę. Tymczasem futbol po raz kolejny zaskoczył i lechiści potrafili przechylić losy spotkania na swoją korzyść. Najpierw gola kontaktowego zdobył w 54. minucie Tomasz Makowski, minutę później wyrównał Lukas Haraslin, a gola na wagę awansu do ćwierćfinału Pucharu Tysiąca Drużyn zdobył z rzutu karnego Flavio Paixao! 

Świadomi swoich błędów

Piotr Stokowiec doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Zagłębie to trudny rywal. W poprzednim spotkaniu gdańszczanie ulegli lubinianom 1:2 i jak sam trener podkreślił na konferencji prasowej przed dzisiejszym spotkaniem – obie bramki wynikały z prostych błędów. Dzisiejsze starcie z Zagłębiem miało być udanym rewanżem za porażkę sprzed dwóch miesięcy. 

Musimy być skoncentrowani, bo w poprzednim spotkaniu z lubinianami straciliśmy oba gole po indywidualnym błędach. Nie możemy sobie pozwolić na słabsze momenty, bo wiemy, że nasz najbliższy rywal ma sporo jakości. My też jednak posiadamy swoje atuty i chcemy je wykorzystać – tłumaczył Stokowiec. 

Tymczasem w dzisiejszym meczu również podopieczni Piotra Stokowca musieli dwa razy wyjmować piłkę z siatki. Z tą różnicą, że ostatecznie schodzili z boiska z podniesionymi czołami. Zwycięstwo to jest o tyle ważne, że Lechia w dalszym ciągu ma szansę na obronę trofeum z zeszłego sezonu. A to byłby nie lada wyczyn, gdyż do tej pory ta sztuka gdańszczanom się jeszcze nie udała. 

Awans jest najważniejszy 

Lechia w dzisiejszym starciu była małym, ale jednak faworytem. Mało kto wyobrażał sobie, by obrońcy tytułu odpadli już w 1/8 finału, choć oczywiście w polskiej piłce wszystko jest możliwe. Niemniej presja jaka spoczywała na gdańszczanach była znacznie większa. Zagłębie miało być tylko kolejnym przystankiem w drodze na PGE Narodowy.

Zagłębie jest w bardziej komfortowej sytuacji, ale nie traktuję tego jako szczególnego utrudnienia dla nas. Takie są realia, a poza tym mamy konkretne zadania jeśli chodzi o organizację gry i cel w postaci awansu do ćwierćfinału. Jesteśmy w takim stanie kadrowym, że za bardzo nie możemy się rozmarzyć – mówił na konferencji przedmeczowej szkoleniowiec Lechii. Ponadto stwierdził, że nieważne jak, byleby awansować. – Nie zamierzamy porywać się na idealistyczne wizje ładnego grania w piłkę, takiego romantycznego futbolu, tylko chcemy przejść do kolejnej rundy – tłumaczył. 

https://twitter.com/JolieTolie/status/1202289177951375362?s=20

I trzeba przyznać, że nie do końca się to sprawdziło. Bowiem gdańszczanie zagrali dzisiaj niebywale widowiskowo. Zresztą nie da się temu zaprzeczyć, kiedy Lechia potrafiła wyjść obronną ręką z niekorzystnego 0:2 i ostatecznie triumfować 3:2, meldując się tym samym w kolejnej rundzie Pucharu Tysiąca Drużyn. I trzeba przyznać, że styl gry jaki dzisiaj zaprezentowali podopieczni Piotra Stokowca nieco różnił się od tego do którego nas przyzwyczaili. Niemniej nie da się ukryć, że – tak jak przekonywał szkoleniowiec – najważniejszy był awans.

Przed Lechią Gdańsk do końca roku dość trudny kalendarz. Już w najbliższy weekend gdańszczanie zmierzą się z Wisłą Płock, a następnie czeka ich wyjazd do Białegostoku. 2019 rok lechiści zakończą u siebie starciem z Rakowem Częstochowa, któremu z pewnością będą chcieli się zrewanżować za porażkę z 18 sierpnia w Bełchatowie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze