Udało się! Podopieczni Macieja Skorży wywożą z bardzo trudnego terenu dwubramkową zaliczkę, stawiając się w znakomitej sytuacji przed rewanżem na stadionie w Poznaniu. Poniżej tradycyjna garść wniosków pomeczowych.
Po pierwsze: zaskakująco łatwa wygrana

Statystyki pomeczowe może tego nie potwierdzają, ale Lech wyglądał na drużynę, która musi ten mecz wygrać. Niby posiadanie piłki rozłożyło się po równo, a Bośniacy mieli swoje okazje, mimo wszystko, może poza strzałem Benki w pierwszej połowie, FK Sarajewo nie stworzyło sobie klarownych sytuacji do zdobycia bramki. Po prostu było widać różnicę klas między Bośniakami a „Kolejorzem”.
Po drugie: Maciej Skorża trafił ze składem
Denis Thomalla zamiast Marcina Robaka? Decyzja trenera Skorży wydawała się dziwna, Niemiec odpłacił się jednak w najlepszy możliwy sposób. Był aktywny, stoczył mnóstwo pojedynków z obrońcami i wreszcie, w 62. minucie, precyzyjnym strzałem głową ustalił wynik spotkania. Po kontuzji Linettego na boisko wszedł Dariusz Dudka, nie Abdul Aziz Tetteh i też decyzja się obroniła. Swoim bezcennym doświadczeniem Dudka wprowadził do drugiej linii bezcenny spokój.
Po trzecie: dojrzałość taktyczna Lecha
Dało się zauważyć, że „Kolejorz” w sposób bardzo rozsądny szafuje siłami. Bośniacy biegali więcej, ale obrona i druga linia Lecha przesuwały się w taki sposób, że FK Sarajewo nie miało możliwości przebić się przez znakomicie ustawione zasieki poznaniaków. Maciej Skorża uczy się na błędach – już się nie powtórzy żadna Levadia.
Po czwarte: kontuzje

To co martwi to urazy młodych zawodników „Kolejorza”. Karol Linetty i Dawid Kownacki bardzo przydadzą się w kolejnych spotkaniach Lecha, dobrze by było, żeby obaj piłkarze doszli do siebie szybko. Trzymajmy za nich kciuki, ubytki kadrowe mistrza Polski to coś, czego lepiej nie uświadczyć w pojedynkach z rozstawionymi, wyżej notowanymi przeciwnikami.
Po piąte: kartki
Lekki cień na postawie Lecha. Formella, Kędziora i Jevtić złapali w gruncie rzeczy bardzo niepotrzebne kartki, które mogą być zmorą w późniejszych fazach eliminacji. Panowie, pilnujcie się!
Po piąte: Łukasz Trałka i Barry Douglas

Obaj kluczowi w akcjach bramkowych Lecha. Ten pierwszy dobrze dograł na głowę Hamalainena, ten drugi jak zwykle kapitalnie dośrodkował ze stałego fragmentu, co wykorzystał Denis Thomalla. Niech ci dwaj panowie utrzymają taką tendencję, a powinno być dobrze. Inna sprawa, że obaj prezentowali się po prostu bardzo dobrze w swoich zadaniach defensywnych – najprościej rzecz ujmując – są w formie.
Po szóste: Bojan Puzigaca
30-letni lewy obrońca FK Sarajewo to już zdecydowanie inny piłkarz niż w Cracovii. Bardzo dobrze wykonuje stałe fragmenty gry, wykonywany przez niego rzut wolny minimalnie minął bramkę Buricia, do tego nie pękał w obronie. W dużej mierze zagrożenie ze strony gospodarzy szło właśnie lewą stroną, Puzigaca dość często nękał ofensywnymi wejściami Tomasza Kędziorę. Dobrych lewych obrońców nigdy dość, może by tak wrócił do polskiej ligi?
Po siódme i ostatnie: Lech wygrał głową
Dosłownie i w przenośni. Dwie bramki zdobyte strzałami głową i wyższa inteligencja piłkarska niż u Bośniaków. To był klucz do zwycięstwa dzisiaj, niech podobnie będzie w następnych meczach. Awans do Ligi Mistrzów po golach zdobytych wyłącznie głową? Ja tam jestem za.