Po dobrej grze Cracovia Kraków niespodziewanie pokonała trzecią drużynę poprzedniego sezonu – Lecha Poznań 1:0. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył Paweł Sasin. Dla „Kolejorza” była to druga ligowa porażka z rzędu.
Cracovia Kraków to zespół, który sprawił największą niespodziankę w trzeciej kolejce Ekstraklasy, remisując bezbramkowo przy Łazienkowskiej z Legią. Orest Lenczyk i jego gracze koniecznie chcieli pokazać, że dobry mecz w stolicy nie był tylko jednorazowym sukcesem. Wyborna okazja ku temu natrafiła się już w niedzielę, bowiem do Sosnowca, gdzie tymczasowo rozgrywają spotkania krakowianie, przyjechał faworyzowany Lech Poznań. Podopieczni Oresta Lenczyka od pierwszych minut starali się przejąć inicjatywę na boisku. Agresywna gra już na połowie gości miała być sposobem na podcięcie skrzydeł zawodnikom Lecha. Bardzo dobrze na boisku prezentował się Radosław Matusiak, który w piątek przeszedł do Cracovii z Widzewa Łódź. Duży wpływ na pozyskanie tego gracza miała osoba Oresta Lenczyka – trenera za sprawą którego o Matusiaku usłyszała cała piłkarska Polska. Obaj panowie do dziś bardzo chwalą sobie współpracę w GKS-ie Bełchatów.

15-krotny reprezentant Polski na boisku szybko znalazł wspólny język z Bartoszem Ślusarskim i Dariuszem Pawlusińskim, stwarzając sobie w pierwszej połowie trzy dogodne sytuacje (w tym dwie po uderzeniach głową). Przyjezdni z Poznania przez pierwsze 45 minut spotkania mieli zaledwie trzy okazje podbramkowe, które nie zakończyły się ani jednym strzałem w światło bramki strzeżonej przez Marcina Cabaja. Wpływ na to miał fakt, że zupełnie odcięci od podań byli napastnicy niebiesko-białych – Hernan Rengifo i Robert Lewandowski. Gołym okiem widoczny był brak Semira Stilica, głównego „architekta” ofensywnych poczynań Lecha. Zastępujący na boisku Bośniaka, Gordan Golik nie potrafił wziąć na swoje barki ciężaru rozgrywania akcji.
Po zmianie stron obraz gry Lecha nie uległ poprawie. Wciąż niespodziewanie dominowała Cracovia, która dochodziła do coraz groźniejszych sytuacji. W 58. minucie bardzo dobrą akcję przeprowadził prawą stroną Bartosz Ślusarski. Były zawodnik Lecha wyłożył idealnie piłkę Matusiakowi, a ten z narożnika pola karnego uderzył w poprzeczkę bramki Grzegorza Kasprzika. Nieco ponad 10 minut później szczęście opuściło bramkarza „Kolejorza”. Po dośrodkowaniu Pawlusińskiego piłkę przepuścił Matusiak, dzięki czemu niepilnowany Paweł Sasin mógł skierować futbolówkę do pustej bramki. Co ciekawe, Sasin pojawił się na murawie minutę wcześniej, zastępując kontuzjowanego Ślusarskiego.
Dopiero po stracie bramki poznaniacy zaczęli grać na miarę swoich możliwości. Ostatnie 10 minut spotkania to nieustanne ataki zawodników Jacka Zielińskiego. Nie przyniosły one jednak wyrównania. Lech mógł przegrać nawet wyżej, bowiem w 95. minucie, po kontrataku gospodarzy, w sytuacji sam na sam z Kasprzikiem znalazł się Matusiak, ale bramkarz Lecha udanie nogami wyłuskał piłkę.
UWAGA: Relacja z drugiego niedzielnego spotkania Odra – Legia w godzinach wieczornych.
lech gra słabo z brugią też grał słabo dlatego trener
Zieliński powinien wziąść sie do roboty
I co szydercy CRACOVII nie należy się Ekstraklasa?
Cracovia będzie w pierwszej szóstce.