Lech Poznań zdobywa pierwsze punkty w Lidze Konferencji Europy


Lech Poznań wygrał z Austrią Wiedeń 4:1. Za nami wielki wieczór na Bułgarskiej 17. "Kolejorz" wskakuje na drugie miejsce w grupie

15 września 2022 Lech Poznań zdobywa pierwsze punkty w Lidze Konferencji Europy
Dawid Szafraniak

Lech Poznań może i przegrał pierwszy mecz grupowy z Villarrealem. W nim podopieczni Johna van den Broma prezentowali formę wyższą, niż zakładano przed pierwszym gwizdkiem. Dziś oczekiwania, z uwagi na styl postawienia się większemu rywalowi, były duże. Narastały one tym bardziej z powodu zadyszki oponentów. Dziś Lech wychodził w roli faworyta. Nie zawiódł.


Udostępnij na Udostępnij na

Bieżący sezon dla Lecha Poznań układa się różnie. Nadzieje na kolejny świetny sezon z racji zwycięstwa na stulecie klubu były duże, ale pierwsze oznaki słabszej dyspozycji pojawiły się jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek ligowych. Mistrz Polski odpadł z Ligi Mistrzów przez fatalny dwumecz z Karabachem Agdam. Na domiar złego, poległ z Rakowem Częstochowa w meczu o Superpuchar. Do Ligi Konferencji Europy udało się awansować. Tu znowu narzekano na styl. Obok tego zawodzili w ekstraklasie. W pewnym momencie znajdowali się nawet w strefie spadkowej.

Ostatnio czarne chmury wydają się odchodzić w bok. W ekstraklasie poznaniacy powoli pną się w górę tabeli, a występy w Lidze Konferencji Europy zaczęli, mimo że przegrali, całkiem dobrze. W drugiej kolejce przyszła pora na pojedynek z Austrią Wiedeń. Polska drużyna tym razem triumfowała. Podobnie jak w pamiętnym starciu z 2008 roku. Historia lubi się powtarzać…

Najpierw Austria, potem Lech…, później ponownie Austria Wiedeń!

Przed meczem zarówno w obozie Lecha Poznań, jak i Austrii Wiedeń przeświadczenie było jedno – przejąć inicjatywę w meczu/zdominować rywala. W tej kwestii akurat na starcie lepiej odrobiła lekcję wiedeńska ekipa. Podchodzili oni wysoko, a wtedy piłkarze mistrza Polski już kompletnie się gubili. Na początku tego spotkania grali w piłkę właściwie tylko goście. Lech Poznań był niedokładny, bezbarwny i popełniał błędy. „Kolejorza” ratowało równie słabe rozegranie ze strony oponenta. Byli aktywniejsi, ale co z tego? Właściwie nic. Na podaniu do rywala się kończyło

Lech Poznań - Austria Wiedeń
Źródło: Viaplay

Trenerzy obydwu drużyn na przedmeczowej konferencji wspominali, iż ich zespoły mają w planach przystąpić do tego meczu w gazie, z polotem. Celem była dominacja i chęć narzucenia swojego tempa. Właściwie na boisku te słowa się potwierdziły. Zaczęła Austria Wiedeń, a po czasie schemat ten powielił Lech Poznań. Ekipa Johna van den Broma śladami oponenta naciskała, wychodziła wysoko i wymuszała błędy.

Lech kontrolował sytuację na boisku, co skończyło się golem Mikaela Ishaka. Radość nie trwała jednak długo… Po zaledwie dwóch minutach wyrównali goście. Na tym się skończyło? Nie! Austria Wiedeń zyskała dużą pewność w swoich ofensywnych poczynaniach. To oni ponownie przejęli inicjatywę. Sytuacja na boisku zmieniała się jak w kalejdoskopie. Niczego nie można było być pewnym.

Co gdyby nie Filip Bednarek…

W Lechu Poznań od lat narzeka się na pozycję bramkarza. Można powiedzieć, że pretensje są słuszne. Po tym meczu wszyscy krytycy mogą jednak oddać Filipowi Bednarkowi, iż ten nie jest aż tak słabym golkiperem, za jakiego wszyscy go uważają. Polak wygryzł już w przeszłości nieobecnego od dawna w klubie Mickeya van der Harta, a dziś to samo robi ze sprowadzonym latem Arturem Rudko. W spotkaniu z Austrią Wiedeń Polak miał wiele pracy, a wpuścił tylko jednego gola. Przy liczbie akcji przeciwnika jest to dobry wynik. Koledzy z pola niezbyt mu pomagali. Dodatkowo obronił rzut karny. Prawda jest taka, że to on w najtrudniejszej fazie meczu trzymał poznaniaków nad wodą.

Lech Poznań
Źródło: Viaplay

Lech Poznań miał momenty

Lech Poznań pierwszą połowę, krótko mówiąc, przespał… „Kolejorz” zaczął źle, później strzelił gola, stracił bramkę i ponownie kompletnie oddał inicjatywę. Austria Wiedeń bez wątpienia zdominowała mistrzów Polski. Co zatem działo się w drugiej części meczu? Tu po czasie Lech miewał momenty. Dalej piłkarsko lepiej prezentowali się Austriacy, jednak to podopieczni Johna van den Broma potrafili wywalczyć sobie korzystniejsze akcje. Było ich niewiele, ale mimo wszystko były. Byli bardziej konkretni od przeciwników – to promowało mistrzów Polski.

Cały Michał Skóraś!

Ostatni tydzień to kumulacja absolutnie najlepszych momentów w karierze zawodnika z tytułu akapitu. Michał Skóraś strzelił gola przeciwko Villarrealowi, po raz pierwszy został powołany do seniorskiej reprezentacji Polski i przedłużył kontrakt z Lechem Poznań do 2026 roku. Omawiany zawodnik już teraz nazywany jest objawieniem sezonu.

Ten mecz to potwierdził, choć pierwsza połowa była w jego wykonaniu bezbarwna. Druga to już istna maestria, czyli coś, co ten zawodnik pokazuje na co dzień. 22-latek brał na siebie rozegranie piłki, pokazywał się na boisku właściwie wszędzie i był inicjatorem kilku groźniejszych akcji. Mało? Zdobył również gola na 2:1.

Zmiany trafione w dziesiątkę

W 58. minucie wszedł Rafał Murawski, a także Kristoffer Velde. Obaj zaliczyli bardzo dobry mecz. To tak naprawdę od ich pojawienia się na boisku Lech Poznań zaczął grać swoje. Pierwszy z nich dał natychmiastowy spokój i dominację w środku pola, zaś norweski skrzydłowy zaskoczył i zaliczył w tym spotkaniu dublet, który już ostatecznie przypieczętował pierwszy triumf „Kolejorza” w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy.

Wymienione wyżej roszady były tymi najważniejszymi. Należy pamiętać również o Barrym Douglasie, a konkretniej o powiązanym z jego pojawieniem się zdjęciu Pedro Rebocho. John van den Brom dobrze obserwował sytuację na boisku i ściągnął najgorsze ogniwo. Dzięki temu defensywa Lecha znacznie zyskała na jakości. Austria Wiedeń dochodziła w drugiej połowie do szczątkowej liczby szans.

Misja wykonana

Czy Lech Poznań zachwycił w tym meczu swoją grą? Nie do końca. Mecz trwa 90 minut, a „Kolejorz” bardzo długimi momentami był po prostu bezbarwny. Sumując jednak wszystko, mistrz Polski zagrał dobre spotkanie. Wysoka przewaga bramkowa mimo wszystko aż tak nie oddaje tego, co działo się na przestrzeni całego meczu.

Zwycięstwo rzecz jasna zasłużone, ale na pewno gra bez szału. Spodziewaliśmy się Lecha dominującego od początku, a dostaliśmy go na 30 minut. Dobrze, że w tym czasie poznaniacy byli w stanie poskromić rywala. Wstydu nie ma. Lech Poznań wskoczył na drugie miejsce w grupie C. Sytuacja bardzo korzystna.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze