Lech Poznań – trudne mecze też trzeba umieć wygrywać


Lech Poznań wygrał bardzo ważne starcie z Piastem, jednak pokazał, że gra w roli faworyta nie jest łatwa

21 listopada 2021 Lech Poznań – trudne mecze też trzeba umieć wygrywać
Dawid Szafraniak

Nie zawsze da się wygrywać przekonująco i miażdżyć rywala. Nie każdy przeciwnik sobie na to pozwoli. Przecież nie można co mecz pakować trójki lub czwórki. Pomimo że Lech Poznań zaprezentował się przeciętnie z Piastem, to wygrał, a to w tym momencie było najważniejsze.


Udostępnij na Udostępnij na

Po zwycięskich spotkaniach ze Śląskiem, Legią i Wisłą Płock kibice, spoglądając na terminarz, zobaczyli Stal Mielec i Górnik Łęczna. Łatwo można się domyślić, że z góry dopisali sobie sześć „oczek” w tabeli. Wiemy jednak, jak to bywa z dopisywaniem sobie punktów przed meczem. Paulo Sousa też zakładał zwycięstwo nad Słowacją na Euro. Jak to się skończyło, wszyscy wiemy. Faktem jest jednak, że Lech Poznań stracił cztery punkty. Można jeszcze wybaczyć te niepowodzenia, gdyż przecież Stal oraz Górnik urwały punkty w ostatnich tygodniach największym rywalom „Kolejorza”, czyli Lechii i Rakowowi. Żal jednak jest.

Walka o fotel lidera na zimę i mistrzostwo Polski nabiera rumieńców!

Jeszcze kilka tygodni temu po kolejnym udanym spotkaniu z Wisłą Płock u siebie spoglądali na następnego oponenta, który przyjeżdżał na Bułgarską. Wtedy trochę żartobliwie można było zapytać: to, co ile przyjmie bramek Piast? Cztery czy pięć? Jasne jest, że nie każdy mecz w Poznaniu będzie kończył się posłaniem rywala na deski. Przyznajemy jednak, że ostatnio lechici rozpieszczali swoich kibiców. W ostatnich czterech spotkaniach w stolicy Wielkopolski zdobyli 14 bramek. Średnia wychodzi nam 3,5 gola na mecz. Możemy udawać, że to nic takiego, ale umówmy się, każda drużyna przyjeżdżająca do Poznania trzęsłaby portkami. Nikt nie chce przecież skończyć jak Śląsk Wrocław.

Czy to kryzys?

Strata punktów z Piastem oznaczałaby kryzys w Lechu Poznań. Umówmy się, trzy mecze z rzędu bez zwycięstwa dla drużyny aspirującej do mistrzostwa to dużo. To już mówiłoby nam o lekkim kryzysie w drużynie Macieja Skorży. Dlatego Lech Poznań bezwzględnie potrzebował trzech punktów w starciu z Piastem. Każde inne rozstrzygnięcie byłoby porażką „Kolejorza”. Wygrać się udało, ale zespół nie zachwycił. Kryzys to jednak za duże słowo w tym przypadku.

Pierwsza połowa, zamiast podnieść na duchu poznańskich sympatyków, raczej ich zdołowała i przestraszyła. Lech wyglądał słabo. I w tym przypadku statystyki nas okłamują. Wszyscy wiedzieli, że Waldemar Fornalik wyjdzie na ten mecz zachowawczo. Przecież nikt o zdrowych myślach nie odkryje się przed takim silnym „Kolejorzem”. Z tym liczyć musi się Maciej Skorża. W pierwszej odsłonie „Duma Wielkopolski” nawet nie waliła głową w mur jak w Mielcu czy Łęcznej. Brakowało kogoś, kto w ogóle się rozpędzi i spróbuje walnąć w ten mur.

Lech Poznań rozegrał na dobrą sprawę 20 dobrych minut w tym spotkaniu. Zaraz na początku drugiej połowy przy większej ilości szczęścia lechici mogli wpakować nawet z trzy bramki. To był „Kolejorz”, którego zapewne nawet najlepsza defensywa PKO Ekstraklasy by nie zatrzymała. Amaral na swojej nominalnej pozycji, gdzie po prostu kładzie tę ligę na łopatki, jakże szybcy i niebezpieczni skrzydłowi i killer w ataku. Jeszcze przy wsparciu 20 tysięcy kibiców. Konia z rzędem dla tego, co zatrzyma poznańską maszynę przy Bułgarskiej. W tej rundzie szansę na to będą miały jeszcze Warta i Górnik Zabrze.

 Czy wszyscy są w formie?

Bardzo często mówi się o tym, że Lech ma długą i bardzo silną kadrę. Jest to jak najbardziej prawda. Tylko czy wszyscy są obecnie w formie? Na konferencji prasowej Maciej Skorża trochę tłumaczył, czemu Adriel Ba Lou gra dobrze, ale nie ma liczb. Nie powiemy, że zawodnik z Wybrzeża Kości Słoniowej jest bez formy, ale najdroższy zawodnik w historii Lecha w szóstym meczu z rzędu nie notuje żadnych liczb. W meczu z Piastem zaliczył asystę drugiego stopnia i pokazał się z fajnej strony, ale wydaje nam się, że oczekuje się od niego trochę więcej niż miłej dla oka gry. Nie oczekujemy od niego hat-tricka w każdym meczu, jak to ujął Maciej Skorża, ale w tej chwili ma takie same liczby co Michał Skóraś przy tej samej liczbie minut.

Jak można przyczepić się do wicelidera klasyfikacji strzelców i kapitana, który w Poznaniu jest uwielbiany? No można, bo Mikael Ishak w czwartym meczu z rzędu nie trafia do siatki rywala, a przecież rywale jacyś wielcy nie byli. Szwed zablokował się i notuje serię ponad miesiąca bez bramki. Mimo to Maciej Skorża ani myśli o daniu szansy Arturowi Sobiechowi. Pytanie tylko, czy to Polak jest w tak słabej formie, czy Ishak jest tak ważną postacią dla Lecha. W meczu z Piastem aż się prosiło się, aby dać trochę pograć Sobiechowi. Przecież rezerwowy napastnik Lecha załadował w poprzednim sezonie ligi tureckiej dziewięć bramek. Nie jest więc on aż tak słaby.

Nie można też nie wspomnieć o Danim Ramirezie. Widać, że opiekun „Kolejorza” chce mu dać szansę i piłkarz dostaje minuty, ale wciąż ich nie wykorzystuje. Z Piastem absolutnie nie zasłużył na to, żeby wybiec na drugą połowę. Nie jest być może takim wielkim rozczarowaniem jak w poprzednim sezonie, ale w walce o skład z Amaralem jest bez argumentów. Wystarczy spojrzeć na to, jak wygląda gra z Hiszpanem na „dziesiątce”, a jak z Portugalczykiem. Poza tym formą nie imponują Pedro Tiba i Alan Czerwiński. Lech już teraz pokazuje, że jest mocny, a jest jeszcze kilka rakiet w odwodzie.

Lech Poznań na fotelu lidera do końca

Do końca rundy pozostały Lechowi cztery mecze. Nie będziemy oceniać, czy łatwe, bo nasza liga pokazuje, jak trudno gra się w roli faworyta, a „Kolejorz” będzie w każdym faworytem. Na pewno na takich spotkaniach w Radomiu i Lubinie można łatwo się przejechać, a gra Lecha na wyjeździe kuleje. Przy Bułgarskiej stworzyli twierdzę, gdzie sukcesem jest oddanie celnego strzału, ale w delegacji ostatnio „Duma Wielkopolski” ma problemy ze zdobywaniem więcej niż jednej bramki.

Lech Poznań to jest jednak drużyna, po której można spodziewać się, że poniżej pewnego poziomu nie zejdzie. Góruje zdecydowanie w statystyce spodziewanych bramek, stworzonych sytuacjach i liczbie strzałów. Posiada także najlepszą defensywę. Mimo to ma tylko dwa punkty przewagi nad Lechią Gdańsk. „Kolejorz” ma problemy z grą drużynami, które z góry nastawione są na defensywę. Wszyscy zresztą mają problemy z takimi zespołami. Jeśli zacznie wygrywać takie trudne boje, to spokojnie przenocuje zimę jako lider, a to będzie pierwszy krok w drodze po mistrzostwo na stulecie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze