Już dziś „Kolejorz” stanie przed stosunkowo prostym wyzwaniem w meczu przeciwko FK Sarajewo. Do wyeliminowania Bośniaków w II rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów wystarczy tylko nie przegrać wyżej niż jedną bramką. Mając na uwadze, że mecz odbywa się przy Bułgarskiej, jest to zwyczajny obowiązek naszego reprezentanta.
W ciągu tygodnia od pierwszego meczu nastroje w klubie uległy dość wyraźnemu pogorszeniu. Najpierw losowanie następnej rundy i koszmarny FC Basel jako rywal, następnie informacja o długiej przerwie Kownackiego i na deser ligowa porażka z Pogonią Szczecin u siebie. Lech gra więc o uspokojenie nastrojów i udowodnienie sobie i innym, że to wcale nie początek kryzysu, tylko splot nieszczęśliwych zdarzeń, które i tak zostaną przezwyciężone.
Ok, wystarczy tych rozważań, pora na konkrety. Co powinno cieszyć i co powinno martwić fanów „Kolejorza” przed meczem z FK Sarajewo?
Plusy
+ Własny stadion
Olbrzymi atut, choć Pogoń Szczecin pokazała, że nie jest to twierdza absolutna. FK Sarajewo w pucharach niby lepiej gra na wyjazdach, ale nie oszukujmy się, z potencjałem Lecha mecz powinien rozstrzygnąć się dość szybko. Kibice będą dwunastym, a może i trzynastym zawodnikiem gospodarzy, a jak wiadomo, gra w przewadze zwykle daje dobre efekty.
+ Zaliczka z Sarajewa
Dwie bramki zdobyte na wyjeździe i zero po stronie straconych to sytuacja wręcz wymarzona. Na dobrą sprawę wystarczyłaby barykada własnego pola karnego i wyczekiwanie na kontrataki. Takiego scenariusza się jednak nie spodziewamy – Lech jest po prostu zbyt mocny, by dać sobie strzelić kilka bramek drużynie z Sarajewa, nawet gdy sam będzie prowadził grę.
+ Rywalizacja napastników
W pierwszym meczu z FK Sarajewo na boisko wyszedł Denis Thomalla i zdobył bramkę. W spotkaniu z Pogonią od początku grał Marcin Robak i nie zagrał źle, notując ładną asystę. Dziś w pierwszym składzie powinien znów wyjść Niemiec, ale ze świadomością, że jego kolega z zespołu nie śpi i walczy o wyjściowy skład na Bazyleę. Taka rywalizacja z pewnością obu panom może pomóc, drużyna tylko na tym skorzysta.
+ Rytm meczowy
FK Sarajevo meczami z Lechem zaczyna swój sezon. Poznaniacy rozegrali już spotkanie o Superpuchar Polski, zaczęli też zmagania ligowe, powinni więc z meczu na mecz osiągać lepszą formę. Bośniacy swoją ligę zaczynają dopiero w ten weekend, nie dziwi więc niewypracowanie pewnych schematów gry, które nadchodzi wraz z każdym kolejnym meczem.
Minusy
— Kontuzje
O ile Karol Linetty w teorii mógłby już grać (trener Skorża raczej nie zaryzykuje, pomocnik będzie niezbędny w meczach ze Szwajcarami), o tyle Dawid Kownacki wypada na znacznie dłużej. Jest to o tyle „ciekawa” sytuacja, że pierwsze pomeczowe raporty o stanie zdrowia zawodników sugerowały, że Linetty może mieć dość poważny uraz, natomiast młody skrzydłowy zaraz wróci do sprawności. Okazało się jednak, że Kownacki ma poważny uraz stawu skokowego i w najlepszym razie wróci do zdrowia za kilka miesięcy. Akurat na skrzydłach trener Skorża nie narzeka na klęskę urodzaju, może to więc być niemały kłopot.
— Natłok spotkań
Pisałem o rytmie meczowym w plusach. To było coś dla optymistów. Ludzie skłonni do narzekań powiedzą, że jak na start sezonu jest nieco zbyt ostro. Czwarty mecz Lecha w ciągu dwóch tygodni może mieć wpływ na formę fizyczną zawodników. Niby kadra jest szeroka, ale kilka kluczowych pozycji opiera się na młodych piłkarzach – oni łatwiej mogą wpaść w dołek przy nadmiernej eksploatacji. Prawda odnośnie do kwestii „rytm czy natłok?” leży zapewne pośrodku.
— Ligowa porażka
Jakiś wpływ na morale na pewno miała. Tak na dobrą sprawę to może być plus. Piłkarze Lecha mogą albo zwiesić głowy i grać usztywnieni, albo wyjść na potrójnej motywacji i zlać Bośniaków w celu przestraszenia kolejnego rywala. Nie obrazimy się na tę drugą opcję. Trzymamy kciuki!
[interaction id=”55af8537c902770806b19c51″]