Lazio wygrało 3:1 na własnym stadionie ze Stuttgartem, a w dwumeczu zwyciężyło aż 5:1. Niemiecka ekipa ani przez chwilę nie miała nic do powiedzenia, gdyż spotkanie zostało rozstrzygnięte już w 8. minucie po dwóch golach Kozaka. Ten sam gracz ustalił także wynik pojedynku, strzelając piękną bramkę głową w 87. minucie.
Zadanie Stuttgartu w rewanżu było kolejnym z tych nie do wykonania. W pierwszym spotkaniu niemiecki zespół przegrał na własnym stadionie 0:2 i wydawało się, że losy dwumeczu są już rozstrzygnięte. Jednak w weekend Lazio poległo na Stadio Olimpico z Fiorentiną i nadzieja w sercach niemieckich kibiców odżyła.
Goście rozpoczęli spotkanie z wielką ochotą na zmianę swojej beznadziejnej sytuacji, lecz już po kilku minutach został na nich wylany kubeł zimnej wody. Najpierw w 6. minucie po znakomitej centrze Lulica gapiostwo defensywy wykorzystał Libor Kozak. Napastnik wybiegł zza obrońców i z najmniejszej odległości skierował piłkę do siatki. Ten sam zawodnik zaledwie 100 sekund później podwyższył wynik pojedynku na 2:0. Kozak otrzymał perfekcyjne podanie z głębi pola, długimi susami szybko dopadł do futbolówki i bez zastanowienia huknął pod poprzeczkę. Wyszedł mu strzał marzenie, a bramkarz Stuttgartu mógł tylko bezradnie patrzyć, jak piłka ląduje w bramce. Te dwa ciosy Lazio zupełnie zniechęciły gości, którzy nie potrafili się podnieść. Próbowali co prawda zdobyć honorowego gola, ponieważ rzymianie zupełnie oddali im inicjatywę. Na posterunku stał jednak Marchetti, a kiedy opuścił on murawę z powodu kontuzji, dzielnie zastępował go Bizarri. Do końca pierwszej połowy akcji było już jak na lekarstwo, gdyż Lazio nie forsowało tempa. Stuttgart poza szansami Ibisevica zupełnie nie zagrażał gospodarzom. Na przerwę piłkarze schodzili w jakże różnych nastrojach.
15 minut odpoczynku wcale nie podziałało na gości rozluźniająco. Stuttgart wyszedł jeszcze bardziej spięty i bez pomysłu na grę. Nie wychodziło mu na początku żadne podanie do przodu. Lazio natomiast spokojnie rozgrywało swoje akcje. Gospodarze, mając sporą zaliczkę, mogli sobie pozwolić na chwilowe przestoje. Jednak chyba przesadnie się wyluzowali, ponieważ w 53. minucie goście dwukrotnie byli bliscy strzelenia honorowego gola. Najpierw z dystansu uderzał Holzhause, a później z mniejszej odległości Sakai. W obu przypadkach na posterunku był rezerwowy golkiper Bizarri. Rzymianie szybko wzięli się więc do pracy i po chwili to oni mogli podwyższyć stan meczu. Strzał Candrevy tym razem nie znalazł drogi do bramki, jednak od tego momentu Lazio miało więcej z gry. Podopieczni Petkovicia nie mieli zamiaru pozwolić, by rywale powrócili do gry, dlatego też byli zdecydowanie bardziej agresywni niż w pierwszych dziesięciu minutach. Stuttgartowi też udzieliła się ta ambicja i w 62. minucie udało mu się zmniejszyć straty. Po nieporadnym wybiciu defensorów Lazio do piłki dopadł Hajnal i z dziesiątego metra bez problemów pokonał Bizarriego. To sprawiło, że chwilę później oglądaliśmy serię zmian. Pierwszy murawę opuścił Macheda, który zrobił miejsce dla Traore. Natomiast chwilę później kapitana rzymian Mauriego zastąpił Ledesma. Trener gości wzmocnił więc atak, zdejmując bezużytecznego Włocha, a szkoleniowiec miejscowych jeszcze bardziej zagęścił środek pola.
Korekty dużo lepiej podziałały na przyjezdną ekipę, która chwilę później mogła wyrównać stan meczu, jednak Okazaki, znajdujący się w znakomitej sytuacji fatalnie przestrzelił. Zaledwie 120 sekund strzelał Gentner i tylko kunszt Bizarriego uchronił gospodarzy od utraty kolejnej bramki. Golkiper fantastycznie sparował woleja poza linię końcową, czym wzbudził ogromną radość na trybunach. W 74. minucie na plac gry po stronie Stuttgartu wszedł kolejny napastnik. Goście, nie mając już nic do stracenia, musieli zaryzykować. Z dużą swobodą rozgrywali piłkę na połowie rywala, ale problemy zaczynały się, gdy zbliżali się do bramki Lazio. Tam szczelna defensywa gospodarzy nie pozwalała już na wiele. Było parę strzałów, ale bez problemów wyłapywał je Bizarri. To, co nie udało się Stuttgartowi, uczynił w 87. minucie Libor Kozak. Napastnik wykorzystał fantastycznie dośrodkowanie Candrevy i pięknym strzałem głową pokonał bramkarza. Tym samym skompletował hattricka i sprawił, że przyjezdnym zupełnie odechciało się grać.
Lazio zwyciężyło więc 3:1, do końca meczu wynik nie uległ już bowiem zmianie. To oznacza, że w dwumeczu było 5:1 dla rzymian, którzy ani przez chwilę nie pozwolili Stuttgartowi rozwinąć skrzydeł. W piątek drużyna włoska pozna swojego kolejnego rywala w walce o trofeum.