15 sezonów na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Hiszpanii, 410 rozegranych spotkań i 36 strzelonych goli. Jak na lewego obrońcę, to całkiem niezłe statystyki. Jest mistrzem Europy i świata z reprezentacją „La Furia Roja”. W klubowej piłce natomiast nie wywalczył mistrzostwa Hiszpanii. Dzisiejszym bohaterem cyklu o legendach La Liga jest Joan Capdevila. Piłkarz, który kojarzy się z Villarrealem. Dlaczego?
Hiszpan swoją przygodę z piłką zakończył dopiero rok temu. Ostatnim klubem, w którym grał był zespół z Andory – FC Santa Coloma. Jednakże drużyna z tego małego państewka nie była jedynym egzotycznym kierunkiem, na jaki podczas swojej kariery zdecydował się Joan Capdevila. Lewy obrońca przez pół roku był zawodnikiem indyjskiego NorthEast United FC.
Katalonia–Madryt
Nasz bohater przyszedł na świat 3 lutego 1978 roku w Tarredze. Ta kilkutysięczna miejscowość znajduje się w centralnej Katalonii. I tam też swoje pierwsze kroki stawiał Joan Capdevila. W 1997 roku przeniósł się do Espanyolu, a już rok później zadebiutował w Primera Division w starciu przeciwko Athletic Bilbao (31 października minęło równe 20 lat od debiutu).
Lewy obrońca jednak szybko został „odstrzelony” i już po jednym sezonie opuścił szeregi „Pericos”. Przeniósł się do stolicy Hiszpanii, do Atletico Madryt. Pierwszego sezonu w barwach „Los Rojiblancos” nie będzie dobrze wspominać, ponieważ klub z Madrytu nie utrzymał się w La Liga, w konsekwencji czego został relegowany do niższej ligi.
Długa przygoda w Galicji
Dobre występy zaowocowały transferem. W wieku 22 lat Joan Capdevila zamienił Madryt na La Corune. Będące wówczas mistrzem Hiszpanii Deportivo zapłaciło 6,4 mln euro za utalentowanego bocznego obrońcę.
Szybko się okazało, że był to dobry ruch. Hiszpan spędził w Galicji siedem lat. Zagrał w 179 meczach ligowych i zdobył 15 bramek. W tym czasie udało mu się wywalczyć dwa Superpuchary Hiszpanii oraz jeden Puchar Króla.
Ponadto dobre występy w klubie przełożyły się na powołanie do reprezentacji. Zadebiutował w niej pod wodzą Inakiego Saeza 16 października 2002 roku. Miał wtedy 24 lata, 8 miesięcy i 13 dni.
Miał nosa
W 2007 roku przyszedł czas na zmiany. Umowa wygasła i Joan Capdevila podjął decyzję o opuszczeniu Deportivo. Po Katalonii, Madrycie i Galicji obrał kurs na Walencję, gdzie na kilka lat zagościł w zespole „Żółtej łodzi podwodnej” – Villarrealu.
Hiszpan potrzebował nowych wyzwań, impulsu do działań. I…..miał nosa. W pierwszym sezonie wywalczył wicemistrzostwo Hiszpanii, a co za tym idzie – grę w Lidze Mistrzów. Nie zagrał tylko w dwóch meczach ligowych. W sumie w sezonie 2007/2008 wystąpił w 44 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach.
Jednak nie był to koniec sukcesów. Latem 2008 roku pojechał z reprezentacją na Euro, które odbywało się w Austrii i Szwajcarii. Wszyscy wiemy, jak to się skończyło. Hiszpanie zgarnęli tytuł, a Joan Capdevila nie zagrał tylko w jednym spotkaniu – przeciwko Grecji (trzeci mecz w fazie grupowej).
Od wspomnianego sezonu 2007/2008 Hiszpan zaczął regularnie grywać w drużynie narodowej. Nic dziwnego. Był filarem „Żółtej Łodzi Podwodnej”. Od niego rozpoczynało się ustalanie wyjściowego składu.
Kolejny sukces, jaki udało mu się osiągnąć, to również triumf z reprezentacją na wielkim turnieju. Tym razem po rozgrywkach 2009/2010, w którym Joan Capdevila rozegrał aż 50 spotkań pojechał z kadrą do RPA. I wywalczył tam mistrzostwo świata.
Podczas afrykańskiego mundialu zagrał we wszystkich meczach. Każdy w pełnym wymiarze czasowym. Ciekawostka: był jedynym z wyjściowej jedenastki (podczas finału), który nie był zawodnikiem FC Barcelona lub Realu Madryt.
Wydaje mi się, że przez to, iż Joan Capdevila osiągał sukcesy z drużyną narodową w czasie, kiedy to był zawodnikiem Villarrealu, jest kojarzony tylko z tym klubem. Niestety młodsi kibice zapominają, że wcześniej był m.in. etatowym lewym obrońcą Deportivo La Coruna. I to w barwach tego galicyjskiego klubu rozegrał najwięcej spotkań w karierze.
Wyjazd i powrót
Mimo dobrej postawy w sezonie 2010/2011 (zagrał bowiem w 46 spotkaniach), latem 2011 roku opuścił Villarreal, na rzecz portugalskiej Benfiki. Jednak rozbrat z La Liga był krótki – trwał tylko rok. W letnim okienku – za 350 tysięcy euro – powrócił do Espanyolu. Tam zaczynał i kończył przygodę z najwyższą klasą rozgrywkową w Hiszpanii.
W ciągu ostatnich dwóch lat spędzonych w rodzimym kraju zagrał w 31 spotkaniach La Liga. Otrzymał sześć żółtych kartek i nie zdobył ani gola, ani asysty. 14 meczów, w których wystąpił, zakończyło się porażką jego zespołu.