Za nami pierwszy tydzień z ligą hiszpańską. Były to bardzo ciekawe trzy dni i to nie tylko dlatego, że pierwsze punkty stracił już jeden z faworytów do tytułu mistrzowskiego. Przede wszystkim byliśmy świadkami wielu niespodziewanych wydarzeń.
Sporo emocji dostarczyło już pierwsze starcie obecnego sezonu, w którym Malaga podejmowała Athletic Bilbao. Zobaczyliśmy rzut karny wykorzystany na raty oraz dwie czerwone kartki. Najciekawsze wydarzenie odbyło się w doliczonym czasie gry, kiedy na listę strzelców wpisał się bramkarz Basków, Gorka Iraizoz. Arbiter jednak, nie wiedzieć czemu, nie uznał trafienia. Powtórki nie zostawiły żadnych wątpliwości. Mateu Lahozowi przyda się chyba przymusowy urlop.
https://www.youtube.com/watch?v=dKON9LPPfAk
Tego samego dnia swój pierwszy mecz w Primera Division rozegrał beniaminek Eibar. I trzeba przyznać, że wejście do La Liga w meczu z Realem Sociedad San Sebastian miał niezwykle efektowne.
https://www.youtube.com/watch?v=Px42vkoNlOo
Nieco innego rodzaju wtopę niż w starciu Malagi z Bilbao oglądaliśmy w pojedynku Almerii z Espanyolem. Otóż w pewnym momencie na stadionie niespodziewanie zgasło światło. Awaria spowodowała znaczne przedłużenie tego meczu. Wystarczy przypomnieć, że bramka Sergio Garcii padła już po pierwszej w nocy.
Awaria oświetlenia. Mecz Almeria – Espanyol przerwany, ale już wszystko wróciło do normy. ;) pic.twitter.com/dcMX0ec3ej
— Olé Magazyn (@OleMagazyn) August 23, 2014
To nie był jednak koniec dojść niezwykłych incydentów w tej kolejce. Jakby mało było wydarzeń z poprzednich spotkań, to mecz Barcelony z Elche postanowił przerwać czarny kot. Przez kilka minut służby porządkowe miały poważny problem ze złapaniem intruza. Cel udało się jednak osiągnąć i mogliśmy spokojnie rozpocząć odliczanie, przed którą do domu wróci Przemysław Tytoń.
https://www.youtube.com/watch?v=AdEbpYilNvA
Nie wiadomo co prawda, co się stało z owym zwierzakiem, ale trudno przypuszczać, aby los był dla niego łaskawy w najbliższych dniach.
Ten kot dostanie dwa lata zakazu stadionowego
— Leszek Milewski (@leszekmilewski) August 24, 2014
Czarny kot o dziwo nie przyniósł zbyt wielkiego pecha polskiemu bramkarzowi. Miano pechowca zakończonej w poniedziałek kolejki bezapelacyjnie zyskuje Pablo Piatti. On chyba do tej pory zastanawia się, jakim cudem piłka po tym strzale nie wylądowała w siatce. Futbolówka odbiła się bowiem najpierw od jednego słupka, później od drugiego, ale nie chciała wlecieć do bramki.
Tak więc, jak mogliście zobaczyć, był to bardzo emocjonujący weekend. Sporo się też działo, jeśli chodzi o wydarzenia typowo piłkarskie, remontady zaliczyły bowiem chociażby Valencia czy Espanyol. A za tydzień emocji wcale nie powinno być mniej, bo czekają nas m.in. starcia Realu Sociedad z Realem Madryt oraz Villarrealu z Barceloną.
drugi akapit: "Tego samego dnia swój pierwszy mecz w Primera Division rozegrał beniaminek z Elche"
raczej Eibar ;)