Rzadko można w piłce nożnej odnajdywać takie zbiegi okoliczności, jak ten obecny we Francji. Po klasyku „Olimpico”, czyli pojedynku Lyonu z Marsylią, zespół zwycięski zajął fotel lidera, przegrani zaś sięgnęli dosłownie samego dna. A może to nie zbieg okoliczności? Zapraszam na podsumowanie 6. kolejki Ligue 1.
Marsylia – czy gorzej już się nie da?
– Musimy być świadomi naszej sytuacji. (…) Musimy trzymać się razem i być mocni psychicznie – tak po fatalnym dla swojej drużyny widowisku wypowiadał się na konferencji prasowej Didier Deschamps. Na tapecie wszystkich francuskich mediów jest dyspozycja Olympique Marsylia, która, mówiąc bardzo delikatnie, pozostawia wiele do życzenia, a widać to było szczególnie w pojedynku z Lyonem. Klub, który w ostatnich dwóch lata zdobył mistrzostwo i wicemistrzostwo kraju, bardzo rozsądnie zachował się w letnim okresie transferowym (sprowadzenie Jeremy’ego Morela i Alou Diarry miały przynieść pozytywny impakt), a dziś nie jest w stanie poradzić sobie ze słabszymi potencjalnie rywalami. Nawet osławiony Lyon wydaje się, że kadrowo ma dziś znacznie większe problemy, albo inaczej, woli stawiać na utalentowaną młodzież, która doświadczeniem wciąż nie grzeszy i stabilności zagwarantować nie może.
Może coś niedobrego dzieje się w szatni „Les Phoceens”? Zapytany o to po porażce z OL Souleymane Diawara stwierdził, iż w grupie wszystko jest w porządku, mentalnie piłkarze są bardzo dobrze nastawieni, ale już ten sam Diawara w tym samym wywiadzie mówi, iż wraz z kolegami zagrali dobry mecz. Kto oglądał, ten wie, jak mocno defensor Marsylii minął się z prawdą. Może rzeczywiście zostali skrzywdzeni przez sędziego pierwszym golem, może nieco oszołomieni stracili łatwo drugiego, ale jeżeli tak klasowy zespół jak OM nie jest w stanie przez pełne 90 minut realnie zagrozić bramce przeciwnika, to coś jest nie tak, a tłumaczenia, iż od samego początku sezonu sędziowie popełniają wciąż błędy na ich niekorzyść jest zdecydowanie nie na miejscu.
Marsylczycy dostają bardzo szybko okazję, by się zrehabilitować, bo już w środę. Na własnym obiekcie spotkają się z beniaminkiem Ligue 1, Evian. Nie oznacza to jednak, że gospodarzom wreszcie uda się wygrać. „Krzyżowcy” spod Alp wczoraj o mały włos nie pokonali miliarderów z Paryża i patrząc na obecny stan rzeczy na Stade Velodrome, nie zdziwiłbym się, gdybyśmy byli świadkami największej sensacji w wykonaniu Evian w tegorocznych rozgrywkach. Gra OM jest zupełnie nieprzekonywająca i brakuje w niej błysku. W konsekwencji tego ostatnia pozycja w tabeli nie jest przypadkowa, a może być jeszcze gorzej.
Derby Garonny wizytówką kolejki
Aż w trzech meczach minionej kolejki prowadzące 2:0 zespoły nie były w stanie wygrać spotkania. Evian zremisowało z PSG, a Montpellier z Brestem. Jednak to, czego w derbach Garonny dokonali piłkarze Tuluzy, może stać za przykład waleczności na lata. Przegrywając 0:2 do przerwy, popełniając do tej pory mnóstwo błędów, „Le Tef” sięgnęli po trzy punkty, choć takiego scenariusza, jaki zobaczyli kibice na Stade de Toulouse, nikt chyba przewidzieć nie mógł. Ale po kolei:
19’ Fantastycznym podaniem na lewe skrzydło do wychodzącego Tremoulinasa zabłysnął nowy nabytek „Żyrondystów”, Maurice-Belay. Jeden z najlepszych lewych obrońców we Francji popędził w pole karne Tuluzy i dośrodkował do kolegi z napadu, Diabate. Atakujący wykazał się dużą przytomnością, gdy w wielkim zamieszaniu wpakował piłkę do siatki.
29’ Tym razem to Maurice-Belay znalazł się niepilnowany na lewej flance i wycofał przed pole karne do Jussie. Brazylijczyk z dobrym zamysłem uderzył przeciw stopom bramkarza, lecz również tuż obok słupka. Bordeaux koniecznie chciało ten mecz wygrać.
38’ I dopięło swego jeszcze przed przerwą. Popełniająca fatalne błędy w defensywie Tuluza sama oddała piłkę rywalowi. Uczynił to Pavle Ninkov, który biorąc pod uwagę wcześniejsze dwie akcje jego stroną, miał chyba jeden z najgorszych dni w życiu. Jeden z lepszych miał za to Diabate. To on przejął niedokładne podanie i uderzył z dystansu idealnie na słupek, a futbolówka odbiła się wprost do siatki. Było już po meczu… Czyżby?
53’ Gol kontaktowy dla gospodarzy, którzy na drugą połowę wyszli jakby odmienieni. Nie wiem, co się działo w szatni, ale na pewno było gorąco… Cudowna asysta w pole karne Devaux do wbiegającego Braatena i obrońcy musieli powstrzymać Norwega faulem. Karnego bez problemów wykorzystał Tabanou.
59’ Był już remis. Pogubieni „Żyrondyści” nie byli w stanie wyekspediować piłki po rzucie rożnym, trafiła ona do Capoue, a ten soczystym strzałem z woleja wpakował ją do siatki. Mecz zaczął się od początku, ale na fali byli piłkarze Alaina Casanovy. Jednak najlepsze dopiero miało się zacząć.
75’ Kuriozalna sytuacja w „szesnastce” Bordeaux. Carasso chciał przeciąć lot piłki, która nie wiadomo, czy zmierzała do jego bramki, i wpakował ją wprost pod nogi Tabanou. Ten zwiódł bramkarza, ale strzału już nie oddał, bo golkiper GB zastosował chwyt zapaśniczy i powalił rywala na ziemię. Czym kierował się reprezentant Francji, trudno odgadnąć. Oczywiście, czerwona kartka i rzut karny, a za piłkarza z pola wejść musiał rezerwowy bramkarz, Abdoulaye Keita. Niebo waliło się w tym momencie na głowy gości.
78’ Aż tyle trwały sprawy związane z opuszczeniem boiska przez Carasso i wejściem Keity. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Tabanou i spudłował. Złamał zasadę, że poszkodowany karnego nie wykorzystuje i los mu się „odwdzięczył”. Czyżby Bordeaux jeszcze mogło się uratować? W tej samej minucie na boisku pojawił się Riviere. Przez długi czas kontuzjowany były piłkarz Saint-Etienne wreszcie mógł zadebiutować we fioletowych barwach.
86’ (Wiel)błąd popełnił Keita, który nie potrafił złapać prostej piłki, gdy próbował uprzedzić wychodzącego na czystą pozycję Riviere’a. Ta odbiła mu się od ramienia i trafiła do napastnika. Potem jednak bramkarz zachował zimną krew i zablokował strzał rywala. Lepszej okazji dla Tuluzy już nie było.
91’ Wszystko zmierzało do „sprawiedliwego” remisu, gdy w świetnej sytuacji znalazł się Gregory Sertic. Rezerwowy „Żyrondystów” pokazał jednak, że demonem szybkości to nie jest i dał się dogonić, a następnie stracił piłkę. Nic złego by w tym nie było, gdyby nie fakt, że zaraz po przejęciu futbolówki długą piłkę do przodu zagrał Capoue (bohater spotkania), a świeży Riviere urwał się Cianiemu i wpakował ją do siatki obok wychodzącego Keity. Trzeba dodać, że odbierającym Serticowi piłkę był Ninkov, który tym samym odkupił swoje winy.
Derby Garonny, czyli rzeki w południowo-zachodniej Francji, nie są może tymi najbardziej znanymi, ale w ten weekend zaprezentowały się z jak najlepszej strony. Z meczami we francuskiej Ligue 1 jest jednak tak, że nigdy nie wiadomo, w którym momencie zdarzy się takie spotkanie jak to sobotnie. Warto jednak być cierpliwym, by później przeżywać takie emocje.
Komplet wyników 6. serii spotkań:
AJ Auxerre – SM Caen 1:1
Stade Brestois 29 – Montpellier HSC 2:2
FC Lorient – AS Saint-Etienne 3:0
OGC Nice – AC Ajaccio 3:0
Toulouse FC – Girondins Bordeaux 3:2
Valenciennes FC – Dijon FCO 4:0
Lille OSC – FC Sochaux 2:2
Evian TG FC – Paris Saint-Germain 2:2
Stade Rennais FC – AS Nancy 1:1
Olympique Lyon – Olympique Marsylia 2:0
Polacy w Ligue 1
Dariusz Dudka (AJ Auxerre)
Pełne 90 minut w wykonaniu polskiego reprezentanta, który już kolejny mecz z rzędu pełni rolę prawego obrońcy. Jest to jedna z czterech pozycji, na których próbowano już Dariusza Dudkę. Miał on okazję prezentować się w każdym miejscu bloku defensywnego, a także jako defensywny pomocnik. Obecnie eksploatowany jest na prawej flance. Choć Łukasza Piszczka z kadry nie wysadzi, to nieoceniona może się okazać jednak jego wszechstronność na boisku. Nota L’Equipe: 4 (w skali 1-10).
Grzegorz Krychowiak (Girondins Bordeaux)
Zagrał bardzo krótko. Trener „Żyrondystów” zdecydował się dać mu szansę dopiero w 89. minucie, gdy na tablicy wyników był już remis. Młodzieżowy reprezentant Polski był jednak świadkiem jeszcze jednej bramki dla Tuluzy, która odebrała choćby punkt jego zespołowi. Jedynym pozytywem całej tej sytuacji jest debiut Krychowiaka w Ligue 1, który do tej pory miał okazję rywalizować jedynie na francuskim zapleczu w Stade de Reims.
Ludovic Obraniak (Lille OSC)
W zremisowanym przez Lille meczu z Sochaux Obraniak wszedł na boisko w 74. minucie, zmieniając zmęczonego Joe’go Cole’a. Anglik nie jest w stanie grać na wysokim poziomie przez pełne 90 minut i stwarza to nadzieję dla kadrowicza Franciszka Smudy na występy. Nie wyróżnił się w tym czasie jednak niczym. Motorem napędowym mistrzów kraju na murawie wciąż pozostawał Eden Hazard, a Obraniak jedynie mu asystował.
Ireneusz Jeleń (Lille OSC)
Miał spełnić rolę dżokera w talii Rudego Garcii. Jego pierwszy występ w barwach Lille rozpoczął się na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. Udowodnił jednak, że futbolówka wciąż go szuka w polu karnym, gdyż już w doliczonych minutach miał na nodze piłkę meczową. Uderzył ją jednak nieczysto i przetoczyła się po złej stronie słupka. W przeciwnym przypadku zostałby bohaterem północy Francji już podczas swojego debiutu.
Damien Perquis (FC Sochaux)
W polskim meczu z Lille zagrał od pierwszej do ostatniej minuty. Nasz najświeższy „nabytek” w kadrze miał bardzo trudne zadanie jako środkowy obrońca, gdyż musiał stawić czoła takim dryblerom jak Eden Hazard czy Joe Cole, a także bardzo dobrze zbudowanemu snajperowi, Moussie Sowowi. Z tej rywalizacji wyszedł poprawnie, bo nie zawalił zdecydowanie żadnej sytuacji, ale również nie ustrzegł się błędu, kiedy wyższy bieg wrzucali wspomniani wcześniej rywale. W 82. minucie otrzymał żółtą kartkę, trzecią w tym sezonie. Nota L’Equipe: 5.
Jedenastka 6. kolejki
Lecomte (Lorient,1. raz w jedenastce) – D. Traore (OM,1.), Angoula (Evian,2.), B. Kone (OL,2.), Cissokho (OL,1.) – Bastos (OL,1.), Gonalons (OL,1.), Capoue (Tuluza,1.), Danic (Valenciennes,1.) – Aladiere (Lorient,1.), Diabate (Bordeaux, 1.)
Zawodnik kolejki: Etienne Capoue (Toulouse FC)
Wybór był tym razem bardzo trudny. Zarówno Michel Bastos z Lyonu, jak i Gael Danic z Valenciennes mieli ogromny wkład w istotne zwycięstwa swoich zespołów. Jednak postawa Capoue tym bardziej zasługuje na wyróżnienie, gdyż miała ona miejsce w dramatycznych okolicznościach derbowych. Piłkarz zarówno zdobył wyrównującą bramkę, o której więcej w dalszej części podsumowania, a następnie to on posłał niesamowite podanie do wychodzącego Riviere’a, który ustrzelił trzeciego gola. Tym samym Etienne Capoue został naszym bohaterem kolejki po raz pierwszy w tym sezonie.
Gol kolejki: Etienne Capoue (Toulouse FC) na 2:2 przeciwko Bordeaux
Capoue dogodną okazję na strzał zawdzięcza nieudolności obrońców Bordeaux przy wybijaniu piłki i wielkiemu zamieszaniu. Nie zmienia to jednak faktu, iż pomocnik Tuluzy wyróżnił się dużą przytomnością w zatłoczonym polu karnym i fantastycznym uderzeniem nie dał szans Cedricowi Carasso.
Skrót drugiej połowy meczu Tuluza – Bordeaux. Gol Capoue po minucie i 25 sekundach.
I co dalej?
Następna, czyli już 7. kolejka Ligue 1 rozpocznie się już dziś o godzinie 21. Wieczorem inauguracja nastąpi na Stade Chaban Delmas w Bordeux, gdzie pogrążeni w kryzysie miejscowi podejmą rozpędzonych i głodnych punktów mistrzów Francji. Pozostałe dziewięć spotkań odbędzie się w środowy wieczór. Oczy zwrócone na pewno będą na Stade Velodrome, gdy marsylczycy będą walczyć z beniaminkiem z Evian o pierwsze zwycięstwo w sezonie, a także na Caen, gdzie zawita lider, czyli Lyon (oba mecze o godzinie 19). Na zakończenie tej serii spotkań „Zieloni” ugoszczą na Stade Geoffrey-Guichard opromienioną derbowym zwycięstwem Tuluzę (godz. 21).
Cytat kolejki:
Bycie liderem daje nam wielką przyjemność, którą chcemy teraz smakować.
Remi Garde, trener Olympique Lyon