O tym, że liga francuska zajmuje ostatnie miejsce wśród najlepszych lig w statystyce goli przypadających na jeden mecz, wiadomo nie od dziś. Jednak miniona kolejka mogła wstrząsnąć wszystkimi, którzy z sympatią spoglądają na nadsekwańskie rozgrywki. Wystarczy powiedzieć, że w siedmiu sobotnich meczach padły tylko trzy bramki. Piłkarze zrehabilitowali się już następnego dnia, strzelając aż 12 bramek w zaledwie trzech potyczkach. Nie zmienia to faktu, iż oczekiwania są znacznie większe. Oto podsumowanie 26. kolejki Ligue 1.
Czy Lille naprawdę dojrzało?
To pierwsze pytanie, które nasunęło mi się po wczorajszym spotkaniu z Marsylią. Trzeba dodać, że wielkim dla jedenastki z Lille. Ktoś, kto spodziewał się wyrównanej rywalizacji i starcia tytanów, srogo się zawiódł. Oto mistrz Francji, jeden z głównych kandydatów do powtórzenia tego sukcesu, wypadł wyjątkowo blado na tle świetnie zorganizowanych piłkarzy Rudiego Garcii. To miał być najtrudniejszy okres dla „Les Dogues”, którzy musieli zmierzyć się w krótkim czasie z dwoma potentatami francuskiej piłki, jedynymi, którzy pokazali słabość gry Lille w rundzie jesiennej. Przed tygodniem zremisowali u siebie z Olympique Lyon 1:1, ale byli odrobinę lepszym zespołem od gości. Wczoraj zaprezentowali się koncertowo i mimo nieprzychylności sędziego (nieprzyznany rzut karny) wywieźli ze stolicy Prowansji niesamowicie ważne trzy punkty. Ważne, bo w tym momencie Hazard i spółka mają za sobą spotkania z najtrudniejszymi rywalami w przeciwieństwie do Rennes, z którym ścigają się o miano najlepszego.
Bretończycy nie spuszczają z tonu
Trudno przyznać, że zawodnicy Rennes zachwycają swoją grą. Trudno powiedzieć o jakichkolwiek gwiazdach w ich składzie. Wiadomo jednak już od pokoleń, iż w piłce najistotniejsze są gole i zdobywane dzięki nim punkty. O ile goli Bretończycy nie strzelają zbyt wielu, bo tylko 31 (najgorszy wynik w pierwszej piątce, a przedostatni wśród pierwszych dziesięciu zespołów), to świetnie spisują się w formacji defensywnej (18 straconych bramek), szczycąc się najlepszą formacją obronną w Ligue 1. Jednobramkowe zwycięstwo w Montpellier było dla „Czerwono-czarnych” już piątym z rzędu i w tabeli rundy wiosennej to oni są liderem. Frederic Antonetti, szkoleniowiec Rennes, to bardzo twardy facet, który wie, jak przemówić do młodych głów swoich podopiecznych. Teraz dla tej młodocianej ekipy przyjdzie czas prawdy: mecze z OM i OL. Jesienną porą udało się wywalczyć dwa remisy i w dzisiejszej sytuacji powtórka tego wyczynu nie byłaby złym rezultatem.
Lyon na fali
Trzecim zespołem w czołówce na fali wznoszącej jest Olympique Lyon. Strata do prowadzącej dwójki wynosi wciąż cztery punkty, ale ostatnie wyniki dostatecznie jasno pokazują, iż Claude Puel wie, co robi. Do zespołu powróciła największa gwiazda „Les Gones”, Lisandro Lopez, i sprawia wrażenie, iż miniona kontuzja wyszła mu na korzyść. Świetne widowisko, ustrzelony hat-trick i po przyjezdnym beniaminku nie było czego zbierać. Świetnie zafunkcjonował system podań w drużynie – każda strzelona bramka okraszona była profesjonalną asystą, a każdej z nich autorem był kto inny. Gra zespołowa – palce lizać, a gdy doda się jeszcze indywidualne walory zawodników, to bójcie się przeciwnicy Lyonu. Już w niedługim czasie takim będzie Real Madryt w rewanżowym pojedynku 1/8 finału Ligi Mistrzów. Piłkarze Puela zapowiadali, że chcą jak rok temu wyeliminować „Los Blancos” i mimo bramkowego remisu na Stade Gerland są wciąż w bojowych nastrojach. Awans Hiszpanów nie jest jeszcze przesądzony.
Przypadkowe zwycięstwo momentem zwrotnym?
Pierwsze zwycięstwo od 14 listopada jest dla burgundzkiego Auxerre nie lada osiągnięciem. Tym bardziej że w pokonanym polu pozostawił klub z Paryża. To nic, że przeciwnik zagrał poniżej swoich możliwości, grając bez swoich głównych żądeł w ataku, Hoarau i Erdinga, to nic, że jedyny gol padł po olbrzymiej wpadce bocznego obrońcy PSG, to nic, że sam strzał, mimo iż piękny, był bardzo szczęśliwy i na pewno autor, Kamel Chatni, nie byłby w stanie powtórzyć tego wyczynu. Liczą się tylko trzy punkty, bo to one pozwalają podopiecznym Jeana Fernandeza utrzymać się przy życiu. Auxerre na chwilę wynurzyło głowę z wody, w której wir nieubłaganie ściągał je na samo dno i nabrało powietrza, które doda mu sił, by walczyć dalej. W ostatnim czasie z powodu remisów i porażek ocierało się ono o strefę spadkową i tylko dzięki wciąż słabym Monaco i Lens w niej się nie znalazło. Może te przypadkowo zdobyte trzy oczka okażą się momentem przełomowym. Czy istotne będzie na koniec, gdy AJA utrzyma się w lidze, że milowy krok był wynikiem zesłanej łaski z niebios?
Za nami emocje 26. kolejki Ligue 1, a także pucharowe zmagania w środku tygodnia. Trzeba wspomnieć, iż wczoraj rozlosowano pary półfinałowe Coupe de France. Wiemy, że 19 kwietnia zmierzą się ze sobą ekipy Nicei i Lille, a nad Loarę do Angers przejedzie się stołeczny zespół Paris Saint-Germain. W rozpoczętym tygodniu w pucharowych rozgrywkach zaprezentuje się tylko jedna francuska drużyna, jedynak w Lidze Europejskiej, czyli PSG, które w czwartek wyjdzie na stadion w Lizbonie, by sprostać mistrzowi Portugalii, Benfice. Na koniec podsumowania prezentujemy jak co tydzień jedenastkę, gracza i gol minionej kolejki.
11 kolejki: F.Audard (Lorient) – R.Danze (Rennes), A.Mangane (Renne), O.Chedjou (Lille), F.Beria (Lille) – R.Mavuba (Lille) – J.Utaka (Montpellier), E.Hazard (Lille), A.Ayew (OM) – Y.El Arabi (Caen), Lisandro Lopez (OL)
Zawodnik kolejki: Lisandro Lopez (Olympique Lyon)
Powrót po kontuzji marzenie. Oprócz strzelonych trzech bramek argentyński snajper popisał się jedną asystą, prezentując swoje umiejętności w grze na jeden kontakt. Obecnie na koncie ma 11 trafień i jeśli utrzyma swoją formę, to prowadzący Moussa Sow już może z niepokojem spoglądać za swoje plecy.
Gol kolejki: Eden Hazard (Lille OSC) gol na 1:0 w meczu z Olympique Marsylia
10. minuta hitowego spotkania Lille z Marsylią i Eden Hazard na dobrze ponad dwudziestym metrze przyjmuje sobie piłkę, a potem bez większego rozbiegu oddaje strzał – bombę w kierunki bramki Steve’a Mandandy i trafia w samo okienko. Bramkarz mógł być trochę lepiej ustawiony, ale któż mógł się spodziewać, iż 20-letni, filigranowy pomocnik uderzy z tak daleka. Świetna decyzja zawodnika i świetne wykonanie. Lille rozpoczęło mecz na Stade Velodrome od mocnego uderzenia.