Chyba nie tak Michał Żyro wyobrażał sobie koniec współpracy z Legią Warszawa – jego dni przy Łazienkowskiej są z pewnością policzone. Najpierw z gry wykluczyła go kontuzja, teraz zrobił to on sam. A oliwy do ognia postanowił dolać Cezary Kucharski, agent zawodnika. Nie była to jednak jedna kropelka „podpałki”, ale cała butelka.
Według zapowiedzi lekarzy Michał Żyro po zerwaniu więzadła wewnętrznego w stawie skokowym miał wrócić do gry w połowie/pod koniec listopada. 23-letni pomocnik Legii Warszawa wrócił do treningów już 2.11., a kibice przy Łazienkowskiej cały czas czekali na powrót do regularnych występów gracza łączonego z takimi klubami jak Wolverhampton czy Hannover 96. Nie doczekali się. I najprawdopodobniej już nie doczekają. Chyba że ktoś jeździ i wyjątkowo śledzi spotkania rezerw. Pytanie – kto rzeczywiście w tej chwili jest z tego powodu nad wyraz niezadowolony?
Dzień po zwycięstwie nad Midtjylland w mediach niczym viral rozniosły się sensacje podane przez „Weszło”. Dziennikarze kontrowersyjnego serwisu dotarli do informacji, że Żyro wyposażył się w mercedesa SL AMG. Samochód wart milion złotych, na który piłkarza z tymi zarobkami zwyczajnie nie powinno stać. Ten ruch połączono z ewentualnym podpisaniem kontraktu z nowym zespołem i wpłynięciem na konto Żyry gaży za podpis.
https://files.slack.com/files-pri/T024TU9AQ-F0FD58VS5/mercedes-benz-sl-class-r231_exterior_01_814x443_04-2014.jpg
Swoje trzy grosze postanowił dorzucić również agent piłkarza, Cezary Kucharski, który w rozmowie z Transfering.pl dość jasno stwierdził, co sądzi na temat sytuacji swojego podopiecznego.
– To, że Michał chce odejść, nie jest żadną nowością dla działaczy Legii. Deklaruje to już od trzech lat. Zresztą stołeczny klub miał wielokrotnie okazję, żeby zarobić na jego transferze – w tym momencie przywołać możemy wcześniej wspomniane kluby z Wysp Brytyjskich i Niemiec, które oferowały kilka milionów za ściągnięcie skrzydłowego. Menadżer zdradza również zakulisowe rozmowy z pracownikami klubu z Łazienkowskiej. – W Legii uwierzono, że Żyro jest wart miliony euro. Sam byłem na takim spotkaniu, jeszcze za kadencji trenera Henninga Berga. Norweg powiedział prezesom warszawskiego klubu, żeby go nie sprzedawać, bo on go przygotuje do tego, żeby na jego transferze do Anglii zarobić osiem milionów euro. W Legii przyjęto to za dobrą monetę i odrzucano niższe oferty.
Jakby było mało, Cezary Kucharski zakończył przygodę Michała Żyry z Legią w kilku krótkich słowach: – Legia ma ostatnią okazję, żeby go sprzedać w zimowym okienku transferowym. Nie ma szans na to, żeby Michał przedłużył kontrakt z klubem z Łazienkowskiej.
Te słowa powinny przelać czarę goryczy i dać jasno do zrozumienia, że albo Żyro odejdzie już teraz za grosze, albo odejdzie, ale za darmo. Co bardziej opłaca się Legii? I czy „Żyrko” rzeczywiście powinien zachować się tak wobec klubu, z którym jest związany od ponad 10 lat?