Kto ma więcej jakości? Łączona jedenastka finalistów Pucharu Polski


Już dziś zostanie rozegrany finał Pucharu Polski. Kto ma lepsze indywidualności? Przekonajmy się!

2 maja 2022 Kto ma więcej jakości? Łączona jedenastka finalistów Pucharu Polski
Tomasz Kudala / PressFocus

Taki mecz oczywiście zdarza się raz do roku. Po dwuletniej przeprowadzce na stadion w Lublinie mecz finałowy wraca na najważniejszy obiekt piłkarski w kraju – na Stadion Narodowy. I bardzo dobrze, a jeszcze lepsze jest to, że w tym meczu spotkają się obecnie najlepsze drużyny w Polsce. Bo Lech Poznań i Raków Częstochowa zdecydowanie zasługują na takie miano. Zatem przyjrzyjmy się zespołom, które – miejmy nadzieję – dadzą nam świetny finał.


Udostępnij na Udostępnij na

Na samym początku, gdy tworzymy wspólną jedenastkę Lecha i Rakowa, pojawia się jeden kłopot. Mianowicie, obaj finaliści grają w innych systemach taktycznych. Raków trenera Papszuna kojarzy nam się z trzema stoperami i biegającymi na bokach wahadłowymi. Natomiast Lech w defensywie gra klasycznie czterema zawodnikami. I właśnie wytypujemy skład w systemie zbliżonym do tego preferowanego przez Macieja Skorżę. Zawodnicy z Częstochowy są na tyle uniwersalni, że na pewno dostosują się do nowego systemu.

Bramkarz

Tutaj mamy do czynienia z najmniejszym dylematem w całej stawce. Bo o ile w przypadku bramkarzy Lecha możemy mówić o względnym komforcie, o tyle Raków ma tu pełen luksus. W zasadzie obaj bramkarze z Częstochowy są lepsi niż obaj z Poznania. Bo zarówno Vladan Kovačević, jak i Dominik Trelowski są lepsi niż Mickey van der Hart oraz Filip Bednarek.

Chociaż liczby mogą nie obronić tej tezy, bo jednak gdy spojrzymy na te duety pod kątem czystych kont, to poznaniacy mają ich trochę więcej. Ale prawda jest taka, że „Kolejorz” ma po prostu znakomitą defensywę jako monolit i jednak bramkarze nie mają zbyt wiele pracy. A często zdarza się, że gdy już są wystawieni na próbę, to przytrafiają im się błędy. Takie sytuacje przytrafiają się szczególnie przy dośrodkowaniach w pole karne Lecha. Obaj bramkarze poznańskiego zespołu mają największe problemy właśnie w tym aspekcie. A u golkiperów Rakowa w zasadzie trudno się do czegoś konkretnego przyczepić.

Wiadomo, zdarzają im się jakieś gorsze momenty, ale każdy takie ma i jest to wkalkulowane. To wszystko sprawia, że gdybym miał wybrać bramkarza do swojego zespołu, wybrałbym któregoś z Rakowa. W finale ze względu na wymagania dotyczące gry młodzieżowców zagra Trelowski, ale „jedynką” oczywiście jest Kovačević. Dlatego też wybieram Bośniaka, bo to zestawienie nie dotyczy tylko starcia o Puchar, alecz także ma być pewnego rodzaju wyznacznikiem na ostatnie kolejki ligowe. Finał będzie należał do Trelowskiego, ale to bośniacki bramkarz jest numerem jeden.

Prawy obrońca

I od tego miejsca zaczynają się schody, bo wybory zaczynają być naprawdę skomplikowane. Oczywiście w przypadku graczy Rakowa musimy wziąć pod uwagę zawodników, którzy po prostu mogą grać jako prawi obrońcy. Tu na pierwszy plan wysuwa się Fran Tudor, chociaż tuż za jego plecami można by było umieścić Deiana Sorescu, który w ostatnich tygodniach coraz śmielej rozpycha się łokciami na prawej stronie boiska.

Po drugiej stronie barykady mamy do czynienia z podobnego kalibru komfortem. Maciej Skorża dysponuje Joelem Pereirą, Tomaszem Kędziorą oraz Jakubem Czerwińskim. Ten ostatni jest dość mocno schowany do szafy, ale w razie potrzeby może pojawić się na boisku, więc warto o nim wspomnieć. W związku z tym należy skupić się na pierwszej dwójce, która rywalizuje o miejsce w składzie na finał.

I tutaj,  podobnie jak w przypadku bramkarza, wybór padnie na zawodnika spod Jasnej Góry, a konkretnie na Frana Tudora. Chorwat jest niesamowitym graczem, wyciągniętym w zasadzie nie wiadomo skąd, a już w poprzednich oknach transferowych Raków odrzucał solidne oferty wpływające za tego zawodnika. Tudor w tym sezonie przeskakuje między pozycją wahadłowego a prawego stopera w trójce. Niektórym takie zmiany pozycji mogą nie pomagać, ale 26-latek nie ma z tym problemów. W obecnej kampanii zdobył dwie bramki i zanotował siedem asyst, co też jest naprawdę dobrym wynikiem.

Dlaczego Tudor, a nie ktoś z Lecha? Gracz „Medalików” jest bardziej kompletny od Pereiry i obecnie jest w lepszej dyspozycji od Kędziory. Chorwat świetnie gra zarówno do przodu, jak i do tyłu, a Portugalczykowi dość często brakuje umiejętności gry w defensywie. Pod bramką rywala jest cudowny, ale pod swoją wygląda zdecydowanie gorzej. Natomiast Kędziora w ostatnim meczu ze Stalą Mielec wyglądał bardzo niepewnie i w obecnej dyspozycji nie jest na poziomie Tudora.

Prawy środkowy obrońca

Nikogo nie zdziwi, że i tutaj Lech będzie miał swoich dwóch przedstawicieli. Po prostu „Kolejorz” ma na tyle mocną kadrę, że w zasadzie na każdej pozycji jest dwóch praktycznie równych sobie zawodników. W tym przypadku mówimy o Bartoszu Salamonie i Lubomirze Šatce. I od razu trzeba zaznaczyć, że tego pierwszego prawdopodobnie nie zobaczymy na Stadionie Narodowym ze względu na kontuzję, a także niewykluczone, że w ogóle już nie ujrzymy go na boisku do końca sezonu.

W Rakowie na tej pozycji śmiało można ustawić kogoś z dwójki Tomas Petrašek – Andrzej Niewulis. Obaj są zawodnikami operującymi bliżej prawej strony, z wiodącą prawą nogą, i tutaj należy ich umiejscowić w czteroosobowym bloku obronnym. Ale pozostaje jeszcze pytanie, czy przebiją się przez wymienionych wyżej stoperów Lecha.

Otóż nie. W mojej opinii zarówno Šatka, jak i Salamon są bardziej kompletni niż ich oponenci. Są niesamowicie konkretni w obronie, znakomicie wyprowadzają piłkę i szefują linii defensywnej. I zapewne tych samych określeń można użyć w odniesieniu do graczy Rakowa, ale jednak w tym przypadku wyżej cenię sobie przedstawicieli Lecha. A skoro Salamon jest kontuzjowany, to Šatka wskakuje do zestawienia.

Lewy środkowy obrońca

Tutaj mamy praktycznie jedyną pozycję, na której Lech nie dysponuje równym zastępstwem dla zawodnika będącego pierwszym wyborem. Piłkarzem mającym monopol na granie w tym miejscu jest Antonio Milić, który momentami może sprawiać wrażenie trochę nieporadnego, ale w istocie rzeczy mówimy o świetnym stoperze. Chorwat często jest jak skała, po prostu nie do przejścia, a dodatkowo umie zagrozić bramce rywala, o czym świadczą jego liczby. Aż czterokrotnie wpisywał się na listę strzelców i dwukrotnie asystował przy trafieniach kolegów.

W Rakowie jego odpowiednikami są Zoran Arsenić i Milan Rundić. Ten pierwszy w ostatnich dniach miał problemy zdrowotne i jego występ stoi pod znakiem zapytania, ale to i tak nie ma większego znaczenia w kontekście naszej jedenastki. Do tej wskoczy Antonio Milić z Lecha, bo mówimy o zawodniku bardziej produktywnym niż jego konkurenci, którzy zresztą czasami bywają punktami zapalnymi w Rakowie.

Natomiast Milić zdecydowanie częściej jest pewnym punktem obrony Lecha i oczywiście potrafi dać dużo w poczynaniach ofensywnych, co też nie jest bez znaczenia.

Lewy obrońca

W tym miejscu mamy jedną z dwóch najbardziej zaciekłych rywalizacji. Do tej ze strony Rakowa przystępuje Patryk Kun, a jego rywalem jest Pedro Rebocho. Oczywiście w Lechu jest też Barry Douglas, ale Rebocho po swoim transferze nie pozostawił wątpliwości co do tego, że jest lepszy z tej dwójki.

I wydaje mi się, że z Patrykiem Kunem też wygrywa. Oczywiście obaj są świetni w swoim fachu i zdecydowanie są najlepszymi zawodnikami grającymi po lewej stronie w lidze. Znakomicie grają zarówno do przodu, jak i do tyłu, dysponują znakomitymi dośrodkowaniami, a i ich strzały stanowią spore zagrożenie. No i przede wszystkim są niesamowicie ważni w taktykach swoich trenerów.

Zatem dlaczego Rebocho wygrywa? Moim zdaniem Portugalczyk jest trochę lepszy, jeśli chodzi o czysto techniczny aspekt. Po prostu odnoszę wrażenie, że jest delikatnie lepiej wyszkolony i lepiej operuje piłką. Aczkolwiek jest to naprawdę niewielka różnica i gdybym miał ją do czegoś porównać, to porównałbym do minimalnego spalonego, który VAR sprawdza przez kilka minut. Ale wiadomo, w takim meczu jak finał takie malutkie detale mogą robić ogromną różnicę.

Pierwszy defensywny pomocnik

Trzeba powiedzieć sobie otwarcie – jedno miejsce w środku pomocy musi, po prostu musi być zarezerwowane dla Jespera Karlströma. Szwed jest w tej rundzie w niesamowitej dyspozycji, wyjaśnia każdego rywala, który tylko pojawi się na jego drodze, i trochę przełamuje schematy. Bo wreszcie w Polsce bardzo doceniamy zawodnika, którego jest niewiele w ofensywie i nie notuje jakichś świetnych liczb. Szwed w tym sezonie rozegrał 30 meczów w lidze i w nich zdobył jedną bramkę oraz zanotował jedną asystę.

Te liczby nie zmieniają tego, że mówimy o totalnym szefie, z którym rywalizować nie mogą nie tylko zawodnicy Rakowa Częstochowa, lecz także jego koledzy z zespołu. Karlström zabetonował jedno miejsce w tej jedenastce, tak samo jak regularnie betonuje rywalom drogę do linii defensywnej Lecha. Jego dyspozycja może zadecydować o tym, kto ostatecznie wygra ten finał.

Drugi defensywny pomocnik

Teraz trzeba wybrać partnera dla Szweda i tu rywalizacja jest zdecydowanie większa. Ze strony Rakowa w szranki stają Ben Lederman i Walerian Gwilia, a Lech wystawia Radosława Murawskiego, Pedro Tibę i Nikę Kvekveskiriego. Rywalizacja jest solidna, ale też trzeba przyznać, że możemy tu wybierać zawodnika w zależności od założeń na mecz. Jeśli chcemy zagrać bardziej defensywnie, wystawiamy Murawskiego, a jeśli gramy otwarty futbol, to ktoś z dwójki Lederman – Tiba nada się idealnie.

Niezależnie od tego trzeba wybrać jednego gracza. Wybór będzie się odbywał między Ledermanem a Murawskim, bo ci zawodnicy obecnie dają najwięcej swoim zespołom. Naprawdę nie jest łatwo wybrać jednego gracza z tej dwójki, ale mój wybór chyba jednak padnie na Bena Ledermana. Odnoszę wrażenie, że mówimy o bardziej kompletnym zawodniku.

I też trzeba mieć na uwadze, że wciąż mówimy o 20-latku, który jeszcze będzie się rozwijał. Urodzony w Los Angeles zawodnik jest trochę bardziej kompletny od swojego konkurenta. Świetnie gra w obie strony, a odnoszę wrażenie, że Murawski czasami mógłby być lepszy w grze do przodu. W obronie gra świetnie, ale w ataku czasami wygląda to gorzej. Dlatego też wybór pada na Ledermana.

Ofensywny pomocnik

Przechodzimy do zdecydowanie największej zagwozdki w całym zestawieniu. Przyszła pora na porównanie dwóch najlepszych zawodników tego sezonu w ekstraklasie. Zderzenie Iviego Lopeza z Joao Amaralem zakrawa o pojedynek, który można określić starciem tytanów.

Żeby uzmysłowić wszystkim, o jakich zawodnikach mówimy, przytoczę ich statystyki z bieżącego sezonu ligowego. Lopez aż 18 razy trafiał do siatki i zanotował 7 asyst. Amaral ma na koncie 13 bramek i 8 asyst. Ale ich gra to oczywiście nie tylko liczby, bo są to zawodnicy z ogromnym wpływem na swoje zespoły. Są zdecydowanie największymi gwiazdami swoich drużyn i to na nich skupia się uwaga rywali.

Ja jednak trochę wyżej stawiam Iviego Lopeza, bo jak na naszą ekstraklasę jest to zawodnik po prostu kompletny. Świetny z gry, ale i doskonały ze stojącej piłki. Jego rzuty wolne sieją postrach wśród ligowych bramkarzy, a dodatkowo Ivi jest stworzony do dużych spotkań. Rok temu niemal w pojedynkę wygrał Rakowowi finał z Arką Gdynia. Zresztą sam Amaral w wywiadzie dla Weszło.com stwierdził, że to Lopez jest najlepszym graczem ekstraklasy.

Prawy pomocnik

Ale jeśli mam być uczciwy, to nie wybaczę sobie, jeśli Amarala zabraknie w tej jedenastce. Zatem trochę przestawię go na inną pozycję i umieszczę na prawej stronie pomocy. Odnoszę wrażenie, że mógłby być tam lepszy niż jego koledzy z zespołu (Skóraś, Ba Loua) oraz gracz Rakowa Mateusz Wdowiak. Poza tym Portugalczyk w tym sezonie parę razy występował na prawej stronie i nie wyglądał jakoś źle.

A prawda jest taka, że ta jedenastka bez Amarala po prostu nie ma sensu. Mówimy o jednym z dwóch najlepszych zawodników w lidze, więc jego obecność jest tu obowiązkowa.

Lewy pomocnik

Na tej pozycji zbyt dużego dylematu nie ma. Lech obecnie dysponuje w zasadzie jednym niezawodzącym lewym skrzydłowym. Mowa oczywiście o Jakubie Kamińskim, który latem przeprowadzi się do Wolfsburga. Jednak zanim ta przeprowadzka nastąpi, Kamiński chce zdobyć z Lechem jakieś trofeum i trzeba przyznać, że mocno pracuje, żeby ziścić taki scenariusz. Ośmiokrotnie wpisywał się na listę strzelców i zanotował tyle samo asyst. Liczby robią wrażenie i 19-latek na pewno chętnie dołożyłby coś w meczu takim jak finał Pucharu Polski.

Po stronie Rakowa w szranki stają Fabio Sturgeon i Marcin Cebula. Jednak prawda jest taka, że przegrywają rywalizację już na starcie. Sturgeon to po prostu inna półka niż Kamiński, a Polakowi w tym sezonie przeszkadzają kontuzje. Niewykluczone, że Cebula z poprzedniego sezonu mógłby podjąć rękawicę, ale obecnie nie ma na to zbyt dużych szans. W związku z tym na finał wybieram Kamińskiego.

Napastnik

Na szpicy również nie będzie większego problemu. Prawda jest taka, że dwóch napastników Lecha jest lepszych niż trzech snajperów Rakowa. Mikael Ishak i Dawid Kownacki prezentują wyższą jakość niż Vladislavs Gutkovskis, Sebastian Musiolik oraz Jakub Arak. Temat napastnika w częstochowskim klubie był już tyle razy wałkowany, że nie ma sensu znowu się nad nim pochylać.

Lech ma pełen komfort na tej pozycji, a w hierarchii wciąż wyżej jest Ishak, który przecież jest kapitanem tego zespołu. Finał może też po części należeć do Kownackiego ze względu na to, że nie zagra w następnym ligowym meczu Lecha i na pewno będzie chciał dać z siebie 120%. Jednak do jedenastki trafia Ishak, bo on jest pewniakiem do gry i pewniakiem do zdobywania bramek. Na koncie ma ich aż 16 i do tego dołożył 6 asyst. I jako kapitan ma charyzmę do tego, aby pociągnąć zespół w tak ważnym spotkaniu jak finał Pucharu Polski.

W ostatecznym rozrachunku w jedenastce znajdziemy siedmiu zawodników Lecha Poznań i czterech graczy Rakowa Częstochowa. Wydaje mi się, że to trochę pokazuje, że Lech ma bardziej jakościowe jednostki, ale Raków ma świetnie skonstruowany monolit i oczywiście nie stoi na straconej pozycji. Finał Pucharu Polski już dziś i miejmy nadzieję na to, że będą grzmoty, a nie wyrachowane spotkanie do pierwszego błędu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze