Już w czwartek Ruch Chorzów rozegra spotkanie rewanżowe z maltańską La Valettą. W podstawowym składzie chorzowian na pewno zabraknie etatowego golkipera zespołu z ulicy Cichej, Krzysztofa Pilarza, który będzie pauzował za nadmiar żółtych kartek. Postanowiliśmy zapytać bramkarza Ruchu o prognozy przed meczem z Valettą.
Przed Ruchem Chorzów mecz rewanżowy z zespołem La Valetta. Kibice mają nadzieję na powtórkę z meczu z Żalgirisem Wilno wygranym przez chorzowian 6:0, a czego jednak – Pana zdaniem – mogą się spodziewać?
Kibice na pewno mogą się spodziewać zwycięstwa, ale przede wszystkim to my musimy dać im i sobie tę radość i zagrać dobry mecz.
W pierwszym meczu można było się pokusić o zwycięstwo, czy rzeczywiście Maltańczycy postawili tak trudne warunki?
Graliśmy w warunkach pogodowych, do których nie jesteśmy przyzwyczajeni. Mecz był też rozgrywany na sztucznej murawie, więc na pewno to im ułatwiło zadanie. Myślę, że gdybyśmy podwyższyli na 2:0, byłoby już po meczu i mam nadzieje, że w rewanżu to się uda, zagramy dobry mecz i pokażemy, że jesteśmy lepszą drużyną.
Ale rywale grali w takiej samej temperaturze, sądząc po ostatnich upałach w Polsce, piłkarze Ruchu nie powinni być tym zaskoczeni…
Oni są przyzwyczajeni do takich temperatur, bo grają tam cały czas. U nas było gorąco, ale na pewno nie było takich upałów jak na Malcie. Maltańczycy mieszkają w takich warunkach na co dzień, więc to mogło być ich małym plusem, ale z drugiej strony, my tego meczu nie przegraliśmy i najważniejsze, żeby zwyciężyć w Chorzowie.
Zadowala Was remis w meczu wyjazdowym z mistrzem ligi maltańskiej?
Na pewno nie. Wiadomo, że jechaliśmy tam po zwycięstwo, aczkolwiek, jak już wcześniej powiedziałem, zdarzyło się kilka czynników na to, że ten remis akurat był. Najważniejsze jest to, żeby pokazać w rewanżu, że jesteśmy lepsi i wtedy już nie będzie żadnych spekulacji.
Szachtior Karaganda też sprawił Wam nieco problemów, a po ewentualnym wyeliminowaniu Valetty kolejny rywal będzie znacznie trudniejszy. Czy Ruch jest w stanie pokonać Austrię Wiedeń?
Póki piłka w grze, to wszystko jest możliwe. Oglądałem niedawno bramki Austrii Wiedeń w meczu z drużyną z Bośni. Nie jest to zespół w nie wiadomo jakiej formie, co prawda jest to znany zespół, który ma na koncie duże osiągnięcia, ale wydaje mi się, że jest do pokonania.
Ruch wzmocnił się czy osłabił przed europejskimi pucharami?
Mamy dobrą wyrównaną drużynę. Wiadomo, że odeszli Andrzej Niedzielan i Grzegorz Baran, ale na miejsce Andrzeja przyszedł Sebastian Olszar, który też pokazuje się z bardzo dobrej strony i myślę, że jest to bardzo dobry ruch naszego klubu. Na pewno się nie osłabiliśmy, ponieważ praktycznie cały skład z minionej rundy, poza tą dwójką, został bez zmian.
We wcześniejszych spotkaniach zdarzały się absencje Macieja Sadloka, Sebastiana Olszara i Artura Sobiecha. Teraz z kolei wiemy, że Pan nie wystąpi w najbliższym meczu. Czy oprócz tego zobaczymy Ruch w najsilniejszym składzie?
Tak, rzeczywiście mojej osoby nie będzie na boisku, będę z boku trzymał kciuki za chłopaków. Na pewno Ruch wyjdzie w najsilniejszym składzie, jaki jest na chwilę obecną. Zabraknie też Damiana Świerblewskiego, ale jego też nie było w meczu na Malcie, a więc ci zawodnicy, którzy wybiegli na boisko w pierwszym spotkaniu, zagrają też w Chorzowie.
W bramce zobaczymy Matko Perdijicia, uważa Pan, że podoła zadaniu w meczu z Maltańczykami?
Matko to bardzo dobry bramkarz. Muszę powiedzieć, że w naszej kadrze jest czterech wyrównanych bramkarzy, więc rywalizacja jest ostra i to na pewno rzutuje na dobrą formę nas wszystkich. Na pewno Matko jest w dobrej formie i nie ma wątpliwości, że sobie poradzi.
Z Krzysztofem Pilarzem rozmawiał Grzegorz Ignatowski