Krzysztof Piątek do niedawna zmagał się z bardzo poważną kontuzją. Na całe szczęście pod koniec września nasz snajper wrócił do gry. Dzięki temu mógł wystąpić we wczorajszym starciu reprezentacji Polski z San Marino, a nawet zainkasować w nim jedno trafienie.
Gol zdobyty przez wychowanka Lechii Dzierżoniów był jego pierwszym w narodowych barwach od 25 marca bieżącego roku. 198 dni – tyle dokładnie czekał na swoją bramkę z orzełkiem na piersi Krzysztof Piątek. Niefortunna passa 26-letniego gracza została przełamana w ostatnich minutach konfrontacji z ostatnią drużyną rankingu FIFA.
PIO, PIO, PIO! ???
Kacper Kozłowski podaje do Krzysztofa Piątka i mamy PIĄTĄ BRAMKĘ! ?
____________
90+1’ #POLSMR 5:0 ???? pic.twitter.com/Sl1A4AW1va— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) October 9, 2021
Krzysztof Piątek miał ogromnego pecha
Trudno nazwać to inaczej. W końcu każdy zawodnik marzy o występie w drużynie narodowej podczas wielkiego turnieju, a takim właśnie było Euro 2020, na którym zabrakło „Piony”. Wszystko przez uraz, jakiego nabawił się w jednym z majowych meczów Bundesligi.
Złamana kostka – taką diagnozę usłyszał kilka dni po meczu 31. kolejki niemieckiej ekstraklasy, w którym przeciwnikiem „Die Alte Dame” było ostatnie w tabeli FC Schalke 04.
Krzysztof Piątek w drugiej połowie meczu Herthy BSC z Schalke 04 Gelsenkirchen doznał kontuzji po jednym z pojedynków powietrznych. Dokładniejsze badania wykazały, że reprezentant Polski doznał złamania kostki.
Piona, jesteśmy z Tobą! Czekamy na Twój powrót! ???
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) May 13, 2021
– Informacja lekarzy zmiażdżyła mnie. Mógłbym powiedzieć, że łezka w oku się zakręciła, ale tych łez było morze… Ciężko… Serce bolało bardziej niż noga… Pierwszy dzień po badaniach i diagnozie bez słowa przesady był najgorszym w moim życiu – mówił dla „Przeglądu Sportowego” w maju Krzysztof Piątek.
– Dotarło do mnie, że przepadły mistrzostwa Europy, o których od dwóch lat marzyłem. Liczyłem, że znajdę się w ostatecznej kadrze i wisienką na torcie będzie udział w dużym turnieju – dodał napastnik.
I nie było w tym nic dziwnego. Jak napisaliśmy wyżej, kontuzja przed tak ważnymi rozgrywkami potrafi zaboleć najmocniej, szczególnie w momencie, kiedy miejsce w wąskiej kadrze reprezentacji jest niemalże pewne…
Optymizm przede wszystkim
Krzysztof Piątek zachowywał go, ale ze sporą powściągliwością, lecz o tym powiemy później. Natomiast nie da się ukryć, że wykazał się niezwykle silnym charakterem. Można było zauważyć to już w wypowiedziach z zeszłego miesiąca.
– Nigdy nie miałem jakichś bojaźni w momencie powrotu po kontuzji, zawsze dawałem z siebie 100%. Wiadomo, wcześniej nie miałem za sobą tak poważnego urazu. Zobaczymy, jak zareaguje na to moja psychika, ale z tego, co można wywnioskować, po tym, w jaki sposób pokonywałem wszystkie szczeble treningowe, wydaje mi się, że będzie dobrze – opowiadał Krzysztof Piątek we wrześniowym wydaniu programu FootTruck.
No i 26-latek się nie pomylił. Już w drugim występie po kontuzji wpisał się na listę strzelców. Ofiarą popularnego w naszym kraju strzelca był tym razem SC Freiburg. Jednak mimo bramki polskiego „Il Pistolero” Hertha przegrała swoje spotkanie 1:2.
⏱ 90': Abpfiff im @Oly_Berlin. Das gute Comeback bleibt am Ende ohne Lohn.#BSCSCF I 1:2 I #GemeinsamHertha #HaHoHe pic.twitter.com/iz852sQmbq
— Hertha BSC (@HerthaBSC) October 2, 2021
Wszystko zaczęło układać się po myśli
Po dobrych 45 minutach Piątka z obecnie czwartą siłą ligi niemieckiej nastał czas na powrót do reprezentacji. Tam wszyscy czekali z otwartymi ramionami. Dodatkowo Krzysztof udzielił na kanale „Łączy nas piłka” bardzo pozytywnej wypowiedzi, w której opisał swój obecny stan zdrowia.
Opowiadał jednocześnie o wcześniej wymienionych przez nas lękach, jakie towarzyszyły mu przed postawieniem pierwszych kroków na murawie po rehabilitacji.
– Dobrze się czuję. Ciężko przepracowałem cały okres, kiedy leczyłem kontuzję. To jest fajne, że gdy powróciłem na boisko do drużyny Herthy, z którą normalnie trenuję już około miesiąca, to nie czuję różnicy, abym jakoś odstawał fizycznie czy też piłkarsko. Cieszę się z tego, ponieważ bardzo się obawiałem powrotu na boisko.
– Była to moja pierwsza poważna kontuzja, stąd pojawiły się myśli, że będę musiał długo nadrabiać swoje zaległości wydolnościowe czy też z piłką przy nodze. Jednak czuję się okej i to jest dla mnie najważniejsze – skwitował napastnik.
Krzysztof Piątek znowu mógł cieszyć się z gola!
Dokładnie. Jak już wspominaliśmy na samym początku naszego artykułu, Krzysztof Piątek ponownie wykonał swoją ikoniczną cieszynkę na Stadionie Narodowym w Warszawie. Bohater dzisiejszego tekstu zdobył po asyście Kacpra Kozłowskiego pierwszą bramkę dla reprezentacji Polski od pamiętnego starcia z Węgrami.
?️ Krzysztof Piątek dla #tvpsport:
"Cztery i pół miesiąca bez piłki to kawał czasu. Wiem, że czeka mnie jeszcze trochę pracy, ale jestem bardzo szczęśliwy z tej bramki, bo pokazałem, że jestem gotowy do gry i mogę coś dać reprezentacji po tej przerwie".#POLSMR #Kadra2021 pic.twitter.com/ygtuTsiqWT
— TVP SPORT (@sport_tvppl) October 9, 2021
– „Piona” od razu po tym, jak zameldował się na boisku, mógł strzelić bramkę głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Zawsze potrafi odnaleźć się w polu karnym. Ma zabójczy instynkt – mówił Paulo Sousa na konferencji prasowej po meczu z San Marino.
Nawiązując jednak do samego tytułu – dlaczego powrót snajpera nie był aż tak okazały? Ponieważ przeciwnikiem było jedynie San Marino, czyli najgorzej sytuowana ekipa na poziomie reprezentacyjnym. Owszem, powinniśmy cieszyć się z tego, że Krzysztof strzelił gola po powrocie do kadry, aczkolwiek lepiej, aby cała euforia była dość stonowana.
O wiele poważniejszym sprawdzianem nie tylko dla Krzysztofa Piątka, lecz także dla całej drużyny naszych ulubieńców będzie starcie z Albanią. Rozegrane ono zostanie w nadchodzący wtorek, a jego gospodarzem będą „Czerwono-czarni”. Tę konfrontację będziemy mogli obejrzeć na m.in. na antenie TVP 1.