Krzysztof Piątek – rewolwerowiec, któremu brakło nabojów


Piątek od listopada czeka na trafienie do siatki rywala

17 marca 2023 Krzysztof Piątek – rewolwerowiec, któremu brakło nabojów
Jacek Pietrasik

Kariera polskiego „Il Pistolero” znalazła się na kolejnym zakręcie. Powrót z Berlina do Włoch miał pomóc mu w odbudowie formy. Natomiast Piątek ostatnie ligowe trafienie w barwach Salernitany zaliczył 5 listopada w starciu przeciwko US Cremonese.  Czy polscy fani mogą już bez skrupułów określać go mianem „one season wonder”, czy jednak jest cień szansy, że będą cieszyć się z jego regularnych goli?


Udostępnij na Udostępnij na

Demony jednego sezonu

Krzysztof Piątek znajduje się na 3. miejscu w klasyfikacji najlepszych polskich strzelców w Serie A. W swoim dorobku ma 32 ligowe gole.  Więcej od niego mają tylko Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński – kolejno 44 i 39 trafień.

I wynik ten byłby powodem do zadowolenia, gdyby nie fakt, że większość z tych bramek Piątek zdobył w pamiętnym dla siebie sezonie 2018/2019. Wszyscy pamiętamy piątkomanię, którą zapoczątkowała wspaniała forma wychowanka Lechii Dzierżoniów.

Jego dyspozycja w Genoi czy początek w Milanie były anormalne. W tym okresie był w stanie strzelić gola z niemal każdej pozycji, otarł się nawet o tytuł capocannoniere (o cztery gole wyprzedził go Fabio Quagliarella). To był jednak zdecydowanie wynik ponad jego realne umiejętności. A szkoda, bo piątkomania była czymś wyjątkowym w najnowszej historii polskiej piłki – mówi Marcin Ostrowski z Calcio Merito.

Niestety z sezonu na sezon jest coraz gorzej. Z początkiem bieżącej kampanii „Il Pistolero” zamienił berlińską Herthę na Salernitanę. Wszystko w myśl zasady, że włoskie powietrze mu służy. Rozwód ze „Starą Damą” wydawał się najrozsądniejszym rozwiązaniem. Ani Hertha nie chciała Piątka, ani Piątek Herthy. Nie dość, że nie spełnił pokładanych w nim nadziei, wciąż pobiera największą gażę w zespole, to jest jedną z twarzy nieudanego projektu „big city club”.

 Strzelecka niemoc

Salernitana mogłaby się wydawać dobrym miejscem na odbudowę formy. Polski napastnik nie przyszedł tam jednak na gotowe i musiał wywalczyć sobie miejsce w wyjściowej jedenastce. A konkurencja była i wciąż jest spora. Boulaye Dia – półfinalista zeszłorocznej edycji Ligi Mistrzów z Villarrealu, Erik Botheim, czyli kapitan norweskiej reprezentacji U-21, i ulubieniec fanów z Salerno Federico Bonazzoli.

Za nami już 26 kolejek włoskiej elity. Piątek wystąpił w 22 z nich i strzelił zaledwie trzy bramki. Oglądając mecze Salernitany, można zobaczyć, pod jaką kreską znajduje się obecnie Piątek. I nie można zwalać winy na to, że zespół nie wypracowuje mu sytuacji. Według suchych statystyk ( wskaźnik xG) 27-latek powinien mieć co najmniej podwojony swój dorobek bramkowy. Brakuje mu tego, co dla napastnika najważniejsze – bramek, bo to przecież za nie rozliczamy piłkarzy grających na szpicy. Jednak pojawiają się głosy, że Piątka można doceniać za jego pracę dla zespołu.

Obserwatorzy calcio w sprawie Piątka tak naprawdę podzielili się na dwa obozy. Jedni chwalą go za pracę w pressingu i umiejętność gry dla zespołu, drudzy krytykują go za brak bramek. Mnie jest zdecydowanie bliżej do tej drugiej grupy, ponieważ to właśnie z goli powinno się rozliczać napastnika, a cała reszta jest tylko dodatkiem – mówi Ostrowski.

Głosów wsparcia jest prawdopodobnie tyle, ile głosów krytyki. W końcu od napastnika, który ma w swoim CV grę w Milanie, można oczekiwać o wiele więcej. W ostatnich tygodniach Piątek przypomniał o sobie polskim kibicom. Niestety nie zdobytą bramką, ale fatalnym pudłem w meczu przeciwko AC Monza. Całe szczęście drużyna z Salerno miała pewne prowadzenie, bo gdyby kiks polskiego zawodnika był na wagę trzech punktów, zapewne nie miałby on łatwego życia z kibicami.

Czarę goryczy przelała Monza, bo umówmy się, wiele pudeł napastnikom można wybaczać, ale nie na pustą bramkę. I to w dodatku za ten mecz bardzo chwalono Polaka, jednak przysłoniło wszystko to pudło. Po tamtym meczu dostał jednak spore wsparcie od trybun z Arechi – dodaje z kolei Marcin Ziółkowski.

Piątek ma wsparcie starego znajomego

Słabe wyniki zespołu z Salerno zmusiły działaczy „Granaty” do rozstania się z trenerem Davide Nicolą. I to dwukrotnie w ciągu paru tygodni!

Gdy Salernitana już ostatecznie rozstała się z włoskim szkoleniowcem, ogłoszono, że na ławkę wraca Paulo Sousa. Portugalczyk może mieć z Piątkiem miłe wspomnienia. To właśnie Polak wpisał się na listę strzelców podczas debiutu Sousy w roli selekcjonera reprezentacji Polski.

Nowy trener zespołu z Kampanii bierze jednak napastnika w obronę. Na konferencji prasowej przed ostatnim meczem z Milanem tak oceniał formę Piątka:

Wszyscy napastnicy przeżywają chwile tego typu. Kto nie przechodzi takich okresów, to gra w najlepszych klubach. I tyle. Paulo Sousa na przedmeczowej konferencji

Rola dżokera

Pomimo swojej słabej klubowej dyspozycji Piątek w kadrze zawsze był ważnym elementem.

Debiutował za kadencji Jerzego Brzęczka. Pierwszego gola dla „Biało-czerwonych” zdobył już w swoim drugim spotkaniu – w meczu Ligi Narodów przeciwko Portugalii. Dla kadry strzelił 11 bramek w 27 spotkaniach. Wart uwagi jest również fakt, że jest on rekordzistą, jeśli chodzi o gole strzelone po wejściu w ławki. Takich trafień ma aż sześć i wyprzedza m.in. Marcina Żewłakowa czy Marka Saganowskiego.

O powołanie na marcowe zgrupowanie Piątek może być raczej spokojny. Nie wiadomo, czy Arkadiusz Milik zdąży wyleczyć kontuzję, więc wychowanek Lechii Dzierżoniów wciąż zostaje w kręgu zainteresowań Fernando Santosa. Na ostatnich zgrupowaniach standardem była obecność czterech napastników. Sytuacja kadrowa wygląda tak, że z której strony by nie patrzeć, trudno znaleźć za Piątka jakieś zastępstwo.

***

Do końca rozgrywek Serie A pozostało jeszcze 12 kolejek. Salernitana pod wodzą Paulo Sousy zapewne walczyć będzie tylko i aż o utrzymanie. Po zakończeniu sezonu działacze „Granaty” będą zobligowani do podjęcia decyzji, co dalej z polskim zawodnikiem. Gdyby Piątek był zmuszony wrócić na Olympiastadion, przyjechałby tam tylko przepakować rzeczy. Gdzie, w razie ewentualnej kolejnej zmiany klubu, mógłby trafić Polak?

We Włoszech wystarczy rozegrać jeden bardzo dobry sezon, by do końca kariery móc funkcjonować jako piłkarz Serie A. Na podstawie sezonu 2018/2019 Piątek już zawsze będzie otrzymał oferty z klubów pokroju Salernitany czy też beniaminków – kończy Ostrowski.

– „One season wonder” to określenie, które cały czas jest wymieniane w kontekście Krzyśka. Przypadku w tym nie ma, wątpliwe jest raczej, aby taki sezon w takiej lidze jak w TOP5 miał się powtórzyć. Myślę jednak, że w jakiejś słabszej lidze, pokroju tych z Beneluksu czy tureckiej, mógłby dojść do pułapu 15-20 goli w sezonie – puentuje Ziółkowski.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze