Reprezentacja Polski pod wodzą Paulo Sousy rozegrała piętnaście spotkań. Jest to w moim mniemaniu odpowiednia liczba meczów, by przeanalizować, jak i dlaczego tracimy tak głupie bramki. W eliminacjach do mistrzostw świata w Katarze strzelić nam gola potrafiły takie potęgi jak Andora czy San Marino. Pięciokrotnie "ugodzili" nas Węgrzy.
W 15 spotkaniach za kadencji portugalskiego szkoleniowca reprezentacja Polski straciła aż 20 bramek. Potrafiliśmy zachować czyste konto jedynie w trzech meczach, przeciwko Andorze, San Marino oraz Albanii. Jest to statystyka wręcz kompromitująca dla takiej reprezentacji jak nasza. Wyszydzany Jerzy Brzęczek w 24 spotkaniach również stracił 20 bramek. Z tym że pod jego wodzą reprezentacja Polski zachowała czyste konto dziesięć razy, mierząc się z lepszymi rywalami.
Start eliminacji – nowy początek
Pierwszy mecz pod wodzą nowego szkoleniowca rozegraliśmy na Węgrzech. Paulo Sousa zdecydował się na przejście do gry trójką z tyłu po zaledwie kilku treningach, w efekcie czego reprezentacja Polski straciła aż trzy bramki. Jak?
Pierwsza bramka: z autu na połowie rywala wrzuca Arkadiusz Reca. Trudna piłka do opanowania dla Jakuba Modera, zawodnik Brighton źle przyjmuje sobie piłkę na klatkę piersiową i w rezultacie traci ją. Węgrzy długim prostopadłym podaniem uruchamiają szybkiego skrzydłowego. Jan Bednarek kompletnie stracił przeciwnika z pola widzenia i musiał go gonić. Nie udało mu się to, a Wojciech Szczęsny źle się ustawił w momencie strzału, odsłaniając krótki słupek.
Drugi gol to efekt wielu błędów indywidualnych. Począwszy od Roberta Lewandowskiego, który w trakcie wyprowadzania kontrataku traci piłkę. Węgrzy zagrywają w kierunku linii bocznej, gdzie „na raz” idzie Arkadiusz Reca, co otwiera przestrzeń. Węgier zagrywa piłkę po ziemi w nasze pole karne, źle ustawiony jest Michał Helik. Strzał napastnika blokuje co prawda Bartosz Bereszyński, ale wobec dobitki niepilnowanego przez nikogo Adama Szalaia byliśmy bez szans.
Trzecia bramka to po raz kolejny kompletna nieporadność i brak zrozumienia ustawienia przez naszych obrońców. Zdobywca drugiej bramki został zagoniony na skraj szesnastki przez Kamila Glika. Brak jakiegokolwiek doskoku czy to Bartosza Bereszyńskiego, czy też Kamila Jóźwiaka, którzy powinni zajmować się tą strefą. Gubi krycie Grzegorz Krychowiak, gubi je także Arkadiusz Reca, zza pleców którego nieupilnowany rywal pakuje piłkę do siatki.
Wypuszczony punkt z reprezentacją Anglii
Do spotkania z reprezentacją Anglii podchodziliśmy po zwycięstwie z Andorą bez Roberta Lewandowskiego. I wyglądaliśmy co najmniej solidnie na tle „Synów Albionu”. Popełniliśmy jednak błędy przy obu bramkach naszych przeciwników.
Pierwsza bramka: Raheem Sterling ucieka występującemu na wahadle Bartoszowi Bereszyńskiemu. Z asekuracją spóźniony był Grzegorz Krychowiak, skrzydłowy reprezentacji Anglii wbiegł w nasze pole karne, gdzie został powalony za sprawą Michała Helika. Rzut karny na bramkę zamienił Harry Kane.
Drugi gol: dośrodkowanie z rzutu rożnego. Krycie gubi Jakub Moder, Grzegorz Krychowiak robi „pajacyka” w naszym polu karnym. John Stones zgrywa głową piłkę na przedpole, gdzie kapitalnie odnalazł się niepilnowany Harry Maguire. Nasi zawodnicy próbowali doskoczyć do Anglika, lecz na tyle nieporadnie, że jedyne, co zrobili – to zasłonili widok Wojciechowi Szczęsnemu.
Mecze towarzyskie przed Euro 2020
Na mecz z Rosją wyszliśmy w eksperymentalnym ustawieniu bez Kamila Glika i Jana Bednarka. Dośrodkowanie z bocznego sektora boiska, piłka przelatuje nad głowami obrońców, których wzrok zaabsorbowany był przez osobę Artema Dziuby. Przy linii końcowej dopada do niej nieupilnowany przez Tymoteusza Puchacza zawodnik reprezentacji Rosji i nie daje szans Wojciechowi Szczęsnemu.
Mecz z Islandią po raz kolejny obnażył nasze błędy w ustawieniu przy dośrodkowaniach. Wrzutka z rzutu rożnego, do której na krótki słupek wybiega Islandczyk i trąca piłkę na trzeci metr. Linię spalonego łamie Piotr Zieliński, a rywal z najbliższej odległości pakuje piłkę do siatki.
Drugą bramkę straciliśmy znowu po dośrodkowaniu z bocznej strefy boiska. Zawodnik reprezentacji Islandii zgubił krycie, ale warto odnotować, że znów spóźniony w tej sytuacji był Grzegorz Krychowiak. Islandczyk przyjmuje piłkę w naszym polu karnym i uderza w okienko, strzał nie do obrony.
Reprezentacja Polski na Euro 2020
Mecz ze Słowacją to kolejny pokaz nieudolności przy bronieniu stałych fragmentów, ale zacznijmy od pierwszej bramki. Skrzydłowy reprezentacji Słowacji wdaje się w drybling 1 na 2. Kamil Jóźwiak do spółki z Bartoszem Bereszyńskim popełniają fatalny błąd, dlatego Słowak wbiega w pole karne. Sytuację próbuje ratować Kamil Glik, ale robi to na tyle nieudolnie, że piłka po rykoszecie wpada do siatki ze względu na to, że utrudnił on interwencję Wojciechowi Szczęsnemu.
Przed drugim golem dla Słowacji boisko z czerwoną kartką opuścił Grzegorz Krychowiak. Słowacy dośrodkowują z rzutu rożnego, zawodnik wbiegający w kierunku bliższego słupka przedłuża piłkę i trafia ona pod nogi Milana Skriniara. Prawdopodobnie za krycie tego zawodnika odpowiadać miał Grzegorz Krychowiak, w efekcie obrońca Słowacji był niepilnowany. Znów cała reprezentacja rzuciła się w kierunku strzelca, mimo to nikomu nie udało się zablokować piłki.
W meczu z reprezentacją Hiszpanii w przeciwieństwie do spotkania ze Słowacją błąd znowu popełnił nasz lewy wahadłowy. Tymoteusz Puchacz odpuszcza krycie Gerarda Moreno, w związku z tym Hiszpan decyduje się na ścięcie z piłką do środka. Zbiega na skraj szesnastki i nieatakowany posyła piłkę pomiędzy naszymi obrońcami. W polu karnym zaspał Bartosz Bereszyński, złamał linię spalonego i nie kontrolował, co się dzieje za nim, dlatego zza jego pleców pojawił się Alvaro Morata, który musiał tylko dołożyć nogę.
Kompromitacja ze Szwecją
Szwecja, ach ta Szwecja… ponieważ musieliśmy to spotkanie wygrać, bardziej otworzyliśmy się w defensywie. Ze względu na plan Paulo Sousy na to spotkanie pojawiały się dziury w naszej obronie. Pierwsza taka dziura pojawiła się już w 2. minucie, dlatego Szwecja błyskawicznie wyszła na prowadzenie.
Żaden z naszych zawodników nie doskoczył agresywnie do Szwedów, ci mieli sporo szczęścia, gdy piłka odbiła się pod ich nogi. Kamil Jóźwiak nie zdołał zatrzymać futbolówki, a w pole karne wpadł z nią Emil Forsberg, który miał całą bramkę tylko dla siebie i mógł wybrać, gdzie chce ją umieścić. Warto zauważyć, co w momencie strzału robił nasz półprawy stoper. Bartosz Bereszyński wydaje się kompletnie niezainteresowany akcją.
Druga bramka to kolejny pod wodzą Paulo Sousy błąd Grzegorza Krychowiaka. Zawodnik Krasnodaru decyduje się na niepotrzebny strzał z dystansu, po którym kontrę wyprowadza reprezentacja Szwecji. Przemysław Frankowski poślizgnął się i nie potrafił zatrzymać uciekającego z ogromną prędkością skrzydłowego, dlatego ten wpada w nasze pole karne. Nie decyduje się jednak na strzał, zauważa kolegę z drużyny na 16. metrze, a ponieważ był on niepilnowany, miał sporo czasu, by idealnie przymierzyć.
Trzecia bramka: Szwedzi doskakują do bezpańskiej piłki na naszej połowie. Spóźniony jest Grzegorz Krychowiak, odpuścił także Kacper Kozłowski. Do powrotu nie kwapił się również wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Przemysław Płacheta. Szwedzi zagrywają na wolne pole, gdzie niepilnowany zawodnik wychodzi sam na sam z naszym bramkarzem.
Reprezentacja Polski traci bramki z każdym
Mecz z Albanią, mimo że wysoko wygrany, był trudny dla naszej defensywy. Piłkę z głębi pola w kierunku napastnika zagrywa Gjasula. Kamil Glik stara się naprawić błąd w ustawieniu Bartosza Bereszyńskiego, prokurując kolejny. Nasz środkowy obrońca stworzył dziurę, w którą idealnie wbiegł napastnik Albanii i z zimną krwią sfinalizował akcję.
Nie lepiej było w spotkaniu z San Marino. Reprezentacja ta bezsprzecznie jest jedną z najgorszych na świecie, nie przeszkodziło jej to jednak w przełamanieu naszej defensywy. Kamil Piątkowski beznadziejnie podaje do Michała Helika, ten drugi nie zorientował się w porę, na jaką minę wsadził go młodszy kolega z bloku defensywnego. Zawodnik Barnsley nie zdołał dogonić napastnika San Marino, dlatego ten znalazł się w sytuacji jeden na jednego z Łukaszem Skorupskim, którą wykorzystał.
Ponownie Anglia, ponownie brak krycia
W drugim spotkaniu z reprezentacją Anglii długo wydawało się, że naszej linii obrony nie da się sforsować, dlatego Harry Kane postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Anglik otrzymał piłkę na trzydziestym metrze od naszej bramki, rozejrzał się. Jego krycie zupełnie odpuścił Jakub Moder odpowiadający za strefę, w której znajdowała się piłka. Napastnik uderzył w kierunku bramki, piłka po jego strzale nabrała dziwnej rotacji. Nie pomógł również Jan Bednarek, który zasłaniał piłkę bramkarzowi, w związku z czym nie można obarczyć go winą za tę fantastyczną bramkę.
Reprezentacja Polski na listopadowym zgrupowaniu
Przed spotkaniem z Andorą byliśmy niemal pewni awansu do baraży, mimo to utrata bramki nie powinna się przydarzyć. Bezmyślny faul Macieja Rybusa przy linii bocznej, piłka dochodząca w światło bramki i gol. Wojciech Szczęsny spodziewał się przecięcia zagrania przez obrońców, ale nie doczekał się. Futbolówka bita z linii bocznej wpadła do bramki, zaskakując naszego bramkarza. Wojciech Szczęsny miał spore pretensje do zawodników bloku defensywnego, że żaden nie zablokował tego „centrostrzału”.
Mecz z Węgrami mógłby posłużyć za roast Tymoteusza Puchacza, który zawalił przy obu bramkach. O jego postawie więcej napisaliśmy tutaj, dlatego skupmy się na tym, jak padały bramki. Pierwszy gol to dośrodkowanie z bocznej strefy boiska po niepotrzebnym faulu Karola Linettego. Z niezrozumiałych powodów przedłuża je Tymoteusz Puchacz… na piątym metrze do piłki dopada środkowy pomocnik, którego nie upilnował Jakub Moder.
Druga bramka? Tymoteusz Puchacz nie pozwala opuścić piłce boiska. Następne kroki zawodnika Unionu Berlin to piłkarski kryminał. Kompletnie odpuszcza on krycie wybiegającego na skrzydle zawodnika reprezentacji Węgier. Jan Bednarek próbuje naprawić błąd kolegi z zespołu, prokurując kolejny. Piłka wycofana na 13. metr do niekrytego zawodnika. Doskoczyć próbowali Tomasz Kędziora i Paweł Dawidowicz, ale była to strefa, za którą prawdopodobnie odpowiedzialny był Jan Bednarek jako centralny ze środkowych obrońców.
Wnioski?
Bardzo słaby okres pod wodzą Paulo Sousy zalicza Grzegorz Krychowiak, który wielokrotnie był zamieszany w utratę bramki. Wydaje mi się, że pomocnik Krasnodaru nie najlepiej odnajduje się w ustawieniu, jakie preferuje portugalski szkoleniowiec. Kilka błędów popełnił także Jakub Moder, głównie jeśli chodzi o doskok do rywala przed polem karnym reprezentacji Polski.
Na pozycji półprawego stopera nie sprawdza się Bartosz Bereszyński, który prawdopodobnie był najgorszym spośród środkowych obrońców w tych eliminacjach. Solidnie lub bardzo dobrze wyglądali Kamil Glik oraz Jan Bednarek.
Przyszedł czas na crème de la crème, czyli naszych wahadłowych. Zarówno do Arkadiusza Recy, jak i Tymoteusza Puchacza można mieć spore zastrzeżenia co do ich gry w obronie. Odrobinę lepiej na ich tle wyglądał Maciej Rybus, lecz dawał znacznie mniej w ataku niż wymieniona wcześniej dwójka.
Na przeciwległej stronie boiska długo pierwszym wyborem był Kamil Jóźwiak, dla którego jest to nienaturalna pozycja, w związku z czym wielu broni jego występów. Nie jestem tutaj od usprawiedliwiania go, Paulo Sousa wystawia go na wahadle i prezentuje się tam słabo – jeśli ktoś ma zastrzeżenia, niech zapyta selekcjonera. Alternatywą będzie Matty Cash, który w przyszłości może dać nam wiele na prawej stronie. Początek z orzełkiem na piersi ma niemrawy, dlatego musimy na niego jeszcze poczekać.
.@mattycash622, małymi kroczkami! ?
✅ spróbować pierogów,
✅ wstawić kosz pod zlew,
✅ zadebiutować w kadrze,
✅ zaśpiewać Mazurka Dąbrowskiego.
___________
25’ #POLHUN 0:0 ???? pic.twitter.com/v7AID0N3sj— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) November 15, 2021
Paulo Sousa? Musi poprawić obronę
Reprezentacja Polski ma ogromne problemy z bronieniem w formacji z trójką obrońców. Sporą część groźnych sytuacji nasi rywale stwarzają sobie właśnie po dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry z boku. Uważam, że mamy wielki problem z kryciem strefowym przy rzutach rożnych, często któryś z przeciwników potrafi zgubić krycie i wykreować sobie czy kolegom dogodną szansę. Pojawiają się również błędy w przekazywaniu krycia. Z czego wynikają? Możliwe, że ze słabej komunikacji na boisku.
Niestety wynik nie ułożył się po naszej myśli. Mogliśmy grać u siebie bez presji i pokonać zdyscyplinowany zespół, jakim są Węgrzy. Nie mieliśmy jednak dzisiaj na boisku lidera i komunikacji w zespole.Paulo Sousa po meczu z Węgrami
Kadra pod wodzą Paulo Sousy ma spore problemy w defensywie. Potrafi dobrze bronić przeciwko wielkim rywalom jak Hiszpania czy Anglia, ale prędzej czy później któryś z zawodników wyłamie się z szeregu i popełni błąd. Najczęściej pojawiają się błędy w kryciu i ustawieniu na wahadłach. Paulo Sousa musi znaleźć cudowny lek na obronę, bo reprezentacja Polski nie może tracić bramek w tak beznadziejny sposób.