Wisła Kraków po wyrównanym meczu pokonała Lecha Poznań w pierwszym meczu ćwierćfinałowym rozgrywek o Puchar Polski. Oto co miał do powiedzenia dziennikarzom po meczu Siergiej Kriwiec, który w 77. minucie opuścił plac gry z powodu urazu.
Stworzyliście sobie sytuacje, ale w piłce liczy się wynik. Można powiedzieć, że do połowy rywalizacji przegrywacie 0:1?
Faktycznie to dopiero połowa rywalizacji. Nie możemy teraz narzekać, że nie wykorzystaliśmy sytuacji, a Wisła strzeliła nam gola. Musimy postarać się, aby wyjść zwycięsko z rewanżu. W Krakowie trzeba strzelić gola, a może nawet pokusić się o dwie bramki.
Trener na konferencji prasowej mówił, że dobrą oznaką jest to, iż jest w was sportowa złość, że chcecie strzelić w końcu bramkę i wygrać. Ma racje?
Na boisku zawsze chcemy wygrywać. Teraz jest nowy trener, więc determinacja jest jeszcze większa. Mieliśmy w sobie sportową złość już przed tym meczem, niestety wynik nie jest taki, jak oczekiwaliśmy. Najważniejsze, że idziemy w dobrym kierunku i mam nadzieję, że następnym razem się poprawimy.
Jaki jest to wynik w kontekście rewanżu? Rok temu w ćwierćfinale u siebie przegraliście z Polonią Warszawa 0:1, ale potrafiliście odrobić straty.
Wszystko jest możliwe. Trzeba w to wierzyć. Nie wiadomo, co wydarzy się w Krakowie, ale będziemy grać do końca. Już dziś mieliśmy swoje sytuacje, ale taka jest piłka.
Jak wam się grało w systemie 4-2-3-1?
Ustawienie było dobre, komunikacja w drużynie też się poprawiła. Następnym razem trzeba jednak zagrać skuteczniej i strzelić bramkę.
Wiślacy zagrali agresywnie, mocno was pokopali?
Tak, grali ostro, ale na tym polega piłka. Trzeba być na to przygotowanym. Czasami tak jest, że ulega się kontuzji. Mam nadzieję, że moja nie jest groźna i będę mógł trenować.
Notował: Damian Jursza