Zawodnicy zarówno Barcelony, jak i Espanyolu wyszli na boisko w bojowych nastrojach, a trenerzy zasiadający na ławkach obu drużyn zadbali o każdy taktyczny szczegół. Dzisiejsze derby katalońskiego regionu nie obfitowały w wiele pięknych akcji, jednak dwie magiczne sztuczki "La Pulgi" wystarczyły, aby przypomnieć o sobie kibicom Espanyolu.
Mister Rubi
Musimy przyznać, że trener Rubi zrobił wszystko, co w jego mocy, aby jak najbardziej utrudnić życie zawodnikom „Dumy Katalonii”. Formacja obronna „Los Pericos” w pięcioosobowym składzie mocno utrudniała zawiązywanie składnych akcji Messiemu i spółce. Zawiązywanie akcji ofensywnych graczom Espanyolu nie wychodziło już tak dobrze, jednak kilka razy udało im się zagrozić bramce Barcelony.
Imponującym zjawiskiem, szczególnie w pierwszej połowie, był wysoki pressing po stracie podopiecznych Rubiego, który skutecznie utrudniał wyprowadzanie kontrataków drużynie gospodarzy. Szczelna defensywa oraz kapitalnie spisujący się między słupkami weteran – Diego Lopez, mogli zapewnić co najmniej remis, jednak nie w tej rzeczywistości. W tym wymiarze to mały Argentyńczyk rozdaje karty i zgarnia całą pulę.
Leo Messi w roli kata
Jak trwoga, to do Messiego. Ekipie „Blaugrany” nie grało się łatwo, jednak przywilej posiadania takiego zawodnika bardzo pomaga. Pomocni okazali się też kibice, którzy od początku spotkania mocno motywowali swojego idola. Leo po raz kolejny był decydujący i z opaską kapitańską na ramieniu zmierza ku kolejnym wyzwaniom stojącym przed nim i jego drużyną w tym sezonie.
Dwa gole, w tym jeden z wolnego, napędzają jego statystyki przeciwko „Papużkom”. W 33 spotkaniach przeciwko derbowym rywalom argentyński napastnik strzelił 25 bramek, w tym aż 11 goli padło ze stałych fragmentów. Sześć bramek z rzutów wolnych i pięć „jedenastek” to jego dotychczasowe łowieckie trofea. W tym sezonie Messi nie powiększy już tego zbioru przeciwko lokalnemu przeciwnikowi, ale na miejscu zarządu Espanyolu przed kolejnymi rozgrywkami zakupilibyśmy ich bramkarzom kamizelki kuloodporne. Pytanie tylko, czy jest to w stanie powstrzymać Argentyńczyka?
https://www.youtube.com/watch?v=yZLjO8k3j6M&fbclid=IwAR2S3ri5UPPFwr2lpvaaVzfVcBQaPijw7h_wqcqUg7LBMGZhOivnUczp_u0
Valverde & Malcom
Sytuacja Malcoma w tym sezonie jest co najmniej dziwna, jednak brazylijski zawodnik raz po raz udowadnia, że zasługuje na więcej szans od Ernesto Valverde. Dzisiejsze wejście skrzydłowego pozwoliło złapać wiatr w żagle ofensywie FC Barcelona, a asysta przy drugiej bramce Messiego była podsumowaniem jego dobrego występu. Nie jest to jedyna pozytywna wiadomość skierowana w kierunku byłego trenera Athletic Bilbao. Malcom już wcześniej nie zawodził w starciach z Realem oraz Interem i wygląda na gotowego do częstszej gry w trykocie „Azulgrana„.
Valverdejednak broni się wynikami, a przede wszystkim reagowaniem na boiskowe wydarzenia. Dziś to on był architektem zwycięstwa, a swoimi mądrymi decyzjami ułatwiał rozbicie obrony rywala. Zeszłoroczna porażka z AS Roma tkwi mocno w duszy „Mistera” i widać, że jak na razie odrobione lekcje procentują.
Po dzisiejszej porażce Espanyol musi odłożyć na kolejny sezon plany odbicia Barcelony z rąk wroga. Fani „Papug” zamiast radości i zimnego piwka narażeni są na wszędobylskie pojawianie się postaci Messiego. Taki stan rzeczy zmienić może chyba tylko zadyszka „Barcy” albo powrót na boisko Ivana de la Peni.